Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2019

Dystans całkowity:1430.08 km (w terenie 291.00 km; 20.35%)
Czas w ruchu:84:48
Średnia prędkość:16.86 km/h
Maksymalna prędkość:52.80 km/h
Suma podjazdów:6198 m
Maks. tętno maksymalne:177 (96 %)
Maks. tętno średnie:145 (78 %)
Suma kalorii:38361 kcal
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:59.59 km i 3h 32m
Więcej statystyk

Powrót z pracy

Środa, 5 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Wyjeżdżam z firmy trochę po 16... jest upalnie, słońce grzeje, od początku noszę się z zamiarem wjazdu w las, to chyba jedyna rozsądna decyzja. Tak więc na granicy z Zabrzem wjeżdżam do lasu, przez hałdę i kieruję się na Makoszwy i dalej na Halembę. Spodziewałem się sporo błota na hałdzie i w Sośnicy tej starej w Makoszowach. A tutaj niespodzianka, było kompletnie sucho. Zresztą dalej jest podobnie. 
Stara hałda w Makoszowach
Stara hałda w Makoszowach © amiga
W prawo na Halembę
W prawo na Halembę © amiga
Gdy docieram do Starych Panewnik, jakoś nie mam ochoty by ładować się na drogi, tak więc odbijam jeszcze trochę w bok, i dalej jadę lasami aż w okolice dworca PKP w Piotrowicach. Stąd do domu mam 1.5 km:) 
Miejsce postojowe w lasach Panewnickich
Miejsce postojowe w lasach Panewnickich © amiga
Pięknie rozkwitł
Pięknie rozkwitł © amiga
Przy dworcu PKP w Piotrowicach
Przy dworcu PKP w Piotrowicach © amiga

Fajnie było sobie przypomnieć trasę do firmy... po długim, za długim czasie

O poranku do pracy

Środa, 5 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Wyjazd miał być wczoraj i przedwczoraj, ale nie wyszło, za to dzisiaj już muszę... Tym bardziej, że trzeba przygotować się do wyjazdu formowego w weekend, a ten rok... jest mega nierowerowy... Trzeba trochę to odrobić... Zobaczymy jak to dalej się potoczy. 
Dziś jednak myślę, o tym by jak najszybciej dotrzeć do firmy. Tak wiec pozostaje opcja szos... 

Na drogach mały Armegeddon, sporo samochodów, co rusz ktoś mnie wyprzedza na gazetę... 
W Zabrzu jestem około 8:00, na drogach jeszcze gorzej, w końcu męska decyzja, jadę przez lasek Makoszowski, chwilę odpocznę od ruchu. W parku jest przyjemnie, cisza, spokój, głównie słychać ptaki... 
Poranek w lasku Makoszowskim
Poranek w lasku Makoszowskim © amiga
Słońce już wysoko
Słońce już wysoko © amiga
Na drogi wracam na granicy z Gliwicami, na szczęście tutaj jest prawie pusto :)
Poranek mega przyjemny, ciekawe jaki będzie powrót?

Dolinki Krakowskie z Karoliną - część 2

Niedziela, 2 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień drugi za spontanicznego wyjazdu do dolinek zaczyna się wcześnie, gotowi spakowani ponownie udajemy się w okolice Wielmoży... Podjazd daje nam popalić. W samochodzie zostawiamy sakwy, jemy pyszne śniadanie i ... opracowujemy plan. Spoglądając na mapę, top nie byliśmy jeszcze na północy. Mapa pokazuje nam coś jeszcze, wzdłuż rzeki Dłubni jest trochę "atrakcji", czy raczej zabytków, tam też się udajemy :), wcześniej odwiedzając jeszcze zamek na Pieskowej Skale, tym razem podziwiamy go z poziomu dziedzińca :) 

Piękny ogród
Piękny ogród © amiga
Widok z zamku
Widok z zamku © amiga
Na dziedzińcu zamku w Pieskowej Skale
Na dziedzińcu zamku w Pieskowej Skale © amiga
Wersja mini ;)
Wersja mini ;) © amiga
Fajnie tutaj
Fajnie tutaj © amiga
W oddali lekkie pagórki ;)
W oddali lekkie pagórki ;) © amiga
Do rzeki w zasadzie cały czas mamy zjazdy, jeżeli pojawiają się podjazdy nie są długie. Przy rzece tak jak pokazywała mapa, mamy co robić, średnio co kilometr jest powód by się zatrzymać, by zrobić zdjęcie. Przypomina nam się, że jest niedziela... z wejściem do kościołów o tej porze będzie różnie.... a raczej będzie to problematyczne. Do południa będą odbywały się msze... Cóż... choć w pierwszym kościele mamy szczęście... Dosłownie przed chwilą skończyło się nabożeństwo. W środku pusto... jest szansa na fotę :)
Przeprawa przez Dłubnie
Przeprawa przez Dłubnie © amiga
Kościół pw. św. Benedykta Opata
Kościół pw. św. Benedykta Opata © amiga
Wnętrze kościoła
Wnętrze kościoła © amiga
Klasztor Sióstr Norbertanek Sanktuarium Męki Pańskiej
Klasztor Sióstr Norbertanek Sanktuarium Męki Pańskiej © amiga
Dalej jednak już nie jest tak różowo, sporo samochodów, sporo ludzi. O kolejnych zdjęciach z wnętrz nie ma mowy... Ale w okolicy jest więcej ciekawych miejsc. A to pałacyk, a to dworek, stary młyn.  
Stary młyn
Stary młyn © amiga
Pałac w Ściborzycach
Pałac w Ściborzycach © amiga
Tam na polu stoi krowa...
Tam na polu stoi krowa... © amiga
Przy kościele w Wysocicach
Przy kościele w Wysocicach © amiga
Okolice Wysocic
Okolice Wysocic © amiga
Zespół Pałacowo - Parkowy w Minodze
Zespół Pałacowo - Parkowy w Minodze © amiga
Pora jednak odbić na Skałę, droga pnie się przez prawie cały czas... Trochę jest to męczące, ale nie narzekamy. W skale postój na rynku. Rozglądamy się za jakąś restauracją, ale otwarte są tylko lodziarnie i cukiernie. Bez sensu. Po dobrych 15 minutach dajemy sobie spokój z poszukiwaniami,. w końcu zjedziemy w dół w okolice Ojcowa... Tam coś będzie.
Ciekawa rzeźba na rynku w Skale
Ciekawa rzeźba na rynku w Skale © amiga
Fontanna w Skale
Fontanna w Skale © amiga
Ciekawa rzeźba
Ciekawa rzeźba © amiga
Jest i czaszka :)
Jest i czaszka :) © amiga
Kościół w Skale
Kościół w Skale © amiga
Dokarmianie zwierząt :)
Dokarmianie zwierząt :) © amiga
A może się powspinamy?
A może się powspinamy? © amiga
Te coś okazuje się "Chlebem praojców", stajemy, ludzi jest trochę, więc  chyba nie trują. Zamawiamy po kwaśnicy na jagnięcinie i kawie... 
Kwaśnica się wyróżnia... tak niedobrej jeszcze nie jadłem... Z jagnięciny są jakieś ścięgna, tłuszcze... fuj.... Liczę na to, że choć kawa będzie przyzwoita. Ta niestety jest po turecku... ale jakaś rozwodniona. Firmowy automat robi rewelacyjną przy tym czymś... 
Z jednej strony brzuchy pełne, a z drugiej silne postanowienie, że więcej tutaj nie wrócimy. Szkoda kasy i żołądków. A tzw Chleb Praojców który dostaliśmy do Kwaśnicy... też niczym się nie wyróżnia. Każda mała piekarnia ma coś lepszego... Nawet to co sprzedaje Kłos bije na głowę to co dostaliśmy. Czyżby nasi praojcowie, aż tak źle jedli? 
Chleb Praojców - może nazwa chwytliwa, ale jedzenie takie sobie
Chleb Praojców - może nazwa chwytliwa, ale jedzenie takie sobie © amiga
W trakcie obiadu doszliśmy do wniosku, że pojedziemy w kierunku Olkusza, po fragmencie drogi którą z Darkiem planujemy na wyjazd firmowy... ale z modyfikacjami . Na mapie udaje się znaleźć "atrakcję" tuż za Sułoszową czy może Sułoszowem? To słup milowy :) Zanim jednak tam docieramy po drodze wpadamy na myjnię ręczną... Rowery od razu nabierają blasku :)
Skałki w Sułoszowie
Skałki w Sułoszowie © amiga
Słup milowy w Kosmołowie
Słup milowy w Kosmołowie © amiga
A nam zostało ledwie kilkanaście km do Rabsztyna i dalej Olkusza a którym planujemy postój na rynku... Mijamy Rabsztyn, po głowie chodziły mi pierogi ruskie - tutaj są dobre...  ale jesteśmy jeszcze pełni... tak więc odbijamy się i obieramy kierunek Olkusz... 
Piękna okolica
Piękna okolica © amiga
Na szczycie górki
Na szczycie górki © amiga
Zamek w Rabsztynie
Zamek w Rabsztynie © amiga
Telefon odebrany przez Karolinę zmienia nam plany, do Olkusza, a raczej jego centrum już nie zjedziemy... Gnamy do Bolesława... gdzie czeka na nas samochód... Na szczęście nie ruszamy od razu... Przez dobrą godzinę możemy ostygnąć i czegoś się napić. To koniec wycieczki, wypadu w te piękne okolice, ale już układany plan na kolejny wypad :)

Dzięki Karolina za kolejną wspaniałą, spontaniczną wyprawę :)

Dolinki Krakowskie z Karoliną

Sobota, 1 czerwca 2019 · Komentarze(0)
Uczestnicy
Dzień z Karoliną jest zawsze szalony, poranek wczesny, szybki wyjazd na pociąg, przesiadka w Dąbrowie Górniczej do samochodu i kilka godzin później jesteśmy gdzieś w okolicy Skały :) Trochę powoli idzie nam składanie się, tuż przed ruszeniem dzwoni tel. z firmy, muszę na kilka minut wejść na serwer... Ruszamy kilkanaście minut przed 10...  Pogoda dopisuje, słońce grzeje, jest przepięknie :)

Postanawiamy zjechać doliną Zachwytu do doliny Prądnika, początkowo mamy asfaltową ścieżkę, jednak dalej zmienia się w terenową wąską wyboistą ścieżynkę. Z sakwami jedzie się ciężko po takim terenie. Sama dolinka... z jednej strony piękna, z drugiej mam wrażenie, że jakiś rolnik zakopał tutaj kilka ton kapusty i teraz to wszystko gnije... ;)

Małe focenie w okolicach Wielmoży
Małe focenie w okolicach Wielmoży © amiga
W kierunku doliny Zachwytu
W kierunku doliny Zachwytu © amiga
Rowerami chyba można ;)
Rowerami chyba można ;) © amiga
Dolina Zachwytu
Dolina Zachwytu © amiga
Dolina Zachwytu
Dolina Zachwytu © amiga
Skałki przy wyjeździe z doliny Zachwytu
Skałki przy wyjeździe z doliny Zachwytu © amiga
Gdy wyjeżdżamy z dolinki jesteśmy tuż przy zamówionej na dziś wieczór agroturystyce. Co prawda mieliśmy tutaj pojawić się dopiero za kilka godzin, ale nie zaszkodzi zapytać się ;) Tak więc podjeżdżamy, chwilę rozmawiamy z właścicielami i... zostawiamy w pokoju sakwy :). Już na luzaka możemy ruszyć dalej... Początkowo poruszamy się doliną Prądnika... przez Ojców, ale tutaj już byliśmy, pora poszukać czegoś nowego. Tak więc wyjeżdżamy z dolinki przez Biały Kościół, na szczycie górki telefon od Darka. Jest w Ojcowie ;) Rozminęliśmy się o jakieś 30-40 minut... Szkoda
Okolice Młynów
Okolice Młynów © amiga
Wszędzie skałki
Wszędzie skałki © amiga
Może nie będzie głęboko ;)
Może nie będzie głęboko ;) © amiga
Figura Matki Bożej Niepokalanej w skale Prałatki
Figura Matki Bożej Niepokalanej w skale Prałatki © amiga
Kaplica
Kaplica "Na wodzie" pw. Św. Józefa Robotnika © amiga
Pieskowa Skała
Pieskowa Skała © amiga
Stare zabudowania w Ojcowie
Stare zabudowania w Ojcowie © amiga
Drewniana zabudowa Ojcowa
Drewniana zabudowa Ojcowa © amiga
Karolina zadowolona jak zwykle na rowerze :)
Karolina zadowolona jak zwykle na rowerze :) © amiga
Punkt widokowy na skale
Punkt widokowy na skale © amiga
Mały wodospad
Mały wodospad © amiga
Brama Krakowska
Brama Krakowska © amiga
Rękawica
Rękawica © amiga
Próg wodny na Prądniku
Próg wodny na Prądniku © amiga
Wysoko
Wysoko © amiga
W dolinie Prądnika
W dolinie Prądnika © amiga
Wąwóz na ul.Skalskiej
Wąwóz na ul.Skalskiej © amiga
Kościół św. Mikołaja w Białym Kościele
Kościół św. Mikołaja w Białym Kościele © amiga
Na polu w Białym Kościele
Na polu w Białym Kościele © amiga
Granica Zaborów
Granica Zaborów © amiga
Postanawiamy odwiedzić dolinki, na które nie starczyło nam czasu w kwietniu. Zaczynamy od doliny Kluczywody, już na wstępie zaskakuje nas replika słupa granicznego z Rosją... Szkoda tylko, że jest na prywatnej posesji, za zasiekami, i jakimiś śmieciami...  Cóż.... szybkie zdjęcie i jedziemy dalej... 
W dolinie Kluczywody
W dolinie Kluczywody © amiga
Dolinka zachwyca, choć ścieżka robi się coraz węższa, coraz bardziej błotnista, ale cały czas da się jechać. Podziwiamy skałki. Jest przepięknie... Nawet po głowie chodzi mi, by namówić Darka na małą zmianę wycieczki firmowej... zamiast Będkowską, może tędy? Moje zapędy kończą się w chwili gdy trafiamy na kilka błotnych przepraw... Jedna, czy dwie to nie problem, ale im dalej tym gorzej. Na koniec... niespodzianka. Na środku dolinki ktoś zagrodził główną ścieżkę, można to obejść tylko przy płocie. O jeździe nie ma mowy, na dokładkę skałki śliskie jak diabli. Wychodzimy po około 200m walki ze ścieżką i ze sobą... Musimy chwilę odsapnąć... a ja muszę założyć łańcuch, na jakimś kamieniu spadł mi z korby. 
Skała Zamkowa
Skała Zamkowa © amiga
Ścieżki trochę pozalewane
Ścieżki trochę pozalewane © amiga
Droga zaczyna być mocno wymagająca
Droga zaczyna być mocno wymagająca © amiga
W dolinie Kluczywody
W dolinie Kluczywody © amiga
Szybkie mycie butów w strumieniu i wsiadamy na rowery... Te po takim terenie już solidnie są ubłocone ;) W pobliżu jest dolinka Bolechowicka, nie ma sensu wjeżdżać do niej, ale bramę warto odwiedzić :) Niesamowite miejsce. Na podjeździe Karolinie spada łańcuch, zanim wracam łańcuch jest już na miejscu, Karolina ma oleiste dłonie. Teraz obydwoje wyglądamy podobnie ;) 
Pora umyć buty :)
Pora umyć buty :) © amiga
Między Gackami, a Bolechowicami
Między Gackami, a Bolechowicami © amiga
Dolina Bolechowicka
Dolina Bolechowicka © amiga
Skałki w dolinie Bolechowickiej
Skałki w dolinie Bolechowickiej © amiga
Okolice Karniowic
Okolice Karniowic © amiga
Jeszcze pachnie nowością ;)
Jeszcze pachnie nowością ;) © amiga
Docieramy w okolice Kobylan, rozmawiamy o tym, że może jak coś będzie to staniemy i coś zjemy.  Nie liczymy na zbyt wiele... ale czeka nas niespodzianka. Trafiamy na restaurację "Sen o Dolinie". Może nie zabija z zewnątrz, w środku też średnio, ale jesteśmy głodni i zjemy co będzie. Chwila rozmowy z obsługą. Zamawiamy po porcji i chwilę czekamy. To co dostajemy... szok... Wszystko świeże i z grilla, może ciut za słone... ale pyszne :) Porcje są tak wielkie, że nie dajemy im rady... Następnym razem możemy zamówić spokojnie jedną porcję na dwoje :) 
Obiad w Restauracji
Obiad w Restauracji "Sen O Dolinie" © amiga
Po sytym obiedzie ciężko się ruszyć, a przed nami dolinka Kobylańska... i znów gdy do niej wjeżdżamy chodzi mi po głowie by tędy poprowadzić wycieczkę firmową. Co chwilę stajemy, fotografujemy... jest przepięknie :), do czasu... focenie co prawda zostało, ale ścieżka jest poprzecinana strumieniami, pojawia się masa błota... Mocno nas to spowalnia... 
Wjazd do doliny Kobylańskiej
Wjazd do doliny Kobylańskiej © amiga
W dolinie Kobylańskiej
W dolinie Kobylańskiej © amiga
Dajemy radę :)
Dajemy radę :) © amiga
Skałki w dolinie Kobylańskiej
Skałki w dolinie Kobylańskiej © amiga
Skałki w dolinie Kobylańskiej
Skałki w dolinie Kobylańskiej © amiga
Ścieżka robi się coraz ciekawsza
Ścieżka robi się coraz ciekawsza © amiga
Wyjeżdżamy w Będkowicach ,podjazd daje nam się we znaki, nie dość że stromo, to jeszcze droga wysypana drobnymi kamykami ;) Na szczycie musimy odetchnąć... Część dalszej drogi znamy... dalej jednak rozglądamy się, za czymś w miarę płaskim :) W takiej okolicy jest to ciężkie.. Gdy trafiamy na lokalny market stajemy, chłodzimy się lodami :) Przyglądamy się mapie i... mamy plan...  Jest jeszcze trochę ścieżek, którymi nie jechaliśmy :) Odwiedzamy miejscowości gdzie nas nie było. 
Będkowice
Będkowice © amiga
No i rozkopali nam drogę w Będkowicach ;)
No i rozkopali nam drogę w Będkowicach ;) © amiga
Ale tutaj pięknie
Ale tutaj pięknie © amiga
Szlak w okolicy Łabajowej
Szlak w okolicy Łabajowej © amiga
Chyba stara plebania w Sąspowie
Chyba stara plebania w Sąspowie © amiga
Kościół Parafialny pw. Św. Katarzyny w Sąspowie
Kościół Parafialny pw. Św. Katarzyny w Sąspowie © amiga
Sąspów czaszka numer jeden :)
Sąspów czaszka numer jeden :) © amiga
Sąspów czaszka numer dwa :)
Sąspów czaszka numer dwa :) © amiga
Sąspów czaszka numer trzy :)
Sąspów czaszka numer trzy :) © amiga
Wnętrze kościoła w Sąspowie
Wnętrze kościoła w Sąspowie © amiga
I jak tu się minąć?
I jak tu się minąć? © amiga
W końcu jednak wracamy w okolice Ojcowa, długi zjazd, w cieniu jest nawet chłodno... podziwiamy ponownie Maczugę Herkulesa, zamek na Pieskowej Skale :) Kolacja w okolicach Wielmoży... Chwilę rozmawiamy, czas leci. W końcu gdy zauważamy, że słońce jest jednak coraz niżej postanawiamy wrócić do Agroturystyki. Droga w dół po asfalcie mija szybko, jeszcze 2 km w poziomie i jesteśmy na miejscu. 
Powrót do Parku Ojcowskiego
Powrót do Parku Ojcowskiego © amiga
Dzień dobry :)
Dzień dobry :) © amiga
Maczuga Herkulesa
Maczuga Herkulesa © amiga
Słońce coraz niżej
Słońce coraz niżej © amiga
Z tej strony jeszcze chyba nie mam zdjęcia ;)
Z tej strony jeszcze chyba nie mam zdjęcia ;) © amiga
Skałki w okolicach Młynów
Skałki w okolicach Młynów © amiga
Taki widok mamy z kwatery :)
Taki widok mamy z kwatery :) © amiga
Trochę rozmawiamy z gospodarzami, jeszcze przygotowują się do sezonu... a my mamy sezon już teraz :) 
Udajemy się do pokoju... pora się odświeżyć, wypić herbatę i opracować plan na kolejny dzień :)