Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2016

Dystans całkowity:367.33 km (w terenie 10.00 km; 2.72%)
Czas w ruchu:18:26
Średnia prędkość:19.93 km/h
Maksymalna prędkość:39.44 km/h
Suma podjazdów:1740 m
Maks. tętno maksymalne:176 (95 %)
Maks. tętno średnie:156 (84 %)
Suma kalorii:17020 kcal
Liczba aktywności:12
Średnio na aktywność:30.61 km i 1h 32m
Więcej statystyk

Poniedziałek wieczór (mała śnieżyca)

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 · Komentarze(7)
Wyjeżdżam raczej klasycznie o 17:00.... i pierwsze zaskoczenie... coś leci z nieba... śnieg... temperatura -6, wiatr od wschodu... lekko nie będzie... Meteo twierdziło, że opady mają być przelotne i niewielkie... Więc specjalnie się nie przejmuję opadami... ruszam... na drogach dość pusto... niewiele samochodów, ale to jeszcze długi weekend...  Niektórzy wracają dopiero po 10 stycznia. 
Coś tam z nieba leci

Coś tam z nieba leci © amiga
Wiatr w oczy.... śnieg w oczy
Wiatr w oczy.... śnieg w oczy © amiga
Zanim dojeżdżam do Zabrza mam przyjemność postoju przed zamkniętym przejazdem kolejowym... kilka minut z głowy... 2 palce w lewej ręce marzną... coś szybko... za szybko. Gdy ruszam dalej widzę, że po drogach wala się coraz więcej śniegu... niedobrze... przecież miało to być przelotne... 
Zabielacz na drodze
Zabielacz na drodze © amiga
Zaczyna być tego dużo
Zaczyna być tego dużo © amiga
W Rudzie Śląskiej jest już paskudnie, czuję jak śnieg zaczyna stawiać opór... zaskakuje przyczepność opon... dają sobie świetnie radę w takich warunkach... gorzej gdy muszę się zatrzymać np na skrzyżowaniu, czuję, że pod butami jest ślisko...  Nie lubię takich warunków.... chociaż nie jedną śnieżycę przeżyłem ta ma dopiero 3 w skali do 10 :) 
Jutro świat będzie piękniejszy :)
Jutro świat będzie piękniejszy :) © amiga
Na Wirku kolejny postój, kolejny pociąg... później stwierdzam, że pojadę jednak bokami, nie będę się pakował główną drogą... Więc zaliczam wpierw Polną, a później Oświęcimską prowadzącą przez szczyt mrówczej górki :)  
Postój na przejeździe kolejowym
Postój na przejeździe kolejowym © amiga
Drogi dość puste
Drogi dość puste © amiga
Hmmm... chyba sporo białego dziadostwa naleciało
Hmmm... chyba sporo białego dziadostwa naleciało © amiga

Sypie coraz bardziej, droga jest już przykryta 2 cm warstwą śniegu... Gdzieś z tyłu jakiś głos mówi "Chyba Cię po....o"...  
Czemu pada po świętach? Byle do odwilży... :) czyli do pojutrza
Czemu pada po świętach? Byle do odwilży... :) czyli do pojutrza © amiga

Po drodze umiera kamerka... przy minus 7 wytrzymuje około godziny... przy -17 jakieś 30 minut mniej :) w firmie sprawdziłem specyfikację kamerki... jet przeznaczona do pracy w temperaturach od 0 do +40... więc chyba dolny limit mocno dzisiaj przekroczyłem :)
Co do liczników to okazało się, że obu producentów wprowadziło dolny limit -10... przy czym CicloMaster pokazał mi -14 Sigma -10...  
Producenci chyba nie przewidywali, że ktoś będzie jechał przy -17... cóż... może reklamować ;P

Gdy Zbliżam się do Katowic opady są mniejsze, chwilami całkowicie ustają, mało tego mam wrażenie, że śniegu jest mniej na drogach....

W Piotrowicach ciekawe spotkanie z policją... aż żal, że kamerka padła... Zdziwione miny smerfów bezcenne :)
Lampki odpalone na 100% mocy... pod koniec trasy wjeżdżam na chodnik... dzisiaj mogę zrobić to legalnie... w końcu warunki są jakie są... nikt mi nie wmówi że są dobre... może 10m dalej widzę policjantów w radiowozie - sztuk 3... 
mieli ruszyć, ale ujechali może metr... i się zatrzymali patrząc rozdziawionymi gębami na mnie... na rower... fakt wariat na rowerze w taką pogodę, z 4-ma lampkami ciągnącymi po kilkaset metrów...  z owiewkami na kierownicy...  Cóż... zdziwione miny bezcenne...  Mijam ich bo cóż mogą mi zrobić, dzisiaj jestem legalny :) 

Do domu już blisko, ale po średniej prędkości widzę, że rekord to nie będzie... zeszło całkiem sporo czasu... mówi się trudno, warunki były jakie były... Jak będzie sypać dalej to jutro będę musiał rozważyć, czy jechać rowerem, czy odpuścić, a może wziąć aparat i do lasu... Może być pięknie, na tą chwilę bardziej skłaniam się do wariantu drugiego... a jak będzie to się okaże rano... :)

Poniedziałek rano (Z nowym rokiem)

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 · Komentarze(5)
Życzę wszystkim Szczęśliwego rowerowego roku :)

Mój rowerowy tok zaczął się z małym poślizgiem kilkudniowym... ale co tam... Patrząc na pogodę i to co za oknem zupełnie odechciewało mi się wyjścia na zewnątrz czy na rower... Może nie ruszają mnie niskie temperatury, ale... -18 czy nawet mniej to już lekkie przegięcie... na dokładkę uczucie zimna potęgowane było przez bardzo silny wschodni wiatr... Wyjścia ograniczone były do bezwzględnego minimum... Nawet dzisiejszy wyjazd był pod znakiem zapytania.... 
Gdy o 7:00 spojrzałem na termometr to pokazywał -17.... wiatr wyraźnie słabszy, chociaż dalej wieje... temperatura odczuwalna pewnie grubo poniżej -20... Ubieram się na Ogra... kilka warstw wszystkiego... za wyjątkiem rękawiczek...  te są w wersji letniej, nigdy nie sprawdziły mi się zimowe rękawiczki... nie działają... zbierają tylko wodę, pot... i wyziębiają w zastraszającym tempie dłonie... więc... jak prawie zawsze jadę w długich ale letnich... 
Na kierownicy zainstalowane owiewki... to dodatkowa ochrona rąk... i wiem, że to działa... sprawdziło się w zeszłym roku i sprawdzi się teraz... Lewa owiewka zainstalowana jest ciut wyżej... ale na tą chwilę nie będę tego korygował... Nie ma już czasu.... 

W końcu wychodzę na zewnątrz już od drzwi czuję, że jest diabelnie zimno... powoli ruszam... wiatr niby z południowego-wschodu ale nie pomaga... Jest jeszcze ciemno... na drogach nie ma wielkiego ruchu...  Rower jednak daje sobie jednak radę... jakby mniej się telepało... trzęsło, może coś przymarzło ;) 
Ciemności na drogach

Ciemności na drogach © amiga
Zaskakuje mnie to, że w Piotrowicach już trafiam na rowerzystę... czyli nie tylko mnie po... ło... :)... Dobrze, że drogi są czarne, pozbawione lodu... 
A tutaj pusto... niewiele samochodów, ludzi, rowerzystów nie ma
A tutaj pusto... niewiele samochodów, ludzi, rowerzystów nie ma © amiga
Co jakiś czas widzę kogoś walczącego z samochodem... z drapaniem z odpaleniem... Przy takich temperaturach to nic dziwnego... 
Zamarznięte samochody na bałtyckiej
Zamarznięte samochody na bałtyckiej © amiga
Choinki się jeszcze świecą ;)
Choinki się jeszcze świecą ;) © amiga
Trochę samochodów pojawia się na wyjeździe z Katowic...  trochę boję się, że w Kochłowicach będzie nieciekawie..., że odcinek leśny będzie lodowy... zamrożony..., że będzie lód... a jest niespodzianka... zero wilgoci... zero lodu... 
A na Panewnickiej ruch jak diabli
A na Panewnickiej ruch jak diabli © amiga
Gdzieś na granicy z Rudą Śląską zamarza mi kamera... tzn przestaje działać, wyłącza się, chyba akumulator nie lubi pracy przy - kilkunastu stopniach :) Trudno się mówi... spoglądam na liczniki, też ich reakcja pozostawia wiele do życzenia... odświeżanie nieco lepiej działa na Sigmie... ale dalej pozostawia do wiele do życzenia ... CicloMaster w zasadzie jest prawie nieczytelny.... temperatura utknęła na -14... zaglądam na sigmę... ona pokazuje -10... Dopiero w firmie sprawdzam specyfikację... Dla obu liczników minimalna to -10 podawana przez producenta... a jest mniej... 
Pierwszy raz oblodzenie spotykam dopiero w Zabrzu-Pawłowie... niewielki odcinek przy wyjeździe z jakiejś budowy... woda musiała się sączyć przez jakiś czas teraz trzeba to jakoś przejechać... i nie wywalić się... 2m i znowu asfalt, czysty czarny... 
Na pocieszenie dzisiaj nikt nie szaleje na drogach, nikt nie wyprzedza na gazetę... 

Za to mści się na mnie podniesiona lewa owiewka... 2 końce palców mi marzną... czuję ból... jakieś 20 minut przed firmą zaczynam czuć chłód na stopach... jest już nieprzyjemnie... czas działania w takich warunkach to około godziny... niedawno minęła, teraz pozostaje walka z samym sobą... 

Na szczęście jestem już w Gliwicach, mam dziwne wrażenie, że wiatr zmienił kierunek, że zaczęło dmuchać z południowego zachodu... Hmmm... Już  w firmie sprawdzam to co podaje meteo... i tam wiatr ma nie zmieniać kierunku południowo-wschodniego aż do środy... jakieś lokalne zawirowania, budynki tak wpłynęły na to? Może...


Dojeżdżam do firmy... gdzieniegdzie osadził się lód..  tzn tam gdzie wychodziła para... bądź gdzie pojawił się pot... na zewnątrz... Na szczęście w budynku jest ciepło... pod prysznicem jeszcze goręcej.. palce w dłoniach i nogach tają... kilka minut bólu... jest dobrze... :)
Pora zabrać się za pracę :)
Swoją drogą ciekawe jak będzie wieczorem, prognozy mówią, że nie ma być tak zimno... ale -10 zamiast -17... też nie jest jakieś super rewelacyjne... chyba wolałbym te +35 z lata... i krótkie gacie...  ale cóż... na takie temperatury przyjdzie jeszcze poczekać, chociaż dzień coraz dłuższy, do lata coraz bliżej... :)