7:11 jestem na zewnątrz, zaczynam kręcić... jest dość nieprzyjemnie, 4 stopnie, pada... wieje... czyli wszystko to za czym nie przepadam... Tzn. może te 4 stopnie specjalnie by mi nie przeszkadzały gdyby nie 2 pozostałe problemy :) Nogi szybko się wyziębiają, ale z dłoniami nie mam problemów, co do nóg... to chyba pora kupić nowe ochraniacze. Ciekawe co będzie w okolicznych sklepach, pytanie tylko czy uda mi się znaleźć dzisiaj chwilę czasu by tam podejść... Może być ciężko... Może jutro? Bo i tak będę jechał pociągiem, rower niestety nie wpisuje mi się w jutrzejsze plany, a po... pijaku nie jeżdżę :)
W ciągu dnia pogoda ciutkę się poprawiła, przestało padać, jednak wszędzie jest mokro, nici więc z planów wjazdu do lasu... Z firmy wychodzę przed 17 i w miarę najkrótszą drogą jadę do domu. Taki był plan... ;P W zasadzie trzymałem się go aż do Bielszowic, gdzie nastąpiła mała korekta... związana z dość ciekawym widokiem na kopalnię w tymże miejscu, delikatne unoszące się mgły i światło zrobiły swoje :) Pojechałem inaczej... Kierunek Halemba gdzie po raz drugi zatrzymuję się tylko po to by zrobić fotę kopalni, tym razem tej na Halembie ;) Dalej wbijam się w las... zaskakuje mała ilość błota.. jednak nie jest zupełnie idealnie... trzeba uważać... Gdy wyjeżdżam w Panewnikach widzę, że zarówno ja jak i rower wyglądamy... na dość "sponiewieranych". Odbijam na myjnię na os. Odrodzenia... 2 minuty i rower wygląda nieźle... w domu to samo czeka mnie, tyle, że pewnie w wannie spędzę więcej czasu :)
Wyjazd po raz kolejny około 7:10, pogoda jest prawie klonem tej wczorajszej, niewiele się zmieniło, w zasadzie to nic... nawet temperatura podobna... jest szaro, jest buro tyle, że nie ma mgły... Spore zachmurzenie powoduje, że pomimo wschodu słońca dalej jest ciemnawo, coś takiego nie napawa optymizmem... W Zabrzu ponownie pakuję się w ulicę Makoszowską i odbijam w jesionową, tym razem poszło jakoś składniej niż wczoraj... tyle, że ulice jednokierunkowe skutecznie utrudniają tutaj nawigację... Kolejne doświadczenie za mną ;), kolejny wariant poznany...
Jest 16:55 gdy ruszam w drogę powrotną do Katowic, temperatura jak i zresztą cała pogoda utrzymuje się przez cały dzień na tym samym poziomie... 6 stopni... pochmurno... Postanawiam po raz kolejny sprawdzić plątaninę drug na os. Janek... trochę tam błądzę, ale chyba zapamiętuję w końcu rozkład dróg i wiem które są jednokierunkowe... Wyjeżdżając w kierunku ul. Makoszowskiej odbijam na Makoszowy zamiast jak pierwotnie myślałem na Kończyce... przez chwilę rozważam jeszcze wariant leśny, jednak wbijam się w ul. Miłą... i już standardowo gnam na Katowice