Piątek wieczór
Piątek, 1 kwietnia 2016
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Powyżej filmik sprzed tygodnia z wycieczki po Katowicach, standardowo umieściłem tam napisy z opisami miejsc....
Ale wróćmy do powrotu z pracy....
Dzień ogólnie dość brzydki, prawie cały czas padało, w chwili gdy ruszam jest jakby ciut lepiej, nie pada, drogi już nieco obeschły... tyle, że jest chłodno a w powietrzy utrzymuje się spora wilgoć... Wiatr jest wyraźnie mocniejszy... ale meteo twierdziło, że będzie wiało z zachodu, a mam wrażenie, że w wielu miejscach pcham pod wiatr... co jest?
Na dokładkę ruch w Gliwicach jakby większy, sporo samochodów, co skrzyżowanie, co światła postój, zacisk... mało tego... część korków jest w miejscach gdzie widzę je pierwszy raz....
Im bliżej Zabrza tym gorzej
Jakby więcej samochodów niż zwykle © amiga
W życiu nie widziałem tu więcej niż 2 samochody.. co jest? © amiga
Wjeżdżając do Zabrza powoli domyślam się co jest grane, a w zasadzie co bezie grane... znaki zmieniające rowerówki w parkingi mówią o tym, że dzisiaj na stadionie Górnika Zabrze jest mecz... pewnie o 18... ale kibice już zjeżdżają...
Chyba wszystko się wyjaśnia... znaki informujące o parkingu na DDR mówią wiele © amiga
Chore jest to rozwiązanie i mam nadzieję, że tymczasowe... bo tak na dobrą sprawę to jadąc rowerówką... łamię prawo, bo to parking ;P
odbijam przez lasek Makoszowski i dalej na Kończyce...
Zasieki na wiadukcie © amiga
Działający czerwony parking © amiga
Zdążający na stadion Górnika Zabrze kibice © amiga
Zdziwiony na środku drogi :) © amiga
Kibice zdążają z każdego zakątku Zabrza © amiga
Rowerzysta w lasku Makoszowskim © amiga
Pod wiaduktem kolejki © amiga
Padła mi kamerka... chyba zapomniałem ją naładować, cóż... dzień był lekko zwariowany... w końcu to 1 kwietnia :)
Cóż... jakoś dam sobie radę, na Wirku postanawiam pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego... coś mi się zdaje, że spodoba mi się ten odcinek :), co prawda na końcu brakuje nieco bardziej wygładzonego podjazdy w kierunku ul. Wireckiej, ale mówimy o fragmencie może 300m. W zamian mam ciszę i spokój, gdyby jeszcze potok był nieco bardziej czysty ;)
Od Kochłowic już się nie wygłupiam, jak najkrótszą drogą jadę do domu... nie zatrzymując się nigdzie poza... światłami na ul Kościuszki... Zaczyna się weekend... Sobota raczej bezrowerowa, ale za to niedziela...
Ale wróćmy do powrotu z pracy....
Dzień ogólnie dość brzydki, prawie cały czas padało, w chwili gdy ruszam jest jakby ciut lepiej, nie pada, drogi już nieco obeschły... tyle, że jest chłodno a w powietrzy utrzymuje się spora wilgoć... Wiatr jest wyraźnie mocniejszy... ale meteo twierdziło, że będzie wiało z zachodu, a mam wrażenie, że w wielu miejscach pcham pod wiatr... co jest?
Na dokładkę ruch w Gliwicach jakby większy, sporo samochodów, co skrzyżowanie, co światła postój, zacisk... mało tego... część korków jest w miejscach gdzie widzę je pierwszy raz....
Im bliżej Zabrza tym gorzej
Jakby więcej samochodów niż zwykle © amiga
W życiu nie widziałem tu więcej niż 2 samochody.. co jest? © amiga
Wjeżdżając do Zabrza powoli domyślam się co jest grane, a w zasadzie co bezie grane... znaki zmieniające rowerówki w parkingi mówią o tym, że dzisiaj na stadionie Górnika Zabrze jest mecz... pewnie o 18... ale kibice już zjeżdżają...
Chyba wszystko się wyjaśnia... znaki informujące o parkingu na DDR mówią wiele © amiga
Chore jest to rozwiązanie i mam nadzieję, że tymczasowe... bo tak na dobrą sprawę to jadąc rowerówką... łamię prawo, bo to parking ;P
odbijam przez lasek Makoszowski i dalej na Kończyce...
Zasieki na wiadukcie © amiga
Działający czerwony parking © amiga
Zdążający na stadion Górnika Zabrze kibice © amiga
Zdziwiony na środku drogi :) © amiga
Kibice zdążają z każdego zakątku Zabrza © amiga
Rowerzysta w lasku Makoszowskim © amiga
Pod wiaduktem kolejki © amiga
Padła mi kamerka... chyba zapomniałem ją naładować, cóż... dzień był lekko zwariowany... w końcu to 1 kwietnia :)
Cóż... jakoś dam sobie radę, na Wirku postanawiam pojechać wzdłuż potoku Bielszowickiego... coś mi się zdaje, że spodoba mi się ten odcinek :), co prawda na końcu brakuje nieco bardziej wygładzonego podjazdy w kierunku ul. Wireckiej, ale mówimy o fragmencie może 300m. W zamian mam ciszę i spokój, gdyby jeszcze potok był nieco bardziej czysty ;)
Od Kochłowic już się nie wygłupiam, jak najkrótszą drogą jadę do domu... nie zatrzymując się nigdzie poza... światłami na ul Kościuszki... Zaczyna się weekend... Sobota raczej bezrowerowa, ale za to niedziela...