Zdążyć przed deszczem ....

Poniedziałek, 5 września 2011 · Komentarze(4)
Powrót do domu ok 16:30. Jest upalnie, duszno, wszystkie popołudniowe prognozy wskazują na deszcze, niby już około 17:00 mogą pojawić się burze. Więc jadę ...., pędzę ....., może uda się dojechać przed deszczem. W Rudzie Śląskiej zrywa się silny wiatr od wschodu, wygląda to nieciekawie, przez kilka km czuję, jakbym jechał pod górę. Po wjechanu do lasu Panewnickiego jest lepiej, drzewa mnie osłaniają. Rower toczy się dalej, tempo całkiem przyzwoite. Nie zatrzymuję się nigdzie, po co ? Żeby zmoknąć ? Niespecjalnie mam ochotę wymijać błyskawice, więc naciskam mocniej. W końcu dojeżdżam do Ochojca, widzę, swój dom, otwieram drzwi, wnoszę rower i ... deszczu dalej nie ma. Jest godzina 19:00 w chwili gdy piszę te słowa, w domu jestem już od ponad godziny i dalej nie pada. Ech ... i po co tak pędziłem ?

Komentarze (4)

Owszem jest to motywacja, ale jak już pada i masz jeszcze trochę drogi to lepiej jechać, niż czekać w nieskończoność czasami, aż przestanie. A taką ulewę jak piszesz, to też zaliczyłem parę razy.

devilek 20:22 poniedziałek, 5 września 2011

djk71 W zasadzie ... to masz rację
devilek Kilka razy jechałem w lipcu w takiej ulewie, że widziałem może 20m przed sobą. może tego się boję. Poza tym była to dodatkowa motywacja.

amiga 20:00 poniedziałek, 5 września 2011

Z cukru jesteś, że się tak boisz ;) ?

devilek 19:48 poniedziałek, 5 września 2011

Jak to po co? trening :)

djk71 18:43 poniedziałek, 5 września 2011
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa licac

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]