Dziwny był dzisiejszy dzień, mam wrażenie że pogoda na mnie dzisiaj mocno wpłynęła, niby wszystko ok, ale coś się skupić nie mogłem. Wracając po prostu wsiadłem na rower i tyle, gdzieś prysła radość z jazdy. Zapuściłem Sabatona, ale nie pomógł, dopiero gdy odpaliłem "Poparzonych Kawą Trzy" coś zaskoczyło, wróciłem do rzeczywistości i pojechałem nieco bardziej terenowo zahaczając o ul. Piaskową w Zabrzu i staw księżycowy w Rudzie Śląskiej. Patrzę na prognozę pogody i ciśnienie leci powoli w dół, ma jeszcze dzisiaj lać. Ciekawe czy jutro pojadę w takich warunkach. Swoją drogą "Musculus Cremaster" jest świetna, jakiś rok temu słuchałem jej na okrągło przez kilka dni. Warto czasami odkurzyć niezłe kawałki. Do wpisu dołączam pierwszy utwór z tej płyty. Miłego słuchania :)
Hmmm... mnie się zdarzyło oczko przymknąć na spotkaniu... gdzie uczestników spotkania było 3 (wraz ze mną). Mam nadzieję, że to było błyskawiczne przymknięcie oczka i nikt nie zauważył ;-) A ja pojadę na rowerze :-) Mięczak ;p
Coś faktycznie dzisiejszy dzień nie teges. Mnie się trafiło ze 3x ordynarnie przydrzemać w pracy. Dosłownie minuta spokoju wystarczyła i mi się ślepia zamykały.