Rajd przygodowy
Sobota, 8 września 2012
· Komentarze(4)
Kategoria do 68km, Spotkania Bikestats-owe, tam i z powrotem, W towarzystwie
Piotr Bukartyk Niestety trzeba mieć ambicję
Na kole przez Katowice
Sorry, za strasznie lakoniczny dzisiejszy wpis, ale czas mnie strasznie goni...
Jest sobota, wcześnie rano, a ja wstaję o 6:30, po co? Mógłbym jeszcze spać kilak godzin, zająć się jakimiś błahymi sprawami, może w końcu zająłbym się odgruzowaniem mieszkania? Nie…, czeka mnie dzisiaj Rowerowa gra miejska w Katowicach, zgłosiliśmy się w 3-kę Darek, Wiktor Und mła ;).
Rajd zaczyna się o 10:00, ale wyjeżdżam z domu nieco po ósmej, chcę się przejechać nieco okręzną trasą przez 3 stawy i Bulwary Rawy. Po drodze okazuje się, że Katowice obchodzą kolejną okrągłą rocznicę 175-lecia. Dziwne, jakoś wcześniej ochłodziliśmy już 250 rocznicę i 750 rocznicę, jakoś tak dziwnie, no ale nic. Wczoraj odbywały się tutaj koncerty, dzisiaj również coś ma być wieczorem, niestety nie będę miał czasu, wieczór mam już zajęty, pech…
Na miejscu jestem sporo przed czasem, organizatorzy dopiero się rozpakowują, dzwonię do Darka i wiem, że są już w drodze, z nudów wałęsam się po okolicy i trochę focę…
W końcu z lekkim poślizgiem rozpoczyna się odprawa, chwila zastanowienia i jedziemy, szukać pierwszego punktu, na miejscu okazuje się, że jest spora kolejka, i musimy czekać. Tragedii nie ma, w końcu zaliczamy punkt i lecimy dalej
Kolejny skakanie w workach, średnio mi to idzie, jakoś nie przepadam być skrępowany, na dokąłdkę, syrenki obsługujące punkt coś nap….y i nie dostajemy jednej z podpowiedzi, ale co tam…, ruszamy dalej, kolejny punkt to stara baba na szosie…. Hmm… ani ona stara ani na szosie, ale ok. punkt z zapamiętywaniem wierszyka zaliczamy i jedziemy dalej…
Kolejne punkty to stary dziad (chyba się obraził gdy nazwałem go mięsnym jeżem) z rybami, pod Wieżą spadochronową, laboratorium w którym trzeba wyłowić toksyczne rybki,
Pod I Urzędem Skarbowym czeka na nas szalony architekt ze swoimi planami,
przy katedrze punkt z latająca rybą
I w końcu możemy zjechać do bazy mieszczącej się przy Rialcie. Trochę zaskoczeni organizatorzy, są lekko nieprzygotowani i w efekcie mamy czas na to aby się posilić, podziwiać rowery retro rozstawiona w pobliżu…
I w końcu następuje długo wyczekiwana chwila, odczytanie listy zwycięzców.
Wrażenia z rajdy są pozytywne, pomimo tego, że nie obyło się bez drobnych potknięć organizatorów, ale w końcu to pierwszy taki rajd/maraton/zabawa. Fajnie było tu być, spotkać się z przyjaciółmi, znajomymi i nieznajomymi…
Ok. 13:00 rozstajemy się i Darek wraz z Wiktorem ruszają do Zabrza, ja okrężną drogą przez 3 stawy wracam do domu, staję na chwilę w pobliskim pubie, w końcu trzeba nabrać sił...
i ruszam dalej, mam do odwiedzenia jeszcze kwieciarnię.
Ślad GPS
Pamięć absolutna.
Wczoraj ponarzekałem na upadek 10 muzy w USA, jednak od czasu do czasu zdarza się, że się mylę w różnych kwestiach i dotyczy to wczorajszego seansu. Spodziewałem się odgrzewanego kotleta, kolejnego nieudanego remake-ya, filmu w którym pierwsze skrzypce grają efekty specjalne, że fabuła została przysłonięta przez ładne obrazki i szybką akcję. Nic bardziej mylnego, historia pomimo, że znana to opowiedziana jest w zupełnie inny sposób, scenariusz to swoisty majstersztyk, gdybym miał zestawić oba filmy razem ten z 1990 i ten z 2012, nie jestem w stanie wskazać który z nich jest lepszy, każdy jest inny, ma inny klimat, inaczej się go ogląda. Naprawdę dawno nie widziałem tak doskonałego filmu SF, gdzie jest fabuła trzymająca się kupy. Zmierzenie się z legendą „Total Recall” z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej było naprawdę niesamowitym wyzwaniem i tym razem to się udało, a mam wrażenie, że może lekko przebiło pierwowzór…. Po prostu chylę czoła przed twórcami tak doskonałego filmu.
Na kole przez Katowice
Sorry, za strasznie lakoniczny dzisiejszy wpis, ale czas mnie strasznie goni...
Jest sobota, wcześnie rano, a ja wstaję o 6:30, po co? Mógłbym jeszcze spać kilak godzin, zająć się jakimiś błahymi sprawami, może w końcu zająłbym się odgruzowaniem mieszkania? Nie…, czeka mnie dzisiaj Rowerowa gra miejska w Katowicach, zgłosiliśmy się w 3-kę Darek, Wiktor Und mła ;).
Rajd zaczyna się o 10:00, ale wyjeżdżam z domu nieco po ósmej, chcę się przejechać nieco okręzną trasą przez 3 stawy i Bulwary Rawy. Po drodze okazuje się, że Katowice obchodzą kolejną okrągłą rocznicę 175-lecia. Dziwne, jakoś wcześniej ochłodziliśmy już 250 rocznicę i 750 rocznicę, jakoś tak dziwnie, no ale nic. Wczoraj odbywały się tutaj koncerty, dzisiaj również coś ma być wieczorem, niestety nie będę miał czasu, wieczór mam już zajęty, pech…
Chyba będzie koncert wieczorem :)© amiga
Na miejscu jestem sporo przed czasem, organizatorzy dopiero się rozpakowują, dzwonię do Darka i wiem, że są już w drodze, z nudów wałęsam się po okolicy i trochę focę…
Oczekując na przyjaciół© amiga
Pomnik powstań śląskich...© amiga
Śląskie skrzydła© amiga
W końcu z lekkim poślizgiem rozpoczyna się odprawa, chwila zastanowienia i jedziemy, szukać pierwszego punktu, na miejscu okazuje się, że jest spora kolejka, i musimy czekać. Tragedii nie ma, w końcu zaliczamy punkt i lecimy dalej
Na odprawie...© amiga
Na pierwszym punkcie© amiga
Kolejny skakanie w workach, średnio mi to idzie, jakoś nie przepadam być skrępowany, na dokąłdkę, syrenki obsługujące punkt coś nap….y i nie dostajemy jednej z podpowiedzi, ale co tam…, ruszamy dalej, kolejny punkt to stara baba na szosie…. Hmm… ani ona stara ani na szosie, ale ok. punkt z zapamiętywaniem wierszyka zaliczamy i jedziemy dalej…
Na kolejnym punkcie© amiga
Kolejne punkty to stary dziad (chyba się obraził gdy nazwałem go mięsnym jeżem) z rybami, pod Wieżą spadochronową, laboratorium w którym trzeba wyłowić toksyczne rybki,
Laboratorium chemiczne...© amiga
Pod I Urzędem Skarbowym czeka na nas szalony architekt ze swoimi planami,
Architekt....© amiga
Weżowiec w Katowicach© amiga
przy katedrze punkt z latająca rybą
Tour de fuck you...© amiga
Stylizacja retro...© amiga
I w końcu możemy zjechać do bazy mieszczącej się przy Rialcie. Trochę zaskoczeni organizatorzy, są lekko nieprzygotowani i w efekcie mamy czas na to aby się posilić, podziwiać rowery retro rozstawiona w pobliżu…
Piekne są rowery nasze...© amiga
I w końcu następuje długo wyczekiwana chwila, odczytanie listy zwycięzców.
Wrażenia z rajdy są pozytywne, pomimo tego, że nie obyło się bez drobnych potknięć organizatorów, ale w końcu to pierwszy taki rajd/maraton/zabawa. Fajnie było tu być, spotkać się z przyjaciółmi, znajomymi i nieznajomymi…
Ok. 13:00 rozstajemy się i Darek wraz z Wiktorem ruszają do Zabrza, ja okrężną drogą przez 3 stawy wracam do domu, staję na chwilę w pobliskim pubie, w końcu trzeba nabrać sił...
Już po maratonie, chwila odpoczynku...© amiga
i ruszam dalej, mam do odwiedzenia jeszcze kwieciarnię.
Ślad GPS
Pamięć absolutna.
Wczoraj ponarzekałem na upadek 10 muzy w USA, jednak od czasu do czasu zdarza się, że się mylę w różnych kwestiach i dotyczy to wczorajszego seansu. Spodziewałem się odgrzewanego kotleta, kolejnego nieudanego remake-ya, filmu w którym pierwsze skrzypce grają efekty specjalne, że fabuła została przysłonięta przez ładne obrazki i szybką akcję. Nic bardziej mylnego, historia pomimo, że znana to opowiedziana jest w zupełnie inny sposób, scenariusz to swoisty majstersztyk, gdybym miał zestawić oba filmy razem ten z 1990 i ten z 2012, nie jestem w stanie wskazać który z nich jest lepszy, każdy jest inny, ma inny klimat, inaczej się go ogląda. Naprawdę dawno nie widziałem tak doskonałego filmu SF, gdzie jest fabuła trzymająca się kupy. Zmierzenie się z legendą „Total Recall” z Arnoldem Schwarzeneggerem w roli głównej było naprawdę niesamowitym wyzwaniem i tym razem to się udało, a mam wrażenie, że może lekko przebiło pierwowzór…. Po prostu chylę czoła przed twórcami tak doskonałego filmu.