Poniedziłkowy poranek

Poniedziałek, 3 września 2018 · Komentarze(1)
Poniedziałek jak zwykle pokręcony, szybkie zbieranie, wychodzenie i... powrót... skleroza nie boli, dobrze, że zrobiłem rachunek sumienia przed ruszeniem, w firmie nie miałbym w co się przebrać ;)
W efekcie ruszam dopiero około 7:25.... strasznie późno, na dokładkę ruch na drogach jest spory, dużo większy niż to co było przez ostatnie kilka tygodni... zaczął się rok szkolny, 10 miesięcy walki o życie z kierowcami... tymi niedzielnymi głównie. 
Szkoły otwierają się około 9... niby więc mam sporo czasu by dotrzeć do pracy, ale po co kusić los... pojadę przez las... Odbijam tuż za granicą z Rudą Śląską, nad stawami unoszą się poranne mgiełki :) Muszę stanąć.... 

O poranku nad jednym ze stawów księżycowych
O poranku nad jednym ze stawów księżycowych © amiga
Wczoraj i w nocy długo lało, wszędzie widać po tym ślady, na ścieżkach leśnych w wielu miejscach trzeba mijać kałuże czy błoto, nie wszędzie się da. Czasami muszę w to wjechać... będzie wieczorem co prać ;). Po krótkim odcinku leśnym wyjeżdżam na Halembie tyle, że z nieco innej strony niż zwykle, spoglądam na nawigację, zainteresował mnie jej wariant. Korzystam z niego, "skrót" przez osiedla jest intrygujący, być może do wykorzystania na kolejnych wycieczkach. W sumie wjeżdżam na leśną ścieżkę prowadzącą, aż na Makoszowy :)
Mokro w lesie
Mokro w lesie © amiga
Na starej hałdzie w Makoszowach
Na starej hałdzie w Makoszowach © amiga
Przejazd przez hałdę na Sośnicy sobie daruję, po ulewach ścieżki zmieniają swoją konsystencję, kształt, zawartość. Często jest tak że coś się obsunie, wolę nie ryzykować, bo jak znam siebie to zamiast zawrócić, ryzykując nadrobienie kilku km, to pewnie bym się w to pchał dalej, po kolana w błocie... tracąc kilkadziesiąt minut. Lepiej więc nieco bardziej dookoła, ale bezpieczniej. 
W lasku Makoszowskim
W lasku Makoszowskim © amiga
Wyjeżdżam na granicy z Gliwicami, tutaj też widać zwiększony ruch... Samochodów kilka razy więcej... nawet z wyjechaniem z lasu mam problem. Muszę odczekać kilka aut... 
W firmie jestem w nie najlepszym czasie, mam na sobie całkiem sporo błota, zresztą rower jest nim solidnie pokryty... ;) Dzień za to zapowiada się całkiem ciepły, mam nadzieję, że powrót będzie równie przyjemny jak dojazd do pracy. 

Komentarze (1)

Też dziś miałem plecak pełen ciuchów. Zarówno na dojeździe jak i powrocie. Rano nawet nie próbowałem objazdów, zwłaszcza przez wertepki. Za mało czasu na zabawy w błocie. Na powrocie okazało się, że w lasach jednak sucho. Najwyraźniej nie dość popadało.

limit 14:53 poniedziałek, 3 września 2018
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa mnikt

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]