Do pracy
Poniedziałek, 18 kwietnia 2011
· Komentarze(5)
Kategoria do 68km, Solo, tam i z powrotem, Do/Z Pracy
Dzisiaj pobudka o 4:30 - tylko po co. Bydzik darł się co kilka min do 5:30 ... W końcu zwlekłem się z łóżka. Pozbierałem się i .... zacząłem kombinować, jechać na rowerze, czy sobie odpuścic ... Głupio byłoby po takich zapowiedziach olać sprawe. Na bikestats-ie będzie wstyd. W końcu przygotowałem rower, zrobiłem przegląd plecaka - usuwając z niego wszystkie zbędne drobiazgi. Zostały tylko najpotrzebniejsze elementy: notebook, aparat, 2 analogowe mapy, woda mineralna, i coś do przebrania :)
Wyjechałem ok 6:30, pierwotnie trasa prowadziła przez piotrowice, ligotę, panewniki wszystko szosami. Dopiero w Panewnikach wjechałem do lasu w przez nie dojechałem do Rudy Śląskiej. Tam krótki postój przy elektrowni Halemba.
i po kilku min. ruszyłem dalej w drogę. Wjeżdżając do miasta oczywiście musiałem pochrzanić nieco drogę, na szczęście niewiele miałem do nadrobienia. Jadąc dalej okazało się, że wylądowałem na Hałdzie i drogi praktycznie nie ma dalej.
Ślady opon wskazywały jednak, że ludzie korzystają z tego miejsca i skracają sobie tędy trasę do widocznej na zdjęciu drogi :). Nie ryzykowałem zjazdu, sprowadziłem rower na dół i .... ruszyłem dalej.
Szybki przejazd przez Kończyce, zahaczyłem o Sośnicę i tam niespodzianka w lesie. Droga urywa się nagle, a w poprzek są tory i przejazdy niema.
Ominąłem to miejsce, przeszedłem nieco dalej gdzie skarpy były zdecydowanie mniejsze. I już bez większych przygód dojechałem do pracy.
Droga powrotna w zasadzie była bardzo podobna. Skorygowałem ją w kilku miejscach, omijając hałdę w Rudzie Śląskiej, a dojeżdżając do Katowic zachciało mi się zahaczyć o Starganiec. Nie znając specjalnie drogi trochę kluczyłem nadrabiając kilka km, ale w końcu trafiłem na właściwe miejsce.
Ze Stargańca powrót do Piotrowic, tam krótki postój na stacji PKP
i po kilku min ruszyłem do domu.
Mniej więcej na 10 km przed domem, czułem już spore zmęczenie. Dziwnie bolały mnie dłonie, ale raczej nie od nacisku tylko od drgań. Dopiero w domu zauważyłem, że ktoś zablokował mi amortyzator i wszysytkie drgania były przenoszone bezpośrednio na dłonie. Ech.... szkoda gadać.
Czy jutro pojadę ponownie ? Jeszcze nie wiem. Jeżeli dzisiaj uda mi się zrobić wszystko co zaplanowałem to pewnie tak, jeżeli nie to pojadę pociągiem a rano jeszcze trochę popracuję. Zobaczymy.
W każdym bądź razie nie jest to moja ostatnia wizyta w pracy na "bajku", a wybrana trasa w zasadzie była bardzo przyjemna :)
Porównanie tras. Do i z Gliwic
Wyjechałem ok 6:30, pierwotnie trasa prowadziła przez piotrowice, ligotę, panewniki wszystko szosami. Dopiero w Panewnikach wjechałem do lasu w przez nie dojechałem do Rudy Śląskiej. Tam krótki postój przy elektrowni Halemba.
Elektrownia Halemba© amiga
i po kilku min. ruszyłem dalej w drogę. Wjeżdżając do miasta oczywiście musiałem pochrzanić nieco drogę, na szczęście niewiele miałem do nadrobienia. Jadąc dalej okazało się, że wylądowałem na Hałdzie i drogi praktycznie nie ma dalej.
Ha Hołdzie© amiga
Ślady opon wskazywały jednak, że ludzie korzystają z tego miejsca i skracają sobie tędy trasę do widocznej na zdjęciu drogi :). Nie ryzykowałem zjazdu, sprowadziłem rower na dół i .... ruszyłem dalej.
Szybki przejazd przez Kończyce, zahaczyłem o Sośnicę i tam niespodzianka w lesie. Droga urywa się nagle, a w poprzek są tory i przejazdy niema.
W poprzek drogi rowerowej© amiga
Ominąłem to miejsce, przeszedłem nieco dalej gdzie skarpy były zdecydowanie mniejsze. I już bez większych przygód dojechałem do pracy.
Droga powrotna w zasadzie była bardzo podobna. Skorygowałem ją w kilku miejscach, omijając hałdę w Rudzie Śląskiej, a dojeżdżając do Katowic zachciało mi się zahaczyć o Starganiec. Nie znając specjalnie drogi trochę kluczyłem nadrabiając kilka km, ale w końcu trafiłem na właściwe miejsce.
Ze Stargańca powrót do Piotrowic, tam krótki postój na stacji PKP
Stacja PKP Katowice-Piotrowice© amiga
i po kilku min ruszyłem do domu.
Mniej więcej na 10 km przed domem, czułem już spore zmęczenie. Dziwnie bolały mnie dłonie, ale raczej nie od nacisku tylko od drgań. Dopiero w domu zauważyłem, że ktoś zablokował mi amortyzator i wszysytkie drgania były przenoszone bezpośrednio na dłonie. Ech.... szkoda gadać.
Czy jutro pojadę ponownie ? Jeszcze nie wiem. Jeżeli dzisiaj uda mi się zrobić wszystko co zaplanowałem to pewnie tak, jeżeli nie to pojadę pociągiem a rano jeszcze trochę popracuję. Zobaczymy.
W każdym bądź razie nie jest to moja ostatnia wizyta w pracy na "bajku", a wybrana trasa w zasadzie była bardzo przyjemna :)
Porównanie tras. Do i z Gliwic