BikeOrient 2015 - Budy Grabskie

Sobota, 10 października 2015 · Komentarze(4)
Uczestnicy
Poranek zimny... w nocy w miejscu noclegu było... -8 stopni, gdy na zewnątrz spoglądam na jakieś pozostawione wiadro z wodą... widzę, że zamarzła, jest około 10l kostka lodu... obłęd... 

Chwilę rozmawiamy z właścicielami agroturystyki, zbieramy się i gnamy do bazy w Budach Grabskich... 
Droga może nie jest daleka, nie jest wymagająca, ale mamy 10 minut do odprawy... pędzimy z Karoliną na złamanie szprych ;)
Dookoła wszystko pokryte szronem... trochę marzniemy... 

Gdy dojeżdżamy do bazy okazuje się, że jest czas, a odprawa jest bardzo luźna, w zasadzie można powiedzieć, że wiele się nie dzieje, idziemy napić się czegoś gorącego, bo dzisiaj może być z tym problem na tracie, wieje zimny wschodni wiatr.... gdy dostajemy mapy termometr wskazuje całe zero stopni... 

Z grubsza rozrysowujemy początek trasy... Trochę nie możemy dojść do wspólnego stanowiska od którego PK zacząć, czy od 6-ki czy może od 7-ki... są pod 2 stronach rzeki... kombinujemy chwilę, na mapie powstaje plątanina przecinających się szlaków.. trochę to bez sensu... ale cóż... w końcu ustalamy jeden wariant... 

Gdy w końcu ruszamy, w bazie jest sporo bikerów... chyba nikt nie rozrysował jeszcze do końca wariantu, niektórzy ruszają na czuja... inni znają te tereny... a my... poznamy je dopiero, jedyne czego się obawiamy to piachy...

Krótka odprawa
Krótka odprawa © amiga

Mapy pod kołami
Mapy pod kołami © amiga
Jeszcze zdjęcie, a może film?
Jeszcze zdjęcie, a może film? © amiga

Zarówno ja jak i Karolina mamy dość wąskie opony, a to może się zemścić, jednak po analizie zdjęć wcześniej udostępnionych przez Piotrka i czytając relacje z tych okolic z 2012 roku wyszło mi, że piasku nie powinno być.... bądź będą to pojedyncze łachy... 

Jesteśmy w drodze, przez pierwsze kilka PK towarzyszą nam pociągi bikerów, przy pierwszym punkcie  musimy swoje odstać w kolejce... trochę wykorzystuję Karolinę dając jej kartę :) 

Dojazd do kolejnych punktów jest dość prosty, trochę szos... przy ósemce mała konsternacja gdy ktoś krzyczy nie sikać na cmentarzu do jakiegoś bikera... a może to była już piątka? Trochę mi się to myli bo w obu przypadkach były to cmentarze, cóż wracamy na drogę,
Pora zaliczyć kolejne pk po drugiej stronie rzeki... może nie będzie to optymalny wariant, ale przynajmniej na wschodzie i północy będzie wszytko zaliczone... ;) Punkty mijają dość szybko, dalej sporo bikerów, lampiony nieco pochowane, niektóre ścieżki wyglądają jakby inaczej niż na mapie, niemniej za każdym razem trafiamy we właściwe miejsce i odnajdujemy perforatory...  W końcu wyjeżdżamy z lasów, jedziemy szosami... w końcu, szutry trochę nas zmęczyły dzisiaj, chociaż jest sucho... to w wielu miejscach przypomina to co mieliśmy w trakcie naszej wyprawy w okolicach Suwałk...

Pora na punkty 2 i 10 leżące złośliwie po przeciwnych stronach drogi... do obu dojazd jest dość łatwy, nawigacja banalna, ale 2-kę udaje się przestrzelić, to przez instynkt stadny gdy grupa bikerów jedzie dalej prosto, później skręca, tyle, że coś mi to nie pasuje, trzeba zawrócić... a punkt jest na swoim miejscu... wśród jeżyn... tyle, że dojście jest dość proste, a lampion widać dopiero z kilku metrów... 

Punkt 17 jest zupełnie nie po drodze, jest z boku... nie ma sensu tam jechać, więc od razu kierunek "Puszcza Mariańska" z zaliczeniem PK 19 który znajduje się po drodze w okolicach Długopola... tam natykamy się na sporą grypę rowerzystów :)... chwilkę z nimi rozmawiamy i gnamy dalej po drodze do bufetu można było co prawda nieco skrócić trasę przez przecinkę, ale... jedziemy do "centrum" na zdjęciach widziałem zdjęcia Zespołu Klasztornego Marianów... głupio by było tam nie zajechać... więc wjeżdżamy na jej teren, szybka fota i przez cmentarz przebijamy się na bufet ;P

Kościół i klasztor w Marianowie
Kościół i klasztor w Marianowie © amiga

Tam... okazuje się, że gorąca woda się skończyła i nici z planów napicia się czegoś gorącego, chociaż nieco później Karolina przypomina sobie, że dźwiga na plecach termos z herbatą...  Na bufecie raczymy się czym popadnie, spora grupa rowerzystów wygrzewa się w słońcu, my jednak po kilka a może kilkunastu minutach ruszamy dalej...
Bufet na BokeOriencie... mrożone arbuzy :), zimne napoje... batony
Bufet na BokeOriencie... mrożone arbuzy :), zimne napoje... batony © amiga

Jeszcze trochę PK przed nami... Jako że jedziemy an trasie mega więc zaczynamy wracać na metę zaliczając po drodze kolejne PK..., pierwsza jest 18-ka.... z dość prostym dojazdem, kolejna 3-ka również nie nastręcza nam problemów... zdobywamy ją w dość ekspresowym tempie... 
Buszując w lesie
Buszując w lesie © amiga
Sucho pod mostkiem
Sucho pod mostkiem © amiga

są jak zawsze rozmieszczone perfekcyjnie a teren jest banalny nawigacyjnie, na dokładkę praktycznie nie pa piasku, nie ma błota, nie ma gór... To chyba najłatwiejsza edycja z tych tegorocznych... 

Piękna polska jesień
Piękna polska jesień © amiga

Chwila przerwy
Chwila przerwy © amiga

Pod koniec przejeżdżamy w pobliżu 2 punktów z trasy rekreacyjnej, lampiony początkowo wprawiają nas w zakłopotanie, bo zastanawiamy się czy jesteśmy we właściwym miejscu, czy jednak nie... jednak zerknięcie na mapę utwierdza nas, że to jednak nie nasze  :)

To nie nasz PK
To nie nasz PK © amiga

Wpadamy na metę... jest coś koło 14:30... okazuje się, że całkiem spora grupa bikerów jest już na miejscu... a trasa jak się spodziewałem jest wyjątkowo prosta... to mały prztyczek do organizatorów... ale przypuszczam, że jest to wynik pośpiesznego przeniesienia miejsca zawodów z Pabianic... 

Gdyby jeszcze było trochę cieplej... w bazie pierwsze o czym marzymy to napić się czegoś ciepłego, wkrótce idziemy coś zjeść... i po 15... ruszamy na kwaterę spakować się. Wracamy na rozdanie, lekko spóźnieni... przy okazji w oczy rzuca nam się wariant optymalny trasy mega... to w zasadzie ten nasz, poza kilkoma małymi korektami... m.inn. w okolicy Puszczy Mariańskiej... i na początku... trasy gdzie można to było lepiej objechać...


Niby trasa optymalna, byliśmy bardzo blisko optymalnego wariantu
Niby trasa optymalna, byliśmy bardzo blisko optymalnego wariantu © amiga

Kolorowo tutaj
Kolorowo tutaj © amiga

Cóż trzeba się pożegnać z tym miejscem, z ostatnim BikeOrientem 2015... i powolutku wracać do domu...

W odległość wliczona jest jeszcze trasa z kwatery i powrót do niej

Komentarze (4)

Gratulacje i do zobaczenia w przyszłym roku. Załapałem się na jednej fotce w oddali :)

tomstar 20:13 środa, 21 października 2015

Optymalny wariant... proszę, proszę... Przez zimę praca nad kondycją i na wiosnę pudło :-)

djk71 18:28 czwartek, 15 października 2015

Tymoteuszka To ja Ci dziękuje za towarzystwo... pomimo temperatury na zewnątrz było mi ciepło ;) dzięki Tobie

amiga 13:50 czwartek, 15 października 2015

Mimo tego, że ubrałam się jak eskimoska, nie było mi gorąco. Wiatr swoje zrobił, a białe rękawiczki spełniły swoją rolę :p Piękna ta jesień, tylko trochę wietrzna.
Dziękuje Ci za towarzystwo :)

Tymoteuszka 13:10 czwartek, 15 października 2015
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa zycio

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]