Wtorek wieczór
Wtorek, 29 marca 2016
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam o 17:06... myślałem, że będzie gorzej... tzn później... jednak jakoś się udało... nawet przetrącić 2 banany...
Jest ciepło... termometr pokazuje 14 stopni... błękitne niebo pokryte białymi chmurkami... wiatr w plecy... nic tylko jechać... tyle, że w domu muszę być przed 19, powinienem zdążyć, ale po przyjeździe jeszcze muszę się przebrać, wykąpać itd... więc czasu w zasadzie niewiele...
Po głowie chodzi mi przejażdżka terenem.. tyle, że ten czas... trudno, może jutro poszaleję, a może pojutrze... dzisiaj zostają szosy..
Na drogach niewiele samochodów, każdy kto może korzysta z DTŚki...
Piękne błękitne niebo :) © amiga
Prosta droga, wiatr w plecy © amiga
Słońce świeci, wieczór wyraźnie dłuższy :) © amiga
Gliwice i większość Zabrza mija mi w całkiem niezłym tempie... jednak tuż za wiaduktem na ul. 3-go Maja scenka rodzajowa...
Rodzinka rowerzystów idiotów - bo inaczej tego nie mogę nazwać ładuje się pod koła... ostro hamuję... za mną jedzie motor, słychać pisk opon, za nim samochód... jakimś cudem nic się nie stało, nie wjechałem w nich... nikt do mnie nie dobił... ale k...y odbijały się echem jeszcze przez chwilę po okolicy... Jak głupim trzeba być wy wychodzić na drogę w takim miejscu... przez wiadukt i łuk widoczność jest mocno ograniczona... był tylko krok od nieszczęścia... , gdyby ktoś z nas nie wyhamował na czas było by krucho... Jeszcze w tej chwili podnosi mi się ciśnienie na samą myśl....
Niewiele brakowało... i nie tylko we mnie się zagotowało © amiga
Za mną jechał motocykl... a za nim samochód © amiga
Pisk opon, przekleństwa... dawno nie widziałem takich idiotów... masakra © amiga
Za to dalej znowu sielanka..... na drogach pusto... trochę samochodów, w Bielszowicach stoi przede mną samochód z kiwaczkiem... pozdrawiamy się... niestety kiwaczek jest szybszy... natykam się na autobus 7-kę do Katowic... odjeżdża właśnie z przystanku... każdy jedzie w swoją drogę, jak się później okaże to pomimo tego, że jechałem nieco okrężnie przez Polną i Wirecką doganiam 7-kę w Kochłowicach
Kiwaczek :) © amiga
Ul. Wirecka © amiga
Widziałem go w Bielszowicach... w Kochłowicach dogoniłem :) © amiga
Pozostał tylko fragment leśny do Panewnik i trochę szos w Katowicach... w domu jestem przed czasem, tyle, że okazuje się iż już na mnie czekają... wiec w zasadzie pomimo tego, że byłem wcześniej to i tak nie zdążyłem :) Trudno się mówi...
Ul. Medyków do domu już niedaleko © amiga
Jest ciepło... termometr pokazuje 14 stopni... błękitne niebo pokryte białymi chmurkami... wiatr w plecy... nic tylko jechać... tyle, że w domu muszę być przed 19, powinienem zdążyć, ale po przyjeździe jeszcze muszę się przebrać, wykąpać itd... więc czasu w zasadzie niewiele...
Po głowie chodzi mi przejażdżka terenem.. tyle, że ten czas... trudno, może jutro poszaleję, a może pojutrze... dzisiaj zostają szosy..
Na drogach niewiele samochodów, każdy kto może korzysta z DTŚki...
Piękne błękitne niebo :) © amiga
Prosta droga, wiatr w plecy © amiga
Słońce świeci, wieczór wyraźnie dłuższy :) © amiga
Gliwice i większość Zabrza mija mi w całkiem niezłym tempie... jednak tuż za wiaduktem na ul. 3-go Maja scenka rodzajowa...
Rodzinka rowerzystów idiotów - bo inaczej tego nie mogę nazwać ładuje się pod koła... ostro hamuję... za mną jedzie motor, słychać pisk opon, za nim samochód... jakimś cudem nic się nie stało, nie wjechałem w nich... nikt do mnie nie dobił... ale k...y odbijały się echem jeszcze przez chwilę po okolicy... Jak głupim trzeba być wy wychodzić na drogę w takim miejscu... przez wiadukt i łuk widoczność jest mocno ograniczona... był tylko krok od nieszczęścia... , gdyby ktoś z nas nie wyhamował na czas było by krucho... Jeszcze w tej chwili podnosi mi się ciśnienie na samą myśl....
Niewiele brakowało... i nie tylko we mnie się zagotowało © amiga
Za mną jechał motocykl... a za nim samochód © amiga
Pisk opon, przekleństwa... dawno nie widziałem takich idiotów... masakra © amiga
Za to dalej znowu sielanka..... na drogach pusto... trochę samochodów, w Bielszowicach stoi przede mną samochód z kiwaczkiem... pozdrawiamy się... niestety kiwaczek jest szybszy... natykam się na autobus 7-kę do Katowic... odjeżdża właśnie z przystanku... każdy jedzie w swoją drogę, jak się później okaże to pomimo tego, że jechałem nieco okrężnie przez Polną i Wirecką doganiam 7-kę w Kochłowicach
Kiwaczek :) © amiga
Ul. Wirecka © amiga
Widziałem go w Bielszowicach... w Kochłowicach dogoniłem :) © amiga
Pozostał tylko fragment leśny do Panewnik i trochę szos w Katowicach... w domu jestem przed czasem, tyle, że okazuje się iż już na mnie czekają... wiec w zasadzie pomimo tego, że byłem wcześniej to i tak nie zdążyłem :) Trudno się mówi...
Ul. Medyków do domu już niedaleko © amiga