Sandomierz Dzień 3 - Z wizytą w mieście Ojca Mateusza - wyprawa z Karoliną
Wtorek, 3 maja 2016
· Komentarze(1)
Klasycznie wstajemy dość wcześnie 7:30... śniadanie...
Zbieramy się... dzisiaj zmiana lokalizacji, zmiana bazy, chociaż trochę żal rozstawać się z tak przemiłymi gospodarzami... żegnają się z nami jak z rodziną, jakbyśmy się znali od lat...
Samochodem docieramy w pobliże Sandomierza...
Tym razem kwatera jest w Milczanach, budynek nowy, pokój z aneksem kuchennym, własną łazienką, niby standard wyższy, ale czegoś brak, brak rodzinnej atmosfery do której przywykliśmy w Słodkowie III...
Chwilę się zbieramy i ruszamy do Sandomierza, na stare miasto, to jedyne miejsce gdzie 3 go maja możemy dostać jakiekolwiek mapy...
Daleko nie ma... gdy docieramy na miejsce przerażają nas tłumy turystów, z każdą chwilą jest ich coraz więcej... W pierwszym lepszym sklepie odnajdujemy mapy... plan miasta i niezłą mapę okolic... w końcu coś normalnego... coś z czym przyjemnie się zwiedza...
Brama Opatowska :) © amiga
Poczta Polska w Sandomierzu © amiga
Wymarsz rycerstwa Polskiego :) © amiga
Ratusz w Sandomierzu © amiga
Ktoś zostawił kotwicę © amiga
Warta honorowa © amiga
Stare miasto © amiga
Uliczki z widokiem na Wisłę © amiga
Widok na zamek spod katedry © amiga
Widok na katedrę spod Zamku :) © amiga
Green Velo w Sandomierzu © amiga
Spichlerz - może ktoś chętny? © amiga
Trochę to denerwuje gdy wszędzie każdy element ma podtytuł Ojciec Mateusz © amiga
Panorama starego miasta w Sandomierzu © amiga
Chwilę krążymy po starym mieście, to tu, to tam... jednak jak ilość turystów przytłacza, w końcu to dzień wolny, to 3-ci maj.
Postanawiamy uciec za miasto, korzystamy z wąwozu królowej Jadwigi... tyle, że nie wzięliśmy pod uwagę tego, że może z godzinę wcześniej trochę padało, jest... niesamowicie ślisko... rowery ledwo utrzymują pion... lepiej jest zejść... chociaż spacer też jest niebezpieczny....
Wąwóz Królowej Jadwigi © amiga
Jest krótko po deszczu, ścieżka jest niesamowicie śliska © amiga
Nawet pieszo jest niebezpiecznie © amiga
Na dole przy próbujemy wydłubać błoto z butów... chociaż trochę usunąć z opon... masakra... a były takie czyściutkie...
Na szczęście opodal jest stacja benzynowa i myjnia bezdotykowa... kilka minut i rowery jako tako wyglądają... udaje się jeszcze wypić ciepłą kawę... i... cóż... pora uciec z miasta... korzystamy początkowo ze szlaku Green Velo... :) prowadzi z grubsza w kierunku który nas interesuje... zatrzymujemy się co jakiś czas przy ciekawszych obiektach... szkoda tylko, że dworki są tak zniszczone... że ktoś powkładał w nie plastikowe okna... wygląda to paskudnie, nie pasuje...
Dworek w Zajeziorzu © amiga
W Skotnikach jest nieco więcej atrakcji... po pierwsze kościół... gdzie Karolina 2-krotnie prawie wpada do wnętrza... potykając się o próg..., ciut dalej jest kolejny dworek.. stan pozostawia wiele do życzenia... ale chyba są widoki na jego uratowanie...
Pamiątka po powodzi w Skotnikach © amiga
To już gdzieś widziałem © amiga
Wewnątrz kościoła w Skotnikach © amiga
Kościół parafialny pw. św. Jana Chrzciciela w Skotnikach © amiga
XVIII-wieczny dwór w Skotnikach © amiga
Postanawiamy powoli zawracać... Pierwotny plan to przejechać po szlaku poprowadzonym po wałach Koprzynianki, jednak gdy wjeżdżamy na wały... z daleka gdzieś znad Sandomierza gna na nas burza... widać wyładowania... oj... zmieniamy plan... musimy znaleźć jakieś schronienie... Po drodze 78 pędzimy do Samborca, tam jest kościół... liczny na to że jest otwarty, a z drugiej strony to pora na coś do zjedzenia... z mapy wynika, że jakaś knajpka powinna być...
W restauracji niestety jest impreza zamknięta... trudno... jedziemy pod kościół i kapliczkę... jeszcze nie jest źle... za to przy wjeździe wodzimy Pizzerię..
Jednak wpierw wizyta w kościele :) Solidny podjazd i trochę zdjęć... Piękne miejsce... znajdujące się na szlaku budowli obronnych :)
Wracamy do Pizzerii tam siądziemy nad mapami i pomyślimy co dalej... Zamawiamy coś na ząb... te coś to Pizza 46cm... jest wielka... i tania... wersja na "bogato" to koszt jedynie 30zł... w dwójkę nie dajemy rady jej zjeść...
W trakcie gdy przygotowywali nam strawę zaczyna lać... przestaje padać, gdy jesteśmy już napchani do granic możliwości... popijamy kawkę...
Wychodzi słońce i zaczyna mocno grzać... Gdy wsiadamy na rowery część dróg już podeschła :)
Kaplica pw. Św. Józefa w Samborcu © amiga
Parafia rzymskokatolicka Trójcy Przenajświętszej w Samborcu © amiga
Zabezpieczenie kościoła? © amiga
Budynek Plebanii? © amiga
Wewnątrz kościoła © amiga
Organy :) © amiga
Malowidła na suficie świątyni © amiga
Rowery czekają © amiga
Schody do kościoła © amiga
Jedziemy przez pobliski Żuków gdzie wg mapy powinien być wapiennik... jest wielki, ale jakiś taki zwykły, nie zachwyca... może zbyt nowy... za to zachwycają sady mieniące się kwieciem... Zapach.... cóż... trzeba tam pojechać osobiście, tego nie da się opisać...
Wśród sadów © amiga
Pozostałości wapiennika w okolicach Żukowa © amiga
Sady są wszędzie © amiga
Przejeżdżamy przez Gorzyczany, później Chobrzany gdzie znajduje się kościół... z czaszką :) do środka jednak nie ma szans wejść, trwa msza...
Kościół św. Jana Ewangelisty i św. Marty w Chobrzanach © amiga
Jest i czaszka :) © amiga
Pomnik przy kościele © amiga
Powolutku kierujemy się na kwaterę, ale po drodze jest jeszcze jeden dworek tym razem w Głazowie, jest zaadoptowany na szkołę :) nie podoba mi się sposób jego ocieplenia i ten kanarkowy kolor... ale cóż... przynajmniej nie niszczeje... przy okazji zahaczamy o pobliski sklep... pora uzupełnić elektrolity....
Dworek w Głazowie - dzisiaj to szkoła © amiga
Nieco dalej w Obrazowie zatrzymujemy się przy kolejnym kościele, ale tutaj zaskakuje nas kładka prowadząca od plebanii do kościoła nad drogą, wg informacji sfinansowana z kasy unijnej... droga pod spodem nie jest jakoś specjalnie ruchliwa... mam wrażenie, że to nie są najlepiej wydane pieniądze...
Kładka nad drogą :) © amiga
Widok z kładki © amiga
Parafia pod wezwaniem Św. Apostołów Piotra i Pawła w Obrazowie © amiga
By nie jechać główną drogą jedziemy nieco zygzakiem przez Lenarczyce... i lądujemy tuż przy kwaterze... mieliśmy po drodze kupić jakieś pieczywo... ale oczywiście zapomnieliśmy....
Zielony tunel © amiga
Cóż... chyba jeszcze raz odwiedzimy Sandomierz... w sumie może to i dobra pora...? Turyści już pewnie się przewalili przez miasto... a naszą uwagę zwróciły 2 czołgi stojące przy cmentarzu żołnierzy radzieckich...
Czołg na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Sandomierzu © amiga
Kolejny czołg © amiga
Jak zawsze uśmiechnięta © amiga
W samym mieście chcemy odwiedzić jeszcze kopiec Salve Regina.... o podjeździe można jedynie pomarzyć, jest stromo... za to widoki... z góry :)....
Widok z kopca Salve Regina © amiga
Krzyż na szczycie kopca © amiga
Widok z góry © amiga
Trochę stromo © amiga
Zawracamy na stare miasto... tam znajduje się była Synagoga... budynek jest odnowiony... tylko te samochody dookoła... nie pasują...
Synagoga w Sandomierzu © amiga
Tablica informacyjna © amiga
Synagoga z drugiej strony © amiga
Widok z wałów © amiga
No to kanał © amiga
Jakaś zjawa? © amiga
Brama na stare miasto © amiga
Na koniec jeszcze krótka wizyta na cmentarzy w poszukiwaniu czaszek ;) - udało nam się namierzyć 5 sztuk... :) to chyba rekord... ale też cmentarz jest dostatecznie stary....
Czaszka nr 1 :) © amiga
Czaszka nr 2 :) © amiga
Czaszka nr 3 :) © amiga
Czaszka nr 4 :) © amiga
Czaszka nr 5 :) - urodzaj © amiga
Jeszcze tylko wizyta w sklepie.... i przejazd obok cerkwi... Chyba inaczej ją sobie wyobrażaliśmy, gdyby nie ikona w oknie to myślę, że byśmy ją minęli...
Cerkiew w Sandomierzu - trochę zaskakuje i trochę rozczarowuje © amiga
Gdy dojeżdżamy do tymczasowego domu... jest coś koło 19... pogoda dopisała, a deszcz zupełnie nie przeszkadzał... Dystans może nie powala, ale ilość odwiedzonych obiektów jest spora...
Jeszcze trzeba ustalić plan na jutro...
Zbieramy się... dzisiaj zmiana lokalizacji, zmiana bazy, chociaż trochę żal rozstawać się z tak przemiłymi gospodarzami... żegnają się z nami jak z rodziną, jakbyśmy się znali od lat...
Samochodem docieramy w pobliże Sandomierza...
Tym razem kwatera jest w Milczanach, budynek nowy, pokój z aneksem kuchennym, własną łazienką, niby standard wyższy, ale czegoś brak, brak rodzinnej atmosfery do której przywykliśmy w Słodkowie III...
Chwilę się zbieramy i ruszamy do Sandomierza, na stare miasto, to jedyne miejsce gdzie 3 go maja możemy dostać jakiekolwiek mapy...
Daleko nie ma... gdy docieramy na miejsce przerażają nas tłumy turystów, z każdą chwilą jest ich coraz więcej... W pierwszym lepszym sklepie odnajdujemy mapy... plan miasta i niezłą mapę okolic... w końcu coś normalnego... coś z czym przyjemnie się zwiedza...
Brama Opatowska :) © amiga
Poczta Polska w Sandomierzu © amiga
Wymarsz rycerstwa Polskiego :) © amiga
Ratusz w Sandomierzu © amiga
Ktoś zostawił kotwicę © amiga
Warta honorowa © amiga
Stare miasto © amiga
Uliczki z widokiem na Wisłę © amiga
Widok na zamek spod katedry © amiga
Widok na katedrę spod Zamku :) © amiga
Green Velo w Sandomierzu © amiga
Spichlerz - może ktoś chętny? © amiga
Trochę to denerwuje gdy wszędzie każdy element ma podtytuł Ojciec Mateusz © amiga
Panorama starego miasta w Sandomierzu © amiga
Chwilę krążymy po starym mieście, to tu, to tam... jednak jak ilość turystów przytłacza, w końcu to dzień wolny, to 3-ci maj.
Postanawiamy uciec za miasto, korzystamy z wąwozu królowej Jadwigi... tyle, że nie wzięliśmy pod uwagę tego, że może z godzinę wcześniej trochę padało, jest... niesamowicie ślisko... rowery ledwo utrzymują pion... lepiej jest zejść... chociaż spacer też jest niebezpieczny....
Wąwóz Królowej Jadwigi © amiga
Jest krótko po deszczu, ścieżka jest niesamowicie śliska © amiga
Nawet pieszo jest niebezpiecznie © amiga
Na dole przy próbujemy wydłubać błoto z butów... chociaż trochę usunąć z opon... masakra... a były takie czyściutkie...
Na szczęście opodal jest stacja benzynowa i myjnia bezdotykowa... kilka minut i rowery jako tako wyglądają... udaje się jeszcze wypić ciepłą kawę... i... cóż... pora uciec z miasta... korzystamy początkowo ze szlaku Green Velo... :) prowadzi z grubsza w kierunku który nas interesuje... zatrzymujemy się co jakiś czas przy ciekawszych obiektach... szkoda tylko, że dworki są tak zniszczone... że ktoś powkładał w nie plastikowe okna... wygląda to paskudnie, nie pasuje...
Dworek w Zajeziorzu © amiga
W Skotnikach jest nieco więcej atrakcji... po pierwsze kościół... gdzie Karolina 2-krotnie prawie wpada do wnętrza... potykając się o próg..., ciut dalej jest kolejny dworek.. stan pozostawia wiele do życzenia... ale chyba są widoki na jego uratowanie...
Pamiątka po powodzi w Skotnikach © amiga
To już gdzieś widziałem © amiga
Wewnątrz kościoła w Skotnikach © amiga
Kościół parafialny pw. św. Jana Chrzciciela w Skotnikach © amiga
XVIII-wieczny dwór w Skotnikach © amiga
Postanawiamy powoli zawracać... Pierwotny plan to przejechać po szlaku poprowadzonym po wałach Koprzynianki, jednak gdy wjeżdżamy na wały... z daleka gdzieś znad Sandomierza gna na nas burza... widać wyładowania... oj... zmieniamy plan... musimy znaleźć jakieś schronienie... Po drodze 78 pędzimy do Samborca, tam jest kościół... liczny na to że jest otwarty, a z drugiej strony to pora na coś do zjedzenia... z mapy wynika, że jakaś knajpka powinna być...
W restauracji niestety jest impreza zamknięta... trudno... jedziemy pod kościół i kapliczkę... jeszcze nie jest źle... za to przy wjeździe wodzimy Pizzerię..
Jednak wpierw wizyta w kościele :) Solidny podjazd i trochę zdjęć... Piękne miejsce... znajdujące się na szlaku budowli obronnych :)
Wracamy do Pizzerii tam siądziemy nad mapami i pomyślimy co dalej... Zamawiamy coś na ząb... te coś to Pizza 46cm... jest wielka... i tania... wersja na "bogato" to koszt jedynie 30zł... w dwójkę nie dajemy rady jej zjeść...
W trakcie gdy przygotowywali nam strawę zaczyna lać... przestaje padać, gdy jesteśmy już napchani do granic możliwości... popijamy kawkę...
Wychodzi słońce i zaczyna mocno grzać... Gdy wsiadamy na rowery część dróg już podeschła :)
Kaplica pw. Św. Józefa w Samborcu © amiga
Parafia rzymskokatolicka Trójcy Przenajświętszej w Samborcu © amiga
Zabezpieczenie kościoła? © amiga
Budynek Plebanii? © amiga
Wewnątrz kościoła © amiga
Organy :) © amiga
Malowidła na suficie świątyni © amiga
Rowery czekają © amiga
Schody do kościoła © amiga
Jedziemy przez pobliski Żuków gdzie wg mapy powinien być wapiennik... jest wielki, ale jakiś taki zwykły, nie zachwyca... może zbyt nowy... za to zachwycają sady mieniące się kwieciem... Zapach.... cóż... trzeba tam pojechać osobiście, tego nie da się opisać...
Wśród sadów © amiga
Pozostałości wapiennika w okolicach Żukowa © amiga
Sady są wszędzie © amiga
Przejeżdżamy przez Gorzyczany, później Chobrzany gdzie znajduje się kościół... z czaszką :) do środka jednak nie ma szans wejść, trwa msza...
Kościół św. Jana Ewangelisty i św. Marty w Chobrzanach © amiga
Jest i czaszka :) © amiga
Pomnik przy kościele © amiga
Powolutku kierujemy się na kwaterę, ale po drodze jest jeszcze jeden dworek tym razem w Głazowie, jest zaadoptowany na szkołę :) nie podoba mi się sposób jego ocieplenia i ten kanarkowy kolor... ale cóż... przynajmniej nie niszczeje... przy okazji zahaczamy o pobliski sklep... pora uzupełnić elektrolity....
Dworek w Głazowie - dzisiaj to szkoła © amiga
Nieco dalej w Obrazowie zatrzymujemy się przy kolejnym kościele, ale tutaj zaskakuje nas kładka prowadząca od plebanii do kościoła nad drogą, wg informacji sfinansowana z kasy unijnej... droga pod spodem nie jest jakoś specjalnie ruchliwa... mam wrażenie, że to nie są najlepiej wydane pieniądze...
Kładka nad drogą :) © amiga
Widok z kładki © amiga
Parafia pod wezwaniem Św. Apostołów Piotra i Pawła w Obrazowie © amiga
By nie jechać główną drogą jedziemy nieco zygzakiem przez Lenarczyce... i lądujemy tuż przy kwaterze... mieliśmy po drodze kupić jakieś pieczywo... ale oczywiście zapomnieliśmy....
Zielony tunel © amiga
Cóż... chyba jeszcze raz odwiedzimy Sandomierz... w sumie może to i dobra pora...? Turyści już pewnie się przewalili przez miasto... a naszą uwagę zwróciły 2 czołgi stojące przy cmentarzu żołnierzy radzieckich...
Czołg na cmentarzu żołnierzy radzieckich w Sandomierzu © amiga
Kolejny czołg © amiga
Jak zawsze uśmiechnięta © amiga
W samym mieście chcemy odwiedzić jeszcze kopiec Salve Regina.... o podjeździe można jedynie pomarzyć, jest stromo... za to widoki... z góry :)....
Widok z kopca Salve Regina © amiga
Krzyż na szczycie kopca © amiga
Widok z góry © amiga
Trochę stromo © amiga
Zawracamy na stare miasto... tam znajduje się była Synagoga... budynek jest odnowiony... tylko te samochody dookoła... nie pasują...
Synagoga w Sandomierzu © amiga
Tablica informacyjna © amiga
Synagoga z drugiej strony © amiga
Widok z wałów © amiga
No to kanał © amiga
Jakaś zjawa? © amiga
Brama na stare miasto © amiga
Na koniec jeszcze krótka wizyta na cmentarzy w poszukiwaniu czaszek ;) - udało nam się namierzyć 5 sztuk... :) to chyba rekord... ale też cmentarz jest dostatecznie stary....
Czaszka nr 1 :) © amiga
Czaszka nr 2 :) © amiga
Czaszka nr 3 :) © amiga
Czaszka nr 4 :) © amiga
Czaszka nr 5 :) - urodzaj © amiga
Jeszcze tylko wizyta w sklepie.... i przejazd obok cerkwi... Chyba inaczej ją sobie wyobrażaliśmy, gdyby nie ikona w oknie to myślę, że byśmy ją minęli...
Cerkiew w Sandomierzu - trochę zaskakuje i trochę rozczarowuje © amiga
Gdy dojeżdżamy do tymczasowego domu... jest coś koło 19... pogoda dopisała, a deszcz zupełnie nie przeszkadzał... Dystans może nie powala, ale ilość odwiedzonych obiektów jest spora...
Jeszcze trzeba ustalić plan na jutro...