Z firmy wychodzę z mocnym opóźnieniem, jest 17:20 - zaczyna się ściemniać..., cóż tak też się zdarza..., czasami :)
Na zewnątrz nieciekawie, drogi pokryte cieniutką warstewką śniegu, może nie jest ślisko, ale jadę ostrożniej, na drodze może być różnie, niekoniecznie ja muszę się wyglebić, wystarczy, że ktoś straci panowanie nad samochodem... . Jednak o terenie nie ma mowy, straciłbym zbyt dużo cennego czasu, a muszę zahaczyć o qmpla w Panewnikach...
W zasadzie cała droga mija mi bez żadnych przygód, poza małym incydentem na Ligocie, gdy autobus 51 wyjeżdżając z pętli wymusza pierwszeństwo, ładując się kilka metrów przede mną, hamowanie pomogło, ale przez ułamek sekundy było ciepło... . Cóż w końcu jest większy...
W domu dzisiaj planuję kolejny raz przegląd napędu i pewnie skrócę łańcuch o ogniwo, jednak na test chwilę trzeba będzie poczekać, prognozy na jutro są mocno nieciekawe..., nie będę ryzykował.
Jak będziesz dodawał następny wpis to moja propozycja do *muzycznej fonoteki rowerowej amigi" - B.A.R. - Moje koło. Niech coś będzie na wesoło. Pozdrawiam.
Handbikerka:) Proszę bardzo Tymoteuszka Staram się minimalizować ryzoko, zawsze, jednak już wyjście domu to w jakimś sęsie ryzyko, nigdy nie można być pewnym co się zdarzy, może mnie potrącić samochód na przystanku autobusowym, albo spaść meteoryt... Wszsyko jest możliwe... W rower też jest wisane pewne ryzyko, jadąc staram się mieć oczy dookoła głowy, jak do tej pory zdawalo to egzamin, jednak pewności nigdy nie można mieć...
Nie wiem jak to wyglądało na żywo. Po prostu tyle pamiętam przepisy. A kwestia tego że ruszył bez upewnienia się czy nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego to druga sprawa
Avacs A jednak jest coś takiego Art. 18. 1. Kierujący pojazdem, zbliżając się do oznaczonego przystanku autobusowego (trolejbusowego) na obszarze zabudowanym, jest obowiązany zmniejszyć prędkość, a w razie potrzeby zatrzymać się, aby umożliwić kierującemu autobusem (trolejbusem) włączenie się do ruchu, jeżeli kierujący takim pojazdem sygnalizuje kierunkowskazem zamiar zmiany pasa ruchu lub wjechania z zatoki na jezdnię.
2. Kierujący autobusem (trolejbusem), o którym mowa w ust. 1, może wjechać na sąsiedni pas ruchu lub na jezdnię dopiero po upewnieniu się, że nie spowoduje to zagrożenia bezpieczeństwa ruchu drogowego.
Tyle, że jak pisałem wcześniej to nie była zatoczka...
Avacs tyle, że on nie wyjeżdżał z zatoczli tylko wpi...ał mi się pod koła... na dobrą sprawę wyjeżdżając z podporządkowanej... . Inna sprawa to w przepisach nie ma jakiegoś uprzywilejowania dla autobusów, tak bym misiał je przepuszczać.... 100 lat temu faktycznie coś takiego było, ale zostało usunięte z przepisów... jeszcze w latach 90 - tych, chyba, że ktoś to przywrócił
Cóż Amiga. Jeśli autobus wyjeżdżał z zatoczki w terenie zabudowanym to twoim obowiązkiem jest ustąpić mu pierwszeństwa. Tak teoretycznie. A praktycznie nic by mu się nie stało gdyby spojrzał w lusterka i poczekał chwilę.
Poniedziałkowy powrót na szczęście nie był "ekscytujący", jak to raczyłeś określić. Jednak wtorkowy to już może być inna bajka. Zwłaszcza, że jednak się skusiłem by pojechać rowerkiem bo warunki przedstawiały się jeszcze całkiem ok o porze mojego startu. Dopiero w drodze zaczęło się sypać (dosłownie i w przenośni).