Dzisiaj pięknie świeci słońce, aż chce się wstać, chce się jechać. szybki śniadania i na rower. Dzisiaj świeci czystością..., wczoraj godzina pucowania, ale warto było, wszystkie podzespoły odzyskały swoją sprawność, wypłukany został w końcu piach i błoto z wszystkich zakamarków... . Przy okazji wymiana łańcucha. Nie zabieram ze sobą błotników, w końcu po 2 tygodniach po raz pierwszy, ma być ciepło i sucho. Jeszcze nie decyduję się na jazdę w terenie, nie podejrzewam aby wszystko obeschło, aby woda spłynęła, wsiąkła, odparowała. Pomimo jazdy szosami, specjalnie mi to dzisiaj nie przeszkadzało, jedyne 2 korki na jakie trafiłem to przy ul.Śląskiej w Katowicach i drugi już w Zabrzu Kończycach. Reszta trasy bez większego ruchu samochodów. Chwila przerwy w Lasku Makoszowskim. Fota suszących się gumiaków i do pracy...
Noibasta I było... dzisiaj wieczorem już na bank wjeżdżam w teren... chyba, że stanie się coś niespodziewanego... Szczypiorizka Nareszczie zrobiło się przyjemnie, oby trochę to potrwało..., a rower znów jest brudny :), może wieczorem się nim o raz kolejny zajmę..., zresztą dzisiaj oddałem go do serwisu i po raz kolejny pytali mnei czy kiedyś czyszczę rower ;P. Tylko uy mnie to jest tak, że jak go wyczyszczę to kilka godzin później wygląda najczęściej podobnie
Ja też wczoraj czyściłam rower, zapewne nie tak dokładnie jak Ty, ale najważniejsze, że już nie straszy. No i co dla mnei istotne nie pada, więc z 4 kółek mogę się przesiąść na 2 :D