Od Pienin po Pogórze Szydłowskie z Karoliną dzień ósmy
Rozpakowujemy rowery i ruszamy. Jest jeszcze chłodno, choć prognozy pokazywały, że może być i 35 stopni, bezchmurne niebo to potwierdza. Przez pierwsze kilka km ciężko się rozgrzać, ale pojawiające się pagórki dbają o temperaturę naszych ciał ;)

Młyn nad Czarną Nidą w Morawicy © amiga

Kapliczka w Brudzowie © amiga

Okolice Brudzowa © amiga

Górki w Górkach ;) © amiga
Pierwszą większą atrakcją na naszej drodze jest kościół w Lisowie, co prawda nie jest drewniany, jednak jest zabytkowy, a jego wnętrze pięknie zdobione. W środku trwają przygotowania do mszy. Nie chcemy specjalnie przeszkadzać, choć udaje się obejść go dookoła ;) Tuż obok jest coś na kształt dworu, nie wiem do końca jak to sklasyfikować, czy jest to zabytek, czy jednak jakiś szalony pomysł jakiegoś właściciela terenu. Dach kryty eternitem nie przypadł mi do gustu, może to próba jakiegoś nieudanego remontu?

Wnętrze kościoła św. Mikołaja Biskupa w Lisowie © amiga

Ołtarz w kościele w Lisowie © amiga

Czaszka nr jeden w kościele w Lisowie © amiga

Czaszka nr dwa w kościele w Lisowie © amiga

Malowany sufit w Kościele św. Mikołaja Biskupa w Lisowie © amiga

Kościół św. Mikołaja Biskupa w Lisowie © amiga

Jakiś dworek przy kościele w Lisowie? © amiga

Sanktuarium Matki Bożej Loretańskiej i Parafia Zwiastowania Pańskiego w Piotrkowicach © amiga

Krzyż przy kościele w Piotrkowicach © amiga
Gdy jedziemy dalej mamy na mapie zaznaczony przejazd kilkoma szutrami, w okolicach Buska często okazywały się wyasfaltowanymi odcinkami, tutaj niestety tak dobrze nie ma. Mało tego często na mapie zaznaczony jest asfalt a trafiamy na kamienie, na piasek, jeżeli już jest szuter to cieszy nas to niezmiernie, bo po tym da się jechać. Kika razy przez złe oznaczenia nie tak wjeżdżamy, dopiero kierunek z którego świeci słońce mówi nam, że coś jest nie tak.

Asfalt czasami zaskakuje ;) © amiga

Ruiny dworku w Drochowie Dolnym © amiga

I gdzie te asfaltowe drogi ;) © amiga

Kierunek Łukowa © amiga
Za to w końcu trafiamy na drewniane kościółki, tych ma być dzisiaj kilka, Jeden już w Chomentowie, gdzie tuż obok jest nowy kościół, murowany, ale jest coś co mnie zaskakuje. Nowe kościoły obok starych buduje się najczęściej gdy liczba wiernych rośnie i nie mieszczą się wewnątrz. Więc nowy kościół jest budowany najczęściej na wyrost. Tutaj jest inaczej... nowy kościół ma te same wymiary, przynajmniej optycznie. Więc po co było go budować? Nie lepiej byłoby wyremontować ten stary? Tym bardziej, że trwa remont dzwonnicy przy nim. Ale może chodzi o prestiż... my też mamy murowany kościół, a we wsi są 2 kościoły ;) I takie podejście dopuszczam.

Chomentów kościół św. Marii Magdaleny © amiga

Kościół w Chomentowie z drugiej strony © amiga

I mamy kolejną czaszkę © amiga
Powoli toczymy się do Morska, wiemy, że kilka razy tędy przejedziemy, zbliża się też południe, może to dobra pora by rozejrzeć się za jakimś barem czy restauracją. W Morsku dolnym jest jakaś Pizzeria, ale zamknięte, jest też otwarty sklep, ale to ostateczność. Robimy kilka zdjęć i wracamy do Morska Górnego, a raczej do Sobkowa ;) gdzie odwiedzamy tamtejszy zamek. Kilka zdjęć z zewnątrz i wracamy na rynek gdzie powinna być jakaś knajpka. Jest ale zamknięta, chwilę rozmawiamy i wracamy do zamku, tam była informacja o restauracji. Zajeżdżamy więc pod bramę, wjeżdżamy do środka i.... płacimy po 8 zł za możliwość dojazdu do restauracji ;) Tak nie jeszcze nie miałem. Niby to opcja ze zwiedzaniem zamku.

Ruiny wieży w Mokrsku Górnym © amiga

Kościół p.w. Wniebowzięcia NMP w Morsku Dolnym © amiga

Sad przy kościele w Morsku Dolnym © amiga

Nad Nidą w okolicach Morska Dolnego © amiga

Przy zamku Sobków © amiga
Cóż, zatrzymujemy się w restauracji, zamawiamy dania i idziemy zwiedzać, tyle, że tego nie ma zbyt wiele, wnętrza są zagospodarowane, a to na salę balową, a to na kuchnię, stajnię. DO samego zwiedzania niewiele jest udostępnione, choć kawałek dookoła dziedzińca przeszliśmy. Całość jest przyzwoicie utrzymana. Gdy wracamy jedzenie jest właśnie podawane :) Chwila na posiłek :) i wsiadamy na rowery. W tym momencie zaczyna padać deszcz. Jest zupełnie niezapowiedziany, chmura jednak nie wygląda na dużą, oceniam że za 5-10 minut będzie po wszystkim. Tak też się dzieje...

Sobków - przy restauracji zamkowej © amiga

Sobków - ptaszarnia zamkowa © amiga

Zabudowania zamku Sobków © amiga

Na dziedzińcu zamku Sobków © amiga

Ruiny zamku Sobków © amiga

Wozownia zamkowa © amiga

Zamek Sobków - ruiny(1) © amiga

Zamek Sobków - ruiny(2) © amiga

Zamek Sobków - ruiny(3) © amiga

Zamek Sobków - ogród © amiga

Zamek Sobków - widać, że ktoś o to dba © amiga

Zamek Sobków - może kiedyś odbudują? © amiga

Okolica usiana jest krzyżami z czaszkami © amiga
Jadąc dalej kluczymy kilkukrotnie przecinając DW 766 i linię kolejową. W Chałupkach robimy kolejną przerwę przy sklepie, strasznie chce nam się pić, oranżada pomaga :), kupujemy też zapasy na drogę. Odwiedzamy ośrodek garncarstwa, ale jest zamknięty. Z jednej strony szkoda, z drugiej pewnie byśmy tutaj utknęli na długie dziesiątki minut ;) Kierujemy się na Łukową. Miejscowość wita nam przystrojonymi drogami, dziesiątkami ludzi pędzących do kościoła i do pobliskiego parku. Wygląda do bardzo ciekawie, po chwili wiemy, że chodzi o dożynki. Pod kilkoma budynkami wystrój jest w klimatach mocno rowerowych :)

Budynek dworca w Chałupkach © amiga

Ośrodek tradycji garncarstwa w Chałupkach © amiga

Kościół Matki Boskiej Częstochowskiej w Dębskiej Woli © amiga

Okolice Zbrza © amiga

Stamtąd przyjechaliśmy © amiga

Rowerzyści w Łukowej © amiga

Łukowa wystrojona na dożynki © amiga

Ten uśmiech :) © amiga

Opatrzyłem krówki, świnki teraz jadę na dożynki ;) © amiga
Powolutku zaczynamy się w kierunku Morawicy, niby niedaleko, ale mylimy drogę, zmylił nas jeden z mostów, w efekcie po raz kolejny jechaliśmy, czy raczej podjeżdżaliśmy Łukową ;) Gratis kilka km :) W Morawicy już na miejscu chwila odpoczynku, pora na herbatę, na odpoczynek w cieniu. Pakujemy się do samochodów i jedziemy do Tomaszowa :)

Stary młyn w Wolnicy © amiga

Młyn nad Czarną Nidą © amiga

Długa droga za nami © amiga
Wielki dzięki Karolina za kolejną wyprawę znienacka, zupełnie bez planu i jak zawsze udaną, świetnie się bawiliśmy mimo tego, że od początku dopadały nas drobne awarie i przygody, ale dzięki temu będziemy to długo pamiętać :)