水曜日 (środa)

Środa, 27 lutego 2013 · Komentarze(14)
Muniek Staszczyk- Złota płyta


No to doczekałem się środy, rowerowej środy, już dawno nie miałem tak, aby dało się jechać 3 dni pod rząd. Głównym problemem były warunki atmosferyczne, na drogach itp...
Czemuś od kilku dni wstaję wcześniej, wcześniej wychodzę i wcześniej docieram do firmy... Być może to takie moje przebudzenie wiosenne?
Za to dzisiaj droga paskudna szczególnie gdy zaczęła zbliżać się ósma, na dogach rozpoczęło się wariactwo, miliony samochodów gnających jeden przez drugiego, na dokładkę widziałem w akcji kilku kandydatów do mandatu...
Dzisiaj trafiało mnie coś jak widziałem, jak niektórzy zabierają się do pokonania ronda, nie dość, że mając je puste zatrzymują się przed nim, to później wyjeżdżając z niego nie sygnalizują tego manewru...
Gdyby jeszcze zdarzało się to sporadycznie to ok, ale w zasadzie zawsze znajdzie się sierota, która ma problem z pokonaniem tego ustrojstwa.
Ok. Koniec narzekania, zaczyna się kolejny piękny dzień :), trzeba zabrać się do roboty :)

Zamek w tenczynku - coś czuję, że w tym roku będę tam przynajmniej kilka razy :) © amiga

Komentarze (14)

Bod10 W zasadzie jak rodzice zdawali na prawojazy pod koniec lat 70 to egzamin to była formalność..., może więc warto wrócić do źródła....
Limit :)Oj chyba nadenąlem Ci niechcący na odcisk... sorry
Jurek57 Nie dziwię się... :)

amiga 19:46 środa, 27 lutego 2013

Chciałem coś napisać ale przez te "samochodowe" komentarze zapomniałem.
Pozdrawiam :)

Jurek57 18:06 środa, 27 lutego 2013

amiga: Już wolałbym sobie w łeb palnąć niż iść do polityki. Tam same szuje, qrwy i złodzieje. Nie mam życzenia być w takim towarzystwie.
Bod10: Dalej będę obstawał przy swoim, że "prawko" dla zwykłego usera drogi to zbędny śmieć. A co do certyfikatu i myśleniu z PRL-u. To w takim systemie jak opisałem nie opłaca się nikomu dawać certyfikatu na piękne oczy. Mechanizm jest taki. Idę do renomowanej szkoły. Oni mnie uczą a potem egzaminują. Zdaję to mam certyfikat. Idę z nim do ubezpieczyciela. On daje mi OC ze zniżką, która wynika z tego jaką renomę ma certyfikat (mało ludzi po szkole ma wypadki, znaczy dobra, więcej to taka sobie). Szkoła nie może sobie pozwolić na to, żeby dać łosiowi co nie umie jeździć zaświadczenia bo narobi im obciachu i obniży ranking u ubezpieczyciela. A skoro będzie wiadomo, że u ubezpieczyciela za ich certyfikat są marne zniżki to człowiek idzie do innej szkoły, która też daje papierek ale wiadomo, że z nim mam większą zniżkę. Kwestia jaki jest koszt szkolenia tu czy tam to zupełnie sprawa bez znaczenia ale generalnie będzie się wiązała z renomą szkoły bo wiadomo, że jak ktoś coś potrafi zrobić dobrze to się ceni - szkolą dobrze, dobrze liczą. Tak to powinno wyglądać. Podejrzewam, że w cywilizowanym kraju to pewnie by się udało. Tylko w naszej kochanej RP pewnie nie.

limit 16:51 środa, 27 lutego 2013

Takie rzeczy to tylko w Erze. Jesteśmy w RP wychowani przez PRL. Czyli zaraz znalazła by się szkoła, gdzie za połowę stawki dostałbyś każdy certyfikat nawet gdybyś wcześniej nigdy nie widział auta. Ale zdawać powinna każda osoba, które zaliczy teorię i wykaże, że nie boi się poruszać samochodem (jakiś prosty egzamin na mieście). Co do kursu to teorii uczą raczej dobrze, ale dzisiaj ludzie są nastawieni na 3xZ (zakuć, zdać, zapomnieć). 30 godzin jazd to nie za dużo, ale jak jest sensowna szkoła to nauczy poruszać się po drogach w miarę bezpiecznie. Reszta zależy od nowego kierowcy. Jak ja zdawałem to na części praktycznej przejechałem może pół kilometra i wystarczyło. Teraz jazda egzaminacyjna trwa 20 minut lub więcej. Potem taki młody człowiek idzie do pracy, dostaje auto służbowe i zapie... po ulicach. W zasadzie bez konsekwencji bo to nie jego auto. Co do mandatów to są stanowczo za niskie i zbyt mało zróżnicowane. Np. 500 zł za przekroczenie prędkości o 50 km - tylko jest różnica między przekroczeniem o 50 na autobanie i w mieście. Nie wspominam już o pijanych i tych bez prawka.

Bod10 14:21 środa, 27 lutego 2013

Limit Daj znać w jakim okręgu startujesz, zagłosuję na Ciebie :)

amiga 13:51 środa, 27 lutego 2013

amiga: A ja bym jednak zrezygnował i z egzaminu teoretycznego i praktycznego. Płacisz za OC to podpisujesz umowę. W umowie oświadczenie, że znasz przepisy ruchu drogowego i za świadome ich złamanie oraz wynikłe z tego tytułu szkody ponosisz pełną odpowiedzialność. I sprawa załatwiona. Wtedy w Twoim interesie jest poznać przepisy. Chcesz, to idziesz na kurs. Nie chcesz i wolisz sam się uczyć? Twój wybór. Co do praktyki też sprawa wygląda inaczej. Musisz się nauczyć posługiwać urządzeniem jakim jest samochód. Z reguły będzie to pojazd znajomego lub kogoś z rodziny. Taka osoba nauczy Cię lepiej od instruktora bo jak będzie trzeba to opieprzy, że coś robisz źle albo wręcz wprost Ci powie, żebyś dał sobie spokój z jeżdżeniem bo stanowisz zagrożenie. Na kursie tego nie usłyszysz. Zamiast tego będą Cię doić do bólu z kasy aż jakimś cudem zdasz. To, że nie ma formalnego dokumentu "prawo jazdy" nie oznacza, że nie może być systemu certyfikacji. Jeśli szkoła jest w stanie wyszkolić super kierowcę i wyda zaświadczenie (certyfikat), że dana osoba jeździ na takim lub innym poziomie, i szkoła będzie miała renomę bo faktycznie uczeni przez nią ludzie jeżdżą dobrze, to nic nie stoi na przeszkodzie by takie dokumenty miały plusować. Np. ubezpieczyciel może dawać zniżki na OC itp. Zaletą takiego podejścia do sprawy jest to, że jest to mechanizm samoregulujący się. Trudniej w takim systemie o łapówki bo każdy zaczyna dbać o swoje. Ubezpieczyciel by nie dać ubezpieczenia (lub zniżek) jakiemuś furiatowi, który non-stop płaci mandaty i rozbija fury. Szkoła nie wyda certyfikatu komuś, kto ewidentnie nie potrafi jeździć. Zaś ten co lubi sobie poszaleć, płaci mandaty i generalnie może stanowić z tego powodu zagrożenie będzie bulił kosmiczne OC. Ludzie jeżdżący spokojnie i bez mandatów z czasem dorobią się zniżek.
Jedynie odstępstwo od tego bym zrobił dla kierowców zawodowych, którzy przewożą ludzi i ładunki duże bądź niebezpieczne. Tak poza tym, to nie powinno być innych ograniczeń niż posiadanie OC.

limit 13:47 środa, 27 lutego 2013

Limit W wielu przypadkach się pod tym podpisuję o czym piszesz, chociaż zostawiłbym egzamin, część teoretyczną poprawili, tzn jest bardziej ludzka, dostosowana do tego co jest, a to, że w tej chwili większość nei zdaje, no cóż, jakie szkolenie takie zdawanie. Za jakiś czas to się unormuje. Za to z część praktyczną okroiłbym do minimum, mimo wszystko lepiej jest jak gość chociaż chwilę siedział za kierownicą i nie szuka pedału hamulca, czy nie zastanawia się do czego służą te dziwne przyciski dookoła :), za to no nie wiedzę ssenu aby wszyscy musieli znać np mechanikę. Już lepsza jest znajomość pierwszej pomocy, która ma być obowiązkowa...

amiga 13:17 środa, 27 lutego 2013

t0mas82 Masakra..., przy czym trochę jest tak jak pisze Limit w ciągu 20-30 czy 50 godzi niczego się nei nauczysz, dlatego po wstępnym zdaniu teorii i jakiejś prostej jeździe puścił bym gościa w tłum przy czym 2 obostrzenia. To co ma być wdrożone, obowiązkowy zielony listek przez 2 lata + liczba punktów do zdobycia/2. A sam egzamin to w zasadzie tylko maszynka do wyciągania kasy. Kiedyś ten listek zdawał egzamin, nie wiem po co sie z tego wycofaliśmy. A co do tego czy ktoś się no tego zastosował, można łatwo sprawdzić wystarczy co jakiś czas wymusić na nowych kierowcach wizytę na lokalnej komendzie i tyle... Ale niestety my możemy gdybać, a politycy swoje

amiga 13:12 środa, 27 lutego 2013

Tomek: Jestem zdania, że coś takiego jak prawo jazdy to w ogóle zbędny dokument. Dla szarego obywatela nie powinien on być wymagany. Jedynie powinno być konieczne ubezpieczenie OC ale dla KIERUJĄCEGO pojazdem a nie dla pojazdu. To, że w tej chwili ktoś zdał egzamin na prawo jazdy nie znaczy, że umie jeździć bo formalnie to ma za sobą ile? 20? 30? godzin jazd? I do tego trochę teorii. TO jaki to jest kierowca? Kierowcą to będzie dopiero za 2-3 lata minimum o ile będzie regularnie jeździć. Taki dokument jedynie mówi o tym, że akurat miał szczęście i nie popełnił błędu przy egzaminatorze i na teście. Zaś ci co posiadają ten dokument od jakiegoś czasu to już 3/4 teorii zapomnieli i jakby im zrobić sprawdzian to by oblali. Tak wygląda sprawa z prawem jazdy. Ale lepiej utrzymywać to złudzenie, że po drogach jeżdżą "uprawnieni". I przy okazji kręcić na tym ciężkie pieniądze (poczynając od szkoleń a na łapówkach kończąc).

limit 12:54 środa, 27 lutego 2013

Większość i tak pewnie jeździ bez prawa jazdy ;)

t0mas82 12:24 środa, 27 lutego 2013

limit Nie wiem czy chciałbym żeby było jak w SilentHill-u (chodzi mi o grę, film nawet nie zblizył się do klimatu gry)

amiga 11:51 środa, 27 lutego 2013

Jakby tak zrobić wszystkim "kierowcom" przymusowy sprawdzian ze znajomości OBECNIE obowiązujących przepisów to by mogły być ciekawe efekty na drogach. Pusto... Spokojnie... Zupełnie jak w horrorze :-]

limit 11:43 środa, 27 lutego 2013

Bod10 Niby proste, a niektórym sprawia to niesamowity problem, aż dziwne. Prawdę powedziawszy to od czasu do czasu postawiłbym policję właśnie przy rondach..., kilka osób pewnie by się czegoś nauczyło.

Co do napędu, to miałem problem ze spadającym, skaczącym łańcuchem, mocne skrócenie go chyba rozwiązało problem, piszę chyba, bo zanim będę miał 100% pewność to chwile muszę na tym pojeździć.
Różnica jest głównie na podjazdach, jest ciężej, już nie ma koronek 15-18 dostępnych w komplecie z blatem, czuję to w nogach, ale w zasadzie chyba o to mi chodzilo... Jak jest na pozostałych przełożeniach jeszcze nie wiem, muszę się wybrać gdzieś w konkretny teren, ale chyba jeszcze trochę czasu upłynie zanim to zrobię... w lesie, na łąkach, ogólenie w terenie w tej chwili jest sporo błota, śniegu itd..., za to szosy są moje :)

amiga 08:36 środa, 27 lutego 2013

Niby takie proste skrzyżowanie - wjazd bez a wyjazd z kierunkowskazem. Śniegu już chyba nie będzie więc spokojnie będziesz mógł jeździć. Jak spisują się nowe przełożenia - widzisz różnicę na podjazdach ?

Bod10 08:25 środa, 27 lutego 2013
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa ylemi

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]