Poniedziałek rano (Z nowym rokiem)

Poniedziałek, 4 stycznia 2016 · Komentarze(5)
Życzę wszystkim Szczęśliwego rowerowego roku :)

Mój rowerowy tok zaczął się z małym poślizgiem kilkudniowym... ale co tam... Patrząc na pogodę i to co za oknem zupełnie odechciewało mi się wyjścia na zewnątrz czy na rower... Może nie ruszają mnie niskie temperatury, ale... -18 czy nawet mniej to już lekkie przegięcie... na dokładkę uczucie zimna potęgowane było przez bardzo silny wschodni wiatr... Wyjścia ograniczone były do bezwzględnego minimum... Nawet dzisiejszy wyjazd był pod znakiem zapytania.... 
Gdy o 7:00 spojrzałem na termometr to pokazywał -17.... wiatr wyraźnie słabszy, chociaż dalej wieje... temperatura odczuwalna pewnie grubo poniżej -20... Ubieram się na Ogra... kilka warstw wszystkiego... za wyjątkiem rękawiczek...  te są w wersji letniej, nigdy nie sprawdziły mi się zimowe rękawiczki... nie działają... zbierają tylko wodę, pot... i wyziębiają w zastraszającym tempie dłonie... więc... jak prawie zawsze jadę w długich ale letnich... 
Na kierownicy zainstalowane owiewki... to dodatkowa ochrona rąk... i wiem, że to działa... sprawdziło się w zeszłym roku i sprawdzi się teraz... Lewa owiewka zainstalowana jest ciut wyżej... ale na tą chwilę nie będę tego korygował... Nie ma już czasu.... 

W końcu wychodzę na zewnątrz już od drzwi czuję, że jest diabelnie zimno... powoli ruszam... wiatr niby z południowego-wschodu ale nie pomaga... Jest jeszcze ciemno... na drogach nie ma wielkiego ruchu...  Rower jednak daje sobie jednak radę... jakby mniej się telepało... trzęsło, może coś przymarzło ;) 
Ciemności na drogach

Ciemności na drogach © amiga
Zaskakuje mnie to, że w Piotrowicach już trafiam na rowerzystę... czyli nie tylko mnie po... ło... :)... Dobrze, że drogi są czarne, pozbawione lodu... 
A tutaj pusto... niewiele samochodów, ludzi, rowerzystów nie ma
A tutaj pusto... niewiele samochodów, ludzi, rowerzystów nie ma © amiga
Co jakiś czas widzę kogoś walczącego z samochodem... z drapaniem z odpaleniem... Przy takich temperaturach to nic dziwnego... 
Zamarznięte samochody na bałtyckiej
Zamarznięte samochody na bałtyckiej © amiga
Choinki się jeszcze świecą ;)
Choinki się jeszcze świecą ;) © amiga
Trochę samochodów pojawia się na wyjeździe z Katowic...  trochę boję się, że w Kochłowicach będzie nieciekawie..., że odcinek leśny będzie lodowy... zamrożony..., że będzie lód... a jest niespodzianka... zero wilgoci... zero lodu... 
A na Panewnickiej ruch jak diabli
A na Panewnickiej ruch jak diabli © amiga
Gdzieś na granicy z Rudą Śląską zamarza mi kamera... tzn przestaje działać, wyłącza się, chyba akumulator nie lubi pracy przy - kilkunastu stopniach :) Trudno się mówi... spoglądam na liczniki, też ich reakcja pozostawia wiele do życzenia... odświeżanie nieco lepiej działa na Sigmie... ale dalej pozostawia do wiele do życzenia ... CicloMaster w zasadzie jest prawie nieczytelny.... temperatura utknęła na -14... zaglądam na sigmę... ona pokazuje -10... Dopiero w firmie sprawdzam specyfikację... Dla obu liczników minimalna to -10 podawana przez producenta... a jest mniej... 
Pierwszy raz oblodzenie spotykam dopiero w Zabrzu-Pawłowie... niewielki odcinek przy wyjeździe z jakiejś budowy... woda musiała się sączyć przez jakiś czas teraz trzeba to jakoś przejechać... i nie wywalić się... 2m i znowu asfalt, czysty czarny... 
Na pocieszenie dzisiaj nikt nie szaleje na drogach, nikt nie wyprzedza na gazetę... 

Za to mści się na mnie podniesiona lewa owiewka... 2 końce palców mi marzną... czuję ból... jakieś 20 minut przed firmą zaczynam czuć chłód na stopach... jest już nieprzyjemnie... czas działania w takich warunkach to około godziny... niedawno minęła, teraz pozostaje walka z samym sobą... 

Na szczęście jestem już w Gliwicach, mam dziwne wrażenie, że wiatr zmienił kierunek, że zaczęło dmuchać z południowego zachodu... Hmmm... Już  w firmie sprawdzam to co podaje meteo... i tam wiatr ma nie zmieniać kierunku południowo-wschodniego aż do środy... jakieś lokalne zawirowania, budynki tak wpłynęły na to? Może...


Dojeżdżam do firmy... gdzieniegdzie osadził się lód..  tzn tam gdzie wychodziła para... bądź gdzie pojawił się pot... na zewnątrz... Na szczęście w budynku jest ciepło... pod prysznicem jeszcze goręcej.. palce w dłoniach i nogach tają... kilka minut bólu... jest dobrze... :)
Pora zabrać się za pracę :)
Swoją drogą ciekawe jak będzie wieczorem, prognozy mówią, że nie ma być tak zimno... ale -10 zamiast -17... też nie jest jakieś super rewelacyjne... chyba wolałbym te +35 z lata... i krótkie gacie...  ale cóż... na takie temperatury przyjdzie jeszcze poczekać, chociaż dzień coraz dłuższy, do lata coraz bliżej... :)

Komentarze (5)

Gościu kultury nie masz? Życzenia piszesz a podpisać się nie umiesz?
Ach te dzieci internetu!

Ania 00:08 wtorek, 5 stycznia 2016

Gość :)
Limit Może nie trzeba będzie tak długo czekać... kto wie co przyniesie styczeń... Już w czwartek będzie na plusie, w weekend do +8... w takim tempie to pod koniec miesiąca będzie już z +20 ;) Wiem, wiem... mały żarcik... ale bywały już kwietnie gdzie temperatura w dzień oscylowała w okolicy 30... Może tak będzie w tym roku... :)
Art75 Gdyby nie ten wiatr rano nie byłoby tak źle... On potęgował uczucie zimna... Gdy wracałem było już tylko -7 i nawet zrobiło się przyjemnie i... świątecznie... - spadł śnieg...
Dzięki :)

amiga 20:38 poniedziałek, 4 stycznia 2016

:). Ja dzisiaj miałem wolne, więc kręciłem się tylko koło domu, ale gdyby nie to, to może byśmy się minęli gdzieś w okolicach Bałtyckiej:). A propos głównego wątku Twoich rozważań, to jednocyfrowy mrozik już jest OK :) Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

art75 17:39 poniedziałek, 4 stycznia 2016

+35... Weź przestań, bo się rozpłaczę. Do tego czasu to jeszcze z 5 miesięcy :-(

limit 16:44 poniedziałek, 4 stycznia 2016

Wzajemnie Amiga, rowerowego zakręconego, no i najważniejsze zdrowia przedniego. Pozdrawiam.

Gość 16:31 poniedziałek, 4 stycznia 2016
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jaduz

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]