Morskie opowieści
Niedziela rano, po wczorajszych szantach i 80% rumie, ciężko jest się pozbierać, głowa ciąży, śniadanie, jedna kawa, druga, kawa i... to jeszcze nie to. Leczenie browarem pomaga, ale przegiąć nie mogę, w końcu jeszcze mam drogę przed sobą. Rano trochę pogaduch, wizyta kolejnych gości, małe przymiarki do popełnienia biurka. Po miłym poranku i południu, w końcu muszę się pożegnać, dzisiaj jeszcze czeka mnie szybka wizyta u siostry, a później odwiedziny Saturna, potrzebne są 2 tablety, a tam jakieś dziwne promocje..., trzeba to sprawdzić...
Sama trasa bez jakichkolwiek problemów, widać, że dłuuugi weekend jeszcze się nie skończył, pewnie okaże się, że w poniedziałek z rana będzie wielki bajzel..., nie zmieni to jednak decyzji o wyjeździe do pracy na rowerze, jeszcze nie. W końcu jest "ciepło"
Ps. Dzięki Darku, Anetko za przyjęcie, za wspaniały wieczór, poranek :) i za rum... ;P
Amiga Rulez!© amiga