Piątkowy dojazd do pracy po opadach

Piątek, 8 września 2017 · Komentarze(1)
Wyjeżdżam około 7:00, jest... chłodniej niż w ostatnich dniach, ledwie 10 stopni, znowu wieje silny wiatr z zachodu. Na słońce chyba będzie szansa, coś jakby się przecierało tu i tam. Ale widać, że w nocy znowu lało... W wielu miejscach świeże kałuże, asfalt mokry... 

W Kochłowicach jadę po wyczyszczonej DDRce, natykam się na kilku rowerzystów, ale każdy jedzie w swoim kierunku. Tyle, że czuję się senny, zmęczony, nie mam ochoty kręcić... ledwo żyję... 

O poranku na Wirku
O poranku na Wirku © amiga
Gnam gdzie się da szosami, odstępstwo robię na szlaku wzdłuż potoku Bielszowickiego. Reszta jak zwykle. Po raz kolejny oglądam strażników miejskich przy szkołach... Jeszcze trochę i zaczniemy się pozdrawiać. 
W takim sobie czasie dojeżdżam do firmy... wieczorem jak będzie czas to muszę zająć się linką do tylnej przerzutki, prawie na 100% dostał się tam piach, linka chodzi ciężko...  A to w zasadzie 5 minut pracy... 
Gdzie się tak ufajdał?
Gdzie się tak ufajdał? © amiga

Komentarze (1)

Było zimno. U mnie chyba nawet dużo poniżej +10 bo para z gęby buchała.

limit 08:01 piątek, 8 września 2017
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ocztw

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]