Piąty dzień tygodnia ....
Wczoraj krótki odpoczynek od rowera, poranne prognozy wyglądały nieciekawie, więc sobie odpuściłem. Inna sprawa że myśli o "rowerku" gdzieś tam goniły w głowie i dzień skończył się na zmianie kierownicy na inną. Zależało mi na podniesieniu jej, więc wracając do domu kupiłem Bop BOP BARSPIN.
Bop Barspin© amiga
Podniosło mi to miejsce chwytu o ok 4.5 cm. Niby niedużo, ale w końcu czuję, że nacisk nie jest na zewnetrznych krawędziach dłoni tylko opiera się na jej całej szerokości. Mam nadzieję, że zakończy to moje boje z drętwieniem palcy.
Również wczoraj dotarł pulsometr. Dzisiaj po raz pierwszy z niego skorzystałem.
Baurer PM58© amiga
Cięzko powiedzieć czy jestem zadowolony z tego zakupu. Pewnie okaże się to również wkrótce :)
Dzisiejsza droga ...
... raczej standardowa. Ominąłem hałdę Makoszowy, pojechałem przez lasek Makoszowski, aby zaoszczędzić na czasie. Wyjazd z domu był mocno opóźniony, przygotowanie się do wyjazdu to była dzisiaj duża sztuka. Pogoda za oknem nie zachęcała do wychodzenia. Jednak gdy znalazłem się już na rowerze było ok, chociaż trochę chłodno. Nieco dziwnie się czułem jadąc na rowerze z tak szeroką kierownicą. W stosunku do poprzedniej to ok 8 cm więcej. Chyba Zygfryd dostanie kolejną ksywę. El Torro. :) Fotkę wrzucę wieczorem w kolejnym wpisie :) i chyba będzie jasne czemu tak :).