pali jak diabli....

Poniedziałek, 29 lipca 2013 · Komentarze(2)
Exodus - The Sun Is My Destroyer


Powrót z pracy w niemiłosiernym upale. Rusza, tyle, że nie chcę jechać szosami, ugotuję się żywcem. Z pracy zabieram więcej wody. W sumie mam przy sobie 2.5 litra wody, chyba dojadę...
Skręcam w lasku Makoszowskim, jest ciut lepiej, dalej tyłem przez Makoszowy, las prowadzący na Halembę. Gdzieś po drodze czuję, że rower zaczyna mi pływać, coś jest nie tak. Złapałem panę... powietrze delikatne ucieka, zatrzymuję się na kilka sekund, sprawdzam stan... nie jest dobrze, ale w ciągu kilku chwil pojawia się banda latających krwiopijców. Trzeba uciekać...., do wyjazdu mam może 1.5 km, spróbuję..

Wyjeżdżam w okolicach ogródków działkowych, odwracam rower, zdejmuję koło, wymieniam dętkę, pompuję... Żar leje się z nieba, a ze mnie spływają rzeki potu, masarka... prawie na miejscu znikają 2 litry wody, jednak dobrze, że ją wziąłem ze sobą...

Gdy wszystko jest na swoim miejscu ruszam dalej, starczy mi już tej patelni, zanurzam się w lasach i wyjeżdżam dopiero w Katowicach... jeszcze chwila i już w domu. Mogę odpocząć, mogę się ochłodzić...

Małe kuku © amiga

Komentarze (2)

Nic się nie stało, zapas wody jest:)

Kajman 08:14 środa, 31 lipca 2013

Zapas wody konkretny :) Nie zazdroszczę. Najgorzej jest stanąć w takim upale, dopóki się kręci i generuje ochładzający pęd powietrza to jest dobrze....

t0mas82 08:12 środa, 31 lipca 2013
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa jiree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]