Toszek

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · Komentarze(6)
Marek Dyjak - Sam pan wie


Po dość ciężkiej sobocie, przyszła pora na niedzielny poranek, na stawienie się o umówionej godzinie na Helence, plan narodził się w piątek. Już było wiadomo, że czasu nie będzie zbyt wiele, więc wariant skrócony – Toszek.

Wdziewam na siebie krótkie spodenki, bluza jeszcze długa. Na starcie ok. 7 stopni i świeci słońce. Jedzie się przyjemnie, ale nie warto dzisiaj przeginać, czeka mnie setka…

Trochę po 9:00 dojeżdżam na Helenkę, zatrzymuję się na chwilę przy ruinach domu, chwila na focenie i ruszam na spotkanie z Darkiem i jego rodziną.

Zabytki na Helence :) © amiga


Miło upływa czas na gadkach, jednak plan trzeba wykonać, trzeba ruszyć do Toszka, sprawdzić gdzie w końcu wszyscy kiedyś wylądujemy…

Plan obejmuje tylko szosy, w lesie jest jeszcze zbyt mokro, aby tam się pchać, aby brnąć przez maź oklejającą koła. Z Helenki dość szybko docieramy do Ptakowic i już z daleka rzuca się w oczy długo wyczekiwany przybysz z Afryki. Nie można było się nie zatrzymać i powitać go…, jeszcze sam w gnieździe, widać, że trwają porządki.

Uratowani! Uratowani jesteśmy! Bocian! Patrz! Bocian! Jak on żyje, to znaczy, że my też możemy. © amiga


Po kilku minutach ruszamy dalej, kierunek Wilkowice, Księży Las i Łubie… Zatrzymujemy się przy kościele, Darek idzie focić, a ja zabieram się za wymianę dętki, czuję że delikatnie schodzi mi powietrze… znowu na coś najechałem? Po wymianie zamieniamy się, Darek pilnuje dobytku, a ja idę na przyległy do kościoła cmentarz. Chwilę focę i zaczepia mnie tubyle, zaczyna opowiadać o leżącej tutaj żonie John Baildon, okazuje się, że oprócz niego pochowanych jest tutaj sporo więcej osób z tego zacnego rodu.

Cmentarz przy kościele w Łubiu © amiga


Chwila rozmowy i okazuje się, że niedaleko za majątkiem wystarczy skręcić wedle tych brzózek i w polu stoi metalowy krzyż i hełm z przestrzelinami na grobie żołnierza. Dziękujemy i ruszamy, majątek jest, brzózki też, wjeżdżamy w polną drogę, ale krzyża jak nie było tak nie ma… pewnie coś nie tak… pewnie nie te brzózki, patrzymy na mapę, gps-a i wygląda, na to, że tuż za laskiem jest droga która nas interesuje, jako, że trakt jest dość szeroki a i błota niewiele więc jedziemy dalej, kilka razy widzimy uciekające sarny, pięknie jest. Już przy lesie zaczyna się robić ciekawie, terem mocno podmokły, sporo błota, chwilami nie ma mowy o jakiejkolwiek jeździe. Docieramy do mostku przechodzimy na drugą stronę i… co dalej ?

Mostek na rzeczce Kwai? © amiga


Czekam na bardziej dynamiczną akcję.... © amiga


Ścieżka jest, ale jakaś taka dziwna, kawałek dalej rozwidlenie, jedna ścieżka zawraca tam skąd przyjechaliśmy, druga prowadzi przez las… . Wybieramy tą drugą opcję. Początek to rozlewisko, ale tuż za jest znowu ścieżka, tyle, że nieprzejezdna. Rowery w dłoń i idziemy dalej ścieżka kończy się i pozostaje nam się przebić na azymut ;) prowadzę przez pole jeżyn i to był chyba jedyny moment gdy żałowałem iż mam na sobie krótkie spodenki. Odczułem to boleśnie, w końcu wychodzimy na pole po drugiej stronie lasu, jest ścieżka, podmokła, grząska, ale jest nawet da się jechać. Docieramy w końcu do szosy, Darek zauważa brak licznika…, chwila zastanowienia… wracamy się, odległość niewielka, ale przejście na azymut po śladzie może być ciężkie…, ech.

Kawałek dalej docieramy do kolejnego kościoła, tym razem drewnianego w Zachorzowicach. Wygląda jakby go niedawno postawili… czysty, odnowiony, szok… no może jeszcze niewielki fragment u dołu został do oczyszczenia.

Kościół św. Wawrzyńca w Zacharzowicach, nowy czy jak ? © amiga


Ruszamy dalej, do Toszka już niedaleko, przelatujemy przez rynek, i lądujemy przy zamku. Wielki tutaj nie byłam, a na rowerze jestem pierwszy raz… Ze starych czasów niewiele pamiętam, zamek jest w niezłym stanie, zadbany, może jedynie idiotyczna reklama i namiot nad „sceną” szpeci całość, ale jest nieźle. Spędzamy tutaj dobre kilkadziesiąt minut.

Zamek w Toszku :) © amiga


Wrota do innego świata.... © amiga


od środka też wygląda ciekawie © amiga


Nad studnią opodal krzaczka.... © amiga


Wracamy na chwilę na rynek ,

Rynek w Toszku © amiga


a kawałek dalej zatrzymujemy się na małe „co nieco” w pobliskiej ciastkarni, szału nie ma, ale i tak dobrze, że coś jest…..

Czas zaczyna nas gonić, pora podkręcić tempo, za Toszkiem skręcamy na Ciechowice, wg mojej mapy powinna tam być droga asfaltowa prowadząca, aż do Byciny…, mapa Darka pokazuje że i owszem jest tam droga utwardzona ale to tyle, GPS-y twierdzą, że drogi tam nie ma… hmmm.

Okazuje się że Darek ma lepszą mapę… zatrzymujemy się przy gliniasty podjeździe, patrzymy na siebie i skręcamy w nieco lepszą drogę odbijającą w lewo, nie wiemy gdzie prowadzi, czy nas gdziekolwiek wyprowadzi, najwyżej przebijemy się przez las na drogę do Pyskowic :)

Na szczęście nie jest tak źle, zrobiliśmy delikatne kółko i straciliśmy trochę czasu, ale nie trzeba było walczyć z kolejnymi jeżynami. Już bez kombinacji jedziemy głównymi drogami, dzisiaj i tak są puste.

Chwila postoju przy stacji wodociągowej Zawada, szkoda że nie było więcej czasu na jej zwiedzenie…, następnym razem…, jak będzie wolny weekend… (może w lipcu)

Zabytkowa Stacja Wodociągowa 'Zawada' w Karchowicach © amiga


może wejść do środka? © amiga


Ruszamy w ciągu kilkudziesięciu minut docieramy na Helenkę. Mamy chwilę czasu aby porozmawiać, pogadać. Niestety czas leci, a ja mam jeszcze coś dzisiaj do załatwienia, musze jechać dalej do Katowic. Chwila pożegnania i ruszam. Trasa standardowe, nie zatrzymuje się już nigdzie, czas mnie goni….

W sumie wyszedł fajny rowerowy dzień, nie spodziewałem się, że aż tyle uda się nakręcić…

Dzięki za wspólnie przejechany „kawałek” trasy, za niespodziewany teren. Może następnym razem gdy wszystko nieco podeschnie uda się w końcu pojeździć więcej po terenie. Brakuje tego..

Ps. Felerna mapa to; „Powiat Gliwicki” wydanie z 2009 roku – Wydawnictwo Kartograficzne PGK Katowice sp. z o.o. Chyba więcej map od nich nie kupię.

Komentarze (6)

Noibasta Zwiedzenie jej to przynajmniej godzina :)
Limit też mi się podobał, szczególnie, że kłody nie były zbyt stabilne :)
Tymoteuszka :)Szkoda tylko, że terenu było niewiele
Maratonka Poprawię się następnym razem
Bod10 Dzisiaj analizowałem zdjęcia satelitarne na google earth, Wystarczyło za mostkiem pojechać prosto, tam jest ścieżka leśna i to dość szeroka..., a nie szlajać się po lesie...
Z domu wyjechałem ok 7:30 wróciłem przed 19:00, tyle, że to nie miały być wyścigi, druga sprawa to chwila u Darka w domu zajęła nam godzinę z rana i jakieś dwie wieczorem. W Toszku też się nie spieszyliśmy z wyjazdem, błądzenie po lesie to kolejna godzina :). Jeżeli chce się zwiedzać to trzeba planować cały dzień. Chyba, że plan jest taki iż jedziemy po to aby nabić km..., tylko... jaki to ma sens ?

amiga 13:14 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Jednak GPS-y wiedziały lepiej :-). Fajna wycieczka - ile czasu trzeba żeby zamknąć taką wielką zasuwę ?
maratonka - szczególnie zabytkowy jest ten z Helenki.
Bociana trzeba było dokarmić.

Bod10 13:00 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Zabytki bardzo zabytkowe... I żeby po takim moście nie przejechać, spękałeś!

maratonka 12:08 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Fantastyczny most, piękny zamek, wspaniale odnowiony kościół. Pozdrawiam. K.

Tymoteuszka 11:53 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Mostek ciekawy :-)

limit 10:00 poniedziałek, 15 kwietnia 2013

świetna ta stacja wodociągowa, ma moc :-)

noibasta 09:12 poniedziałek, 15 kwietnia 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa eraln

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]