Łódzki szlak jurajski

Niedziela, 14 października 2018 · Komentarze(3)
Uczestnicy

Niedziela jak to niedziela, rządzi się swoimi prawami. W Tomaszowie jestem kilkanaście minut po 7. Jest jeszcze trochę czasu więc możemy się przygotować, wypić kawę... ;) W końcu ruszamy z Karoliną do Sulejowa gdzie jesteśmy umówieni z ekipą na małą wyprawę rowerową. Wszystko wskazuje na to, że trasa powinna być spokojna bez większych przygód. Na miejscu jest już Goździk. chwilę później dociera Domino83Skowronki, Marcin... W sumie ekipa wyjazdowa składa się z 9 osób, choć doliczyć się nie mogę... ;)

Jeszcze przed wyjazdem podjeżdżamy z Karoliną do kościoła, mimo tego, że już tutaj byliśmy postanawiamy odwiedzić przykościelną latrynę ;) Muszę przyznać, że dawno czegoś takiego nie widziałem... Na wsi 40 lat temu to był normalny widok, jednak w 2018 roku w środku 6 tysięcznego miasteczka przy okazałym kościele i podobnej plebanii. W jakiś sposób obrazuje to podejście kleru do wiernych... ale w końcu nie o tym ma być ten wpis ;)

Chwila rozmowy z Mariuszem i... dowiadujemy się, że trasa w większości prowadzi asfaltami, spoglądam na Pomarańczkę, chyba nie ten rower wziąłem jeżeli mają być asfalty. Jednak coś mi nie pasuje gdy spoglądam na rowery pozostałych uczestników ;). Poza jednym przypadkiem są to tylko górale. Na dokładkę z oponami terenowymi. Coś mi tutaj nie pasuje w zeznaniach ;)

Droga do kościoła w Sulejowie
Droga do kościoła w Sulejowie © amiga
Widok na Sulejów
Widok na Sulejów © amiga

Plan zakłada dojazd do Bąkowej Góry i powrót. Wydaje się, że w obie strony zamkniemy się w 60 km. Coś.. jednak mi mówi, że to tak się nie skończy. Ruszamy, początkowo droga mi znana z kilku poprzednich wyjazdów z Karoliną w te strony. Przy drodze sporo zaparkowanych samochodów, jakieś ostrzeżenie o trwającym polowaniu. Nie wygląda to dobrze, co roku słychać, że jakiś myśliwy pomylił rowerzystę z dzikiem, a nas jest całe stado... Dziki średnio przypominamy, jednak chyba trzeba uważać. Co do samego polowania to uważam, że myśliwi powinni wpierw wystrzelać siebie, zupełnie nie trafia do mnie argument walki z ASF, czy próba regulowania zwierzyny łownej. Dla mnie jest to mordowanie, równie dobrze mogliby pracować w rzeźni. Choć nie jestem weganinem, wegetarianinem, to jednak zwierzęta nie powinny ginąć na wojnie, zresztą podobnie jak i ludzie. 

Odwiedzamy wapienniki w Kurnędzu, kilka zdjęć, słońce zaczyna grzać, zdejmujemy z siebie ciepłe ubrania. Kilka zdjęć i pora ruszyć dalej. Tempo całkiem przyzwoite, ale mam czas by rozglądać się za grzybami. W sumie nie wiem po co to robię, bo w tej chwili i tak ich nie będę zbierał. W 2 miejscach widzę kanie, jednak nie zatrzymuję się. Może gdy będziemy wracali, pytanie tylko czy tą samą drogą? 

Wapienniki w Kurnędzu
Wapienniki w Kurnędzu © amiga
Fotografa cień
Fotografa cień © amiga
Na skale w Kurnędzu
Na skale w Kurnędzu © amiga
Widok na wapieenniki
Widok na wapienniki © amiga
W końcu pora wjechać w teren, w pobliże Pilicy, mamy poruszać się po czerwonym szlaku pieszym. Z poprzednich wycieczek pamiętam, że miejscami jest mało przejezdny. Piasek do pasa ;) O ile szerokie szutry, czy leśne dukty sprawiają mi przyjemność to zabawy w piaskownicy już średnio mi się podobają. Piach ma to do siebie, że mocno spowalnia, a czasami uniemożliwia jazdę. Jednak warto się pomęczyć, warto zejść z roweru, dla tych widoków. 
Nad Pilicą
Nad Pilicą © amiga
Kultowy mostek nad Pilicą
Kultowy mostek nad Pilicą © amiga
Po moście na drugą stronę
Po moście na drugą stronę © amiga
Jesienne drogi
Jesienne drogi © amiga
Ruiny zamku w Majkowicach
Ruiny zamku w Majkowicach © amiga
Co jakiś czas na chwilę przystajemy, a to zdjęcia, a to jakaś ciekawostka, czy inna atrakcja. Chwilami peleton rozciąga się trochę za bardzo. Warto poczekać na wszystkich, szczególnie zdradliwe są nieoczywiste skrzyżowania leśne. Tym bardziej, że ślad zaproponowany przez Mariusza został mocno zmodernizowany ;) 
Uśmiechnięta Karolina ;)
Uśmiechnięta Karolina ;) © amiga
Pod pomnikiem na czerwonym szlaku.
Pod pomnikiem na czerwonym szlaku. © amiga
Po 30 km pada pytanie gdzie obiad? W Przedborzu? Wybór pada na restaurację z którą mamy przykre doświadczenia z Karoliną, przyjmujemy jednak opcję, że była to pojedyncza wpadka. Wtedy na obsłudze była tylko jedna osoba. Choć nie do wytłumaczenia dla mnie jest jak można spieprzyć wątróbkę. Coś co przygotowuje się dosłownie kilka minut. 
Dzisiaj... w restauracji jest kilka osób, nasza 9-ka zamawia kilka różnych dań. Największe wzięcie ma placek po węgiersku. Zresztą też takie zamawiamy. Wydaje się, że jest to bezpieczne danie. Trudno go zepsuć (z wątróbką jest podobnie ;) Dobre kilkanaście minut oczekiwania, dania są wydawane w różnym czasie, co może trochę dyskredytować restaurację. Nas to jedna specjalnie nie rusza. Kibicujemy tym co się doczekali... ;) Sam posiłek tym razem jest przyzwoity, świeży, choć do ideału jeszcze daleko. Myślę, że wizyta Gesslerowej mogłaby kilka spraw poprawić. By jednak nie narzekać trzeba powiedzieć, że było smacznie...  

Rondo w Przedborzu
Rondo w Przedborzu © amiga
Po sytym obiedzie
Po sytym obiedzie © amiga
Po obiedzie ciężko się rozruszać, a na dzień dobry mamy podjazd do Kamieniołomu, ostro pod górkę, po wąskiej ścieżce. Ta atrakcja zupełnie mi nie leży. Bardzo nie lubię 20 cm ścieżek z przepaścią po którejkolwiek stronie. Niestety psychika po kilku glebach ze złamaniami, zwichnięciami, stłuczeniami już mi nie pozwala na takie numery. Choć pewnie całość jest jak najbardziej do przejechania na maratonie XC ;)
Trochę spaceru i jest nieco bardziej cywilizowane miejsce, krótki zjazd przez krzami i docieramy do asfaltu, nie cieszy się nim długo szutry i polne ścieżki czekają na nas ;)
Przedborskie krajobrazy - w tle
Przedborskie krajobrazy - w tle "Fajna Ryba" © amiga
Jesień w pełni :)
Jesień w pełni :) © amiga
Tak docieramy na Bąkową górę chwila przerwy przy zamku i dworku. Pora jednak ruszyć dalej, do zachodu słońca niby jest jeszcze trochę czasu jednak, już zaczyna się chwilami robić chłodniej. Odbijamy w las, na szlaki, trzeba jednak w końcu podjąć jakaś decyzję. Do bazy w Sulejowie mamy jakieś 20 km. Jak będziemy się błąkać po terenie to dotrzemy tam po zmroku. Chyba jednak czas wrócić na drogi. 
Zamek na Bąkowej Górze.
Zamek na Bąkowej Górze. © amiga
W sumie nie nie wiem jak opisać to zdjęcie... ;)
W sumie nie nie wiem jak opisać to zdjęcie... ;) © amiga
Zamek w Bąkowej Górze
Zamek w Bąkowej Górze © amiga
Dwór Małachowskich w Bąkowej Górze
Dwór Małachowskich w Bąkowej Górze © amiga
Wierzbowa aleja
Wierzbowa aleja © amiga
I... po może 2 km jazdy asfaltem pierwsza niespodzianka, nasz przewodnik łapie gumę. 10-15 minut wymuszonej przerwy. Można odpocząć i wygrzać się w słońcu  :)
Pora relaksu
Pora relaksu © amiga
Loża szyderców
Loża szyderców "pomaga" przy wymianie dętki ;) © amiga

Ostatnie 15 km z jednym postojem przy stacji benzynowej. Gnamy na złamanie karku w większości drogami, ale pojawiają się i szutry i leśne ścieżki i piasek ;) Nie zapomniałem oczywiście o Kaniach, tym razem mogę je zebrać. W końcu przy samochodzie będziemy za max godzinę ;) Trafiają się 2 ;). Musze się zatrzymać, zerwać grzyba i dogonić resztę. Na szczęście nie gnają zbyt szybko wiec jest to do zrobienia. 
Około 17 jesteśmy w bazie. Dawno tak mnie nie zmęczyła trasa, dawno nie jeździłem tyle po piachach. Dało to w kość, pewnie kilka dni będę potrzebował na regenerację.
Ponarzekałem sporo, w tym wpisie, na jedzenie, na piaski,  itd... ale gdyby ktoś zapytał się mnie czy pojechałbym jeszcze raz taką trasą, to odpowiedział bym tak... oczywiście, że TAK. W końcu o to chodzi by się zmęczyć, by coś zwiedzić, zobaczyć, porozmawiać. Było rewelacyjnie. Tak więc dziękuję organizatorom :), za tyle przygód :), za trasę, za wyciśnięcie ostatnich potów. Szkoda tylko, że dzień tak szybko się kończy. Cóż. prawo jesieni... Było za to kolorowo :)

Komentarze (3)

Fajny opis, miło się czyta. Cieszę się, że wycieczka udana mimo piaskownic i kombinowania:)
Zdjęcie opisałabym jako hołd lenny;)

Skowronek 20:48 niedziela, 28 października 2018

Patrzę po zdjęciach i wychodzi na to, że stołowaliśmy się w tej samej restauracyji w Przedborzu. Jadłem tam raz, ale nie powiem dość szybko stawę otrzymałem, smacznie i do syta było. Na Bąkowej przy ruinach nadal tablice - teren prywatny?

gozdi89 06:31 niedziela, 21 października 2018

Ładnie przekręcona niedziela :-) Te zdjęcia, które nie wiadomo jak opisać, często są najfajniejsze. Zwłaszcza dla uczestników bo oni wiedzą co za historia za nimi stoi i zwykle jest nie do opowiedzenia.

limit 08:52 wtorek, 16 października 2018
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa botek

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]