Czwartek wieczór
Czwartek, 7 kwietnia 2016
· Komentarze(1)
Kategoria W jedną stronę, Solo, Do/Z Pracy, do 34km
Wyjeżdżam po 17... liczyłem na to, że deszcz ustanie, że przejdzie gdzieś bokiem... W chwili gdy wychodzę, jakby słabiej padało...
Ruszam.... drogi mokre, a ja bez błotników - zostały w domu... zapomniałem je założyć...
Lekko nie będzie...
W Gliwicach pada deszcz © amiga
Deszcz zamiast słabnąć pada coraz bardziej, jest chłodno... decyzja mogła być jedna... gnać szosami... Mijam kolejne dzielnice... rowerzystów brak, samochodów mało... to akurat dobrze...
W Kończycach przy boisku widzę, że chłopaki grają pomimo pogody... Zaczynam nieco bardziej naginać... deszcze mnie denerwuje, jest zimny... bardziej jesienny niż wiosenny...
Kończyce - leje © amiga
A chłopaki grają © amiga
Na granicy z Rudą Śląską jakiś debil chyba próbował mnie rozjechać.... jechał z podporządkowanej jak byk miał znak stop i informację, że jest na podporządkowanej, ja dla odmiany mam znak informujący, że mam pierwszeństwo...
Gdy podjechał do skrzyżowania... zatrzymał się, w chwili gdy wjeżdżałem na nie... ruszył.... zrobiło mi się ciepło... poleciało kilka przekleństw...
Zatrzymał się tuż przez skrzyżowaniem (jechał na podporządkowanej) © amiga
... i chwilę później ruszył, wprost na mnie © amiga
Za Bielszowicami... przestaje padać, już na drodze do Kochłowic jest nawet przyjemnie, tyle, że drogi dalej mokre.... Niebo się przeciera... może pojawi się słońce....
W Bielszowicach © amiga
Na Polnej jakby deszcz słabł © amiga
Mały "zacisk" na Wireckiej © amiga
Przeciera się © amiga
Wyjeżdżam z Kochłowic © amiga
Gdy dojeżdżam do Katowic, widzę, że tutaj tylko pokropiło... są miejsca gdzie jest kompletnie sucho... Ciekawe jak wyglądam... bez błotników... czułem, że leciało mi sporo syfu na twarz...
Wszystko kwitnie © amiga
800m do domu © amiga
W domu spoglądam do lustra...masakra... twarz czarna od piasku, błota... i wszystkiego co leżało na drodze...
Ruszam.... drogi mokre, a ja bez błotników - zostały w domu... zapomniałem je założyć...
Lekko nie będzie...
W Gliwicach pada deszcz © amiga
Deszcz zamiast słabnąć pada coraz bardziej, jest chłodno... decyzja mogła być jedna... gnać szosami... Mijam kolejne dzielnice... rowerzystów brak, samochodów mało... to akurat dobrze...
W Kończycach przy boisku widzę, że chłopaki grają pomimo pogody... Zaczynam nieco bardziej naginać... deszcze mnie denerwuje, jest zimny... bardziej jesienny niż wiosenny...
Kończyce - leje © amiga
A chłopaki grają © amiga
Na granicy z Rudą Śląską jakiś debil chyba próbował mnie rozjechać.... jechał z podporządkowanej jak byk miał znak stop i informację, że jest na podporządkowanej, ja dla odmiany mam znak informujący, że mam pierwszeństwo...
Gdy podjechał do skrzyżowania... zatrzymał się, w chwili gdy wjeżdżałem na nie... ruszył.... zrobiło mi się ciepło... poleciało kilka przekleństw...
Zatrzymał się tuż przez skrzyżowaniem (jechał na podporządkowanej) © amiga
... i chwilę później ruszył, wprost na mnie © amiga
Za Bielszowicami... przestaje padać, już na drodze do Kochłowic jest nawet przyjemnie, tyle, że drogi dalej mokre.... Niebo się przeciera... może pojawi się słońce....
W Bielszowicach © amiga
Na Polnej jakby deszcz słabł © amiga
Mały "zacisk" na Wireckiej © amiga
Przeciera się © amiga
Wyjeżdżam z Kochłowic © amiga
Gdy dojeżdżam do Katowic, widzę, że tutaj tylko pokropiło... są miejsca gdzie jest kompletnie sucho... Ciekawe jak wyglądam... bez błotników... czułem, że leciało mi sporo syfu na twarz...
Wszystko kwitnie © amiga
800m do domu © amiga
W domu spoglądam do lustra...masakra... twarz czarna od piasku, błota... i wszystkiego co leżało na drodze...