Piątek wieczór
Piątek, 25 marca 2016
· Komentarze(2)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Wyjeżdżam kilka minut po 15:00... w firmie prawie nikogo nie ma... jestem jednym z ostatnich...
Ruszam... jest stosunkowo ciepło +9 na liczniku... nie ma słońca, nie pada (ale ma zacząć wieczorem), wieje paskudny zimny wiatr... tyle, że od wschodu... a nie jak twierdziło meteo z zachodu.. coś im dzisiaj pogoda nie wyszła...
Przez chwilę zastanawiam się skąd tyle samochodów na ulicach... ale... przecież nigdy nie wychodzę o takiej godzinie... dla mnie raczej norma to 17... pewnie gdyby nie DTŚka było by jeszcze gorzej...
Rondo na Jagiellońskiej w Gliwicach © amiga
Szóstka ruszyła z przystanku © amiga
Za to cieszy mnie, spora ilość rowerzystów na drogach, nawet tych okazjonalnych, czy chodnikowych... kilka razy gonię więc króliczki..
Gdy dojeżdżam do Zabrza... korci mnie by pojechać lasem, mam spory zapas czasu... a to że będzie błoto... cóż.. taki urok wczesnej wiosny.
Dogonić króliczka :) © amiga
Nauka rolkowania? © amiga
Pierwsze spotkanie z terenem już w lasku Makoszowskim i szok... błota nie ma... ziemia się nie zapada, jak to było jeszcze tydzień temu w tym miejscu...
Tyle liści w całym parku © amiga
Zresztą w całym parku nie widać kałuż... woda wsiąkła, a to oznacza, że temperatury na niewielkim plusie zrobiły swoje... ziemia odmarzła do końca
Brakuje tylko słońca :) © amiga
Wyjazd z Lasku Makoszowskiego © amiga
Wyjeżdżając z parku kombinuję czy lecieć na koniec Makoszów czy może jednak odbić w Beskidzką i Łączną... wybieram ten drugi wariant, głównie dlatego, że z daleka widzę, zamknięty przejazd kolejowy... a tutaj można przed nim spędzić dobre kilkanaście minut.
Mostek na potoku Bielszowickim w Zabrzu © amiga
Wariant przez ul Łączną obejmuje jazdę wzdłuż nasypu kolejowego dość wąską i kamienistą ścieżką... miejscami jest ciekawie :) za to na wiadukcie widzę pociąg przez który prawdopodobnie został zamknięty przejazd kolejowy, tyle, że ona tam stoi... stoi i czeka...
Stoi pociąg i chyba czeka... tylko na co? © amiga
Wzdłuż nasypu kolejowego © amiga
Odbijam dalej na Wiosenną by dojechać do Chudowskiej o wjechać we właściwy las prowadzący na Helembę, początkowo jest nieco więcej błota, ale to tylko 50m fragment, dalej jest znowu dość przyjemnie... ziemia ubita :)
Na Wiosennej © amiga
Gdzieś za Kończycami w lesie © amiga
Ścieżki w całkiem przyzwoitym stanie © amiga
Krótki podjazd pod drogę na hałdę © amiga
Niespecjalnie też widać ślady po wycince drzew, być może już się zakończyła... i ciężki sprzęt opuścił na dobre ten teren...
A droga długa jest © amiga
Chyba pierwszy raz w tym roku spotykam rowerzystę w lesie :) © amiga
Na Halembie ruch jak diabli... autobus dziwnie się zachowuje... nie wiem czy chce mnie przepuścić czy rozjechać... kierowca jakiś niepewny, wolę odczekać... tym bardziej, że za nim i tak jest pusto..... przyznam się, że nie przepadam za kierowcami dżentelmenami... często jest tak, że jeden próbuje być miły a na pasie obok jedzie wariat... ale to inna bajka, wolę odczekać chwilę przepuścić 2-3 samochody więcej i mieć spokój..
Debata przy kanalizacji © amiga
Jakoś dziwnie się zachowywał kierowca... nie wiedziałem czy chce mnie przepuścić, czy rozjechać... - chyba jednak to drugie © amiga
Trochę wąsko © amiga
Pakuję się na dolinę Jamny jadę tam wariantem nieco bardziej dookoła obok jednego z bunkrów OWŚ.. na dzień dobry natykam się na rowerzystów z psami... przepuszczają mnie trzymając czworonogi na uwięzi...
Dolina Jamny © amiga
Bikejoring © amiga
Niebieski szlak wygląda fatalnie, z zeszłym roku go wyznaczyli, wyczyścili po czym przyszła nawałnica, połamała drzewa i już było nieco inaczej, a teraz widać ślady po wycince... jadę koleinami... podłoże rozkopane, rozjeżdżone... piaszczyste chwilami
Po wycince ścieżki strasznie poorane © amiga
Nieco dalej za to coś bardziej utwardzonego © amiga
Podjazd pod kolejną drogę prowadzącą na hałdę tym razem tą w lasach Panewnickich © amiga
Gdy wyjeżdżam w Panewnikach cieszę się, że widzę asfalt, że nic mnie nie telepie, nie trzęsie, chociaż muszę przyznać, że w lesie było bardzo przyjemnie :), szkoda tylko, że słońce nie raczyło się pojawić...
Cywilizacja - ul. Panewnicka © amiga
Końcówka Bałtyckiej © amiga
Spieprzony fragment rowerówki na Medyków... tutaj pieszy ma problem by domyślić się, że idzie po DDRce.. czerwona kostka sama w sobie nic nie oznacza... chyba spokojnie można było poprowadzić to asfaltem obok © amiga
Krzaki się powoli zielenią © amiga
W parku Zadole, kolejny pies próbuje popełnić sam samobójstwo, chociaż nie wiem czy to nie było by morderstwo, bo właściciel go tak idiotycznie prowadził... nie bym się czepiał... ale jednak warto by było gdyby "Pan" miał jakąś kontrolę nad psem, tym bardziej, że ten fragment jest dość ruchliwy... chwila nieuwagi i pies byłby pręgowany...
Kolejny pies samobójca... - od 2 dni mam coś pecha do czworonogów © amiga
Rowerzystów ci u nas dostatek © amiga
Gość na szosie © amiga
Dwie niunie, zapatrzone w telefony, jedna wlazła mi pod koła © amiga
Przed chwilą jechał w drogą stronę © amiga
Pod koniec trasy przypominam sobie, że muszę odwiedzić ścianę płaczu... po drodze zahaczę o myjnię...
To pierwsze wyszło bez problemu to drugie niestety nie miało szans na powodzenie,. przed świętami spore kolejki do mycia... odpuszczam. Może podjadę tam w święta... będzie spokój i cisza ;)
Rowerowych Wesołych Świąt
Ruszam... jest stosunkowo ciepło +9 na liczniku... nie ma słońca, nie pada (ale ma zacząć wieczorem), wieje paskudny zimny wiatr... tyle, że od wschodu... a nie jak twierdziło meteo z zachodu.. coś im dzisiaj pogoda nie wyszła...
Przez chwilę zastanawiam się skąd tyle samochodów na ulicach... ale... przecież nigdy nie wychodzę o takiej godzinie... dla mnie raczej norma to 17... pewnie gdyby nie DTŚka było by jeszcze gorzej...
Rondo na Jagiellońskiej w Gliwicach © amiga
Szóstka ruszyła z przystanku © amiga
Za to cieszy mnie, spora ilość rowerzystów na drogach, nawet tych okazjonalnych, czy chodnikowych... kilka razy gonię więc króliczki..
Gdy dojeżdżam do Zabrza... korci mnie by pojechać lasem, mam spory zapas czasu... a to że będzie błoto... cóż.. taki urok wczesnej wiosny.
Dogonić króliczka :) © amiga
Nauka rolkowania? © amiga
Pierwsze spotkanie z terenem już w lasku Makoszowskim i szok... błota nie ma... ziemia się nie zapada, jak to było jeszcze tydzień temu w tym miejscu...
Tyle liści w całym parku © amiga
Zresztą w całym parku nie widać kałuż... woda wsiąkła, a to oznacza, że temperatury na niewielkim plusie zrobiły swoje... ziemia odmarzła do końca
Brakuje tylko słońca :) © amiga
Wyjazd z Lasku Makoszowskiego © amiga
Wyjeżdżając z parku kombinuję czy lecieć na koniec Makoszów czy może jednak odbić w Beskidzką i Łączną... wybieram ten drugi wariant, głównie dlatego, że z daleka widzę, zamknięty przejazd kolejowy... a tutaj można przed nim spędzić dobre kilkanaście minut.
Mostek na potoku Bielszowickim w Zabrzu © amiga
Wariant przez ul Łączną obejmuje jazdę wzdłuż nasypu kolejowego dość wąską i kamienistą ścieżką... miejscami jest ciekawie :) za to na wiadukcie widzę pociąg przez który prawdopodobnie został zamknięty przejazd kolejowy, tyle, że ona tam stoi... stoi i czeka...
Stoi pociąg i chyba czeka... tylko na co? © amiga
Wzdłuż nasypu kolejowego © amiga
Odbijam dalej na Wiosenną by dojechać do Chudowskiej o wjechać we właściwy las prowadzący na Helembę, początkowo jest nieco więcej błota, ale to tylko 50m fragment, dalej jest znowu dość przyjemnie... ziemia ubita :)
Na Wiosennej © amiga
Gdzieś za Kończycami w lesie © amiga
Ścieżki w całkiem przyzwoitym stanie © amiga
Krótki podjazd pod drogę na hałdę © amiga
Niespecjalnie też widać ślady po wycince drzew, być może już się zakończyła... i ciężki sprzęt opuścił na dobre ten teren...
A droga długa jest © amiga
Chyba pierwszy raz w tym roku spotykam rowerzystę w lesie :) © amiga
Na Halembie ruch jak diabli... autobus dziwnie się zachowuje... nie wiem czy chce mnie przepuścić czy rozjechać... kierowca jakiś niepewny, wolę odczekać... tym bardziej, że za nim i tak jest pusto..... przyznam się, że nie przepadam za kierowcami dżentelmenami... często jest tak, że jeden próbuje być miły a na pasie obok jedzie wariat... ale to inna bajka, wolę odczekać chwilę przepuścić 2-3 samochody więcej i mieć spokój..
Debata przy kanalizacji © amiga
Jakoś dziwnie się zachowywał kierowca... nie wiedziałem czy chce mnie przepuścić, czy rozjechać... - chyba jednak to drugie © amiga
Trochę wąsko © amiga
Pakuję się na dolinę Jamny jadę tam wariantem nieco bardziej dookoła obok jednego z bunkrów OWŚ.. na dzień dobry natykam się na rowerzystów z psami... przepuszczają mnie trzymając czworonogi na uwięzi...
Dolina Jamny © amiga
Bikejoring © amiga
Niebieski szlak wygląda fatalnie, z zeszłym roku go wyznaczyli, wyczyścili po czym przyszła nawałnica, połamała drzewa i już było nieco inaczej, a teraz widać ślady po wycince... jadę koleinami... podłoże rozkopane, rozjeżdżone... piaszczyste chwilami
Po wycince ścieżki strasznie poorane © amiga
Nieco dalej za to coś bardziej utwardzonego © amiga
Podjazd pod kolejną drogę prowadzącą na hałdę tym razem tą w lasach Panewnickich © amiga
Gdy wyjeżdżam w Panewnikach cieszę się, że widzę asfalt, że nic mnie nie telepie, nie trzęsie, chociaż muszę przyznać, że w lesie było bardzo przyjemnie :), szkoda tylko, że słońce nie raczyło się pojawić...
Cywilizacja - ul. Panewnicka © amiga
Końcówka Bałtyckiej © amiga
Spieprzony fragment rowerówki na Medyków... tutaj pieszy ma problem by domyślić się, że idzie po DDRce.. czerwona kostka sama w sobie nic nie oznacza... chyba spokojnie można było poprowadzić to asfaltem obok © amiga
Krzaki się powoli zielenią © amiga
W parku Zadole, kolejny pies próbuje popełnić sam samobójstwo, chociaż nie wiem czy to nie było by morderstwo, bo właściciel go tak idiotycznie prowadził... nie bym się czepiał... ale jednak warto by było gdyby "Pan" miał jakąś kontrolę nad psem, tym bardziej, że ten fragment jest dość ruchliwy... chwila nieuwagi i pies byłby pręgowany...
Kolejny pies samobójca... - od 2 dni mam coś pecha do czworonogów © amiga
Rowerzystów ci u nas dostatek © amiga
Gość na szosie © amiga
Dwie niunie, zapatrzone w telefony, jedna wlazła mi pod koła © amiga
Przed chwilą jechał w drogą stronę © amiga
Pod koniec trasy przypominam sobie, że muszę odwiedzić ścianę płaczu... po drodze zahaczę o myjnię...
To pierwsze wyszło bez problemu to drugie niestety nie miało szans na powodzenie,. przed świętami spore kolejki do mycia... odpuszczam. Może podjadę tam w święta... będzie spokój i cisza ;)
Rowerowych Wesołych Świąt