We don't care what you say... fuck you!
Dojazd do pracy standardowy, po szosach, miałem dzisiaj wyjechać wcześniej, ale tak się złożylo, że wczoraj wylądowałem na koncercie Over Kill i... nie żałuję, świetny niesamowicie charyzmatyczny wykonawca, na dokładkę fantatyczna muzyka i nieźle bawiąca się publiczność, całośc podlana kropelką piwa. W sumie do domu wróciłem grubo po 0:00 niewiele słysząc, ale też nie da się tej muzyki słuchać zbyt cicho :)
Z rana pobudka o 6:00, ale za diabła nie mogę się dobudzić, kolejne dzwonki i w końcu wstaję, jest 6:45, zbieram się, jem śniadanie i w końcu ruszam, jest 7:30.
Na szczęście jest ciepło, a na ulicy mało szaleńców, w zasadzie tylko ja, próbujący nieco szybciej pocisnąć, W Rudzie dopiero zatrzymują mnie na chwilę światła, reszta trasy bez większych hec i problemów. Za to po południu ma być około 20 stopni, ciepło, wyjątkowo ciepło. Zobaczymy czy uda się to wykorzystać, czy uda się nieco wydłużyć drogę powrotną.
We don't care what you say. Fuck You!© amiga
Ilu was tutaj przyszło© amiga
Over Kill w akcji© amiga
niesamowite brzmienie© amiga
świetny kontakt z publicznością© amiga
chyba zaczynają mi się mocno radykalizować gusta muzyczne© amiga
to nie jest "Widziałem ptaka cień albo kurna wszystko się może zdarzyć."© amiga
Say what you want, say we're lazy!© amiga