BikeOrient Jura Wieluńska 2014

Sobota, 28 czerwca 2014 · Komentarze(11)
Uczestnicy
Ancient Bards - A New Dawn Ending
Sobotni poranek ruszamy z lekkim poślizgiem do Krzeczowa położonego niedaleko Wielunia, to tam rozgrywana jest kolejna edycja BikeOrientu. Ciężko powiedzieć czego się spodziewać, Piotrek obiecał masę piachu, świetną zabawę i pogodę. Już na miejscu chwila na powitania ze znajomymi, a muszę przyznać, że frekwencja dopisała, ponad 200 uczestników…
Organizator BikeOrientu :)
Organizator BikeOrientu :) © amiga
Powoli docierają zawodnicy
Powoli docierają zawodnicy © amiga
Jeszcze chwila
Jeszcze chwila © amiga
Kilka zdjęć
Kilka zdjęć © amiga
Kilka ujęć
Kilka ujęć © amiga
Trzeba wysłuchać uwag przed startem
Trzeba wysłuchać uwag przed startem © amiga
Rozrysować wariant
Rozrysować wariant © amiga
Pewnie każdy będzie jechał innym wariantem
Pewnie każdy będzie jechał innym wariantem © amiga
To o czymś świadczy.Trzeba jedna przygotować rowery i.. siebie do pokonania ok 100km, ok 9:30 rozpoczyna się odprawa, kilka ważnych informacji i dostajemy mapy, mamy sporo czasu na wyrysowanie wariantu, start za ok 15 minut. Spoglądając na mapę wariant jest… nieoczywisty, zacząć można od 2 punktów, jednak później pewnie grupy podzielą się na mniejsze, i mniejsze i mniejsze… Pewnie dość szybko zostaniemy sami…
Wybija godzina S, ruszamy, jako pierwszy wybieramy

PK2 - Dno wąwozu

Tak jak się spodziewaliśmy, do punktu ciągnie spora grupa bikerów, pomimo tego zjazd z szosy nie jest oczywisty, wiele osób przestrzeliwuje go… my z tym nie mamy problemów, wjeżdżamy poprawnie i podążając za bikerami docieramy na właściwy PK, chociaż miejsce jest nie do końca oczywiste, wąwozów jest więcej i można było krążyć przy tym wcześniejszym. Trzeba było dobrze wczytać się w dołączone rozświetlenie aby to zauważyć. Jednak przy takiej ilości zawodników, nawet spora pomyłka byłaby szybko skorygowana, dałoby się na upartego przeczesać całkiem spory teren w krótkim czasie. Niemniej jest to dla nas informacje, że trzeba będzie się dokładanie wczytywać w mapę, w rozświetlenia. Podbijamy karty i ruszamy na

PK8 – Zakręt wąwozu


Czeka nad dość długi przelot, Za to pod koniec wybieramy ciut dłuższą drogę, ale z mapy wynika, że powinna być lepsza, tak też się dzieje, gdy mijamy miejsce gdzie łączą się 2 warianty to jesteśmy zadowoleni z naszego wybory, „alternatywa” jest dość mocno zarośnięta, więc co z tego, że krótsza.
Do miejsca umieszczenia lampionu docieramy szybko i bez najmniejszych problemów, cokolwiek by nie mówić to na BikeOrientach PK zawsze są na miejscu. Minute później jedziemy na
W pobliżu PK
W pobliżu PK © amiga
Wracający Darek
Wracający Darek © amiga

PK11 - Dół

W między czasie Darek pyta się mnie czy widziałem opis punktu…, oczywiście, że nie, bo opisy mam z drugiej strony mapy. Dochodzi do małego nieporozumienia gdy zaczynam szukać opisu Pk na dole mapy… ech…
Dojeżdżamy do miejsca gdzie spodziewamy się ścieżki dojazdowej w pobliże punktu widokowego z Krzyżem Jubileuszowym. Tyle, że wjechaliśmy jedną przecinkę dalej, różnica ok 50m… więc decydujemy się stanąć na wysokości granicy lasu i z buta pokonać pole. Kolejny raz odnalezienie lampionu nie stwarza nam problemu. Pora na
W dołku
W dołku © amiga
Przez pole
Przez pole © amiga

PK18 – źródło

Punkt położony jest dość blisko, okolicę osiągamy dość szybko, jednak w tym miejscu ścieżek i rozwidleń jest jakby więcej, posiłkując się kompasem wybieramy tą która powinna być właściwa i… oczywiście tak jest. Z to źródełko zaskakuje. Na mapie opisane jest jako  Źródełko Objawienia tyle, że nic nie wskazuje na to co tam zastajemy. Robi to niesamowite wrażenie. Jadąc już w kierunku kolejnego PK zauważamy na drzewach kolejne stacje drogi krzyżowej.
Zaskakujące miejsce
Zaskakujące miejsce © amiga
Naprawdę robi wrażenie
Naprawdę robi wrażenie © amiga
Nowa rzeźba
Nowa rzeźba © amiga

PK14 – Dół

Umieszczony dość blisko poprzedniego z namierzeniem okolicy nie mamy najmniejszych problemów, za to tuż przy chwila konsternacji, opis to dół, a w pobliżu jest kilka wzniesień… Przyglądamy się mapie i widać, że tzw. dół musi być na szczycie jednego z nich. Patrząc po ścieżkach to ten interesujący nas musi być może 50m na północ od nas. Tak też jest. Karty przedziurkowane więc możemy jechać dalej.
Kolejny PK
Kolejny PK © amiga

PK17 – Skrzyżowanie przecinki ze strumieniem

Trochę dłuższy dojazd niż ostatnio, jednak również nie mamy najmniejszych problemów z wjazdem na PK. Tyle, że podczas dojazdu czuję iż tylna opona ma trochę za mało powietrza. Stajemy przy lampionie i wymieniam dętkę. Mija 10 min, gzy i komary dają nam znać o sobie, to… chyba najgorsze miejsce na taką awarię. Nie dopompowuję koła, zrobię to później, jeżeli stąd natychmiast nie wyjedziemy to zjedzą nas żywcem… Wydostajemy się na drogę zdecydowanie lepiej.
Widoki piękne
Widoki piękne © amiga

PK5 – Dno wyrobiska

Lubię takie opisy, już wcześniej kilka razy wyprowadzały nas w pole… tym bardziej, że często wyrobiskiem okazuje się niewielki dołek ;) W okolice OK dostajemy się bez problemu, tyle, że na miejscu jest kopalnia odkrywkowa… Hmmm. Czyży PK był na dole? Coś tutaj nie gra, nie podejrzewam aby Piotrek postawił lampion na dnie czynnej kopalni… Zauważamy jednak jeszcze coś, do tego punktu mamy rozświetlenie i już wiemy, że lampion musi być kawałek dalej, a wyrobisko jest mocno porośnięte drzewami. Straciliśmy kilka min, ale i tak jest nieźle.

PK7 – Róg lasu


Zaczynamy powoli odczuwać zmęczenie, piasku jak do tej pory było stosunkowo niewiele, ale i tak dawał się we znaki. Jadąc przez Załęcze Małe popełniamy błąd i wjeżdżamy o jedną drogę wcześniej, Na dokładkę zaczyna lać, wiać, temperatura w krótkim czasie spada do ok 16 stopni. Walące pioruny nie upraszczają orientacji w terenie. Efekt… tracimy dobre kilkanaście minut. W końcu jedak ponownie pochylamy się nad mapą i widzimy gdzie popełniliśmy błąd. Zjeżdżamy do drogi i tym razem trafiamy bezbłędnie. Na miejscu kręci się kilka osób, więc samo odnalezienie perforatora banalne.

PK6 – Podstawa skały


Poruszamy się czerwonym szlakiem, powinien nas podprowadzić prawie pod punkt, Na miejscu natrafiamy na grupę bikerów, próbujących odszukać lampion, wszyscy krążą po okolicy i twierdzą, że PK niema, tyle, że coś jest nie tak, Darek dzwoni do organizatora, chwila rozmowy i… nie było zgłoszeń, że lampionu nie ma. Więc jesteśmy w niewłaściwym miejscu. 3 minuty później odnajdujemy właściwą skałkę (standardowo jest ich więcej) i nasz lampion. Pora udać się na

Bufet mapa z PK1


Walcząc z piaskami na drodze dojazdowej zaliczam glebę…kierownica uderza mnie kolano, czuję ból…, ale chwilę później jest już lepiej, wsiadam na rower i jedziemy na bufet. Miejsce oczywiste, widoczne z daleka. Do zjedzenia są owoce, ciasto, batony i oczywiście woda. Uzupełniamy zapasy, staram się wypłukać rower z piasku w Warcie i musimy nanieść na naszą mapę umiejscowienie PK1 z dostępnego na bufecie rozświetlenia. Dodatkowe utrudnienie

PK1 – bez opisu (wejście do jaskini)


Ruszamy w grupie 4 osób, na miejsce ciągną jednak „pociągi” więc z dojazdem do Pk nie na najmniejszego problemu. Karty podbite i jedziemy na

PK19 – podnóże wapiennika


Większość terenem, docieramy na miejsce bez większego problemu, pod wapiennikiem spotykamy 2 zawodników wracających od PK. Jest nieźle, za to błąd przy PK7 zaczyna się mścić. Straciliśmy tam za dużo czasu. Decydujemy się na odpuszczenie PK12, PK16 i PK20. Skracamy przejazd. Kierujemy się na
Chyba trzeba będzie skakać
Chyba trzeba będzie skakać © amiga

PK13 – Szczyt wzniesienia

Ciągniemy DK42, ruch jest niewielki więc nie stwarza to większego problemu, W dość ekspresowym tempie docieramy do Działoszyna. Krótki, ale męczący podjazd i wbijamy się w teren. Po raz kolejny zaczyna lać, słychać uderzenia piorunów. Szczyt wzniesienia to idealne miejsce w trakcie burzy….
Na szczęście lampion odnaleziony błyskawicznie i możemy zjeżdżam w kierunku drogi prowadzącej na Bobrowniki która ma nas doprowadzić w pobliże PK4.

Awaria


Mijając cmentarz czuję bicie tylnego koła, pierwsza myśl to… zerwałem szprychę…
Zatrzymuję się spoglądam na koło…, oponę… 10cm rozdarcie tuż przy obręczy, to koniec jazdy na dzisiaj… przynajmniej mojej, proponuję by Darek pojechał dalej, ale nie chce… stajemy na poboczu zdejmuję koło i widzę w czarnych barwach możliwość zrobienia z tym czegokolwiek. Dziura jest za wielka. Zagaduje jakiegoś lokalnego bikera o sklep rowerowy, ale jest sobota 16:00. Szanse zerowe… Wypakowuję plecak, szybki remanent. Poświęcam jedną z dętek, rozcinam ją dzięki temu uzyskuję długie łaty, jedną wklejam od środka… zakładam oponę na obręcz, teraz dętka, delikatnie pod podpompowuję i zakładam drugi fragment rozciętej dętki od zewnątrz, gdzieś w plecaku odnajduję jeszcze kropelkę lub coś podobnego… Sklejam tyle ile się da… Teraz w ruch idzie skocz… Zaczynam pompować, koło chyba jest nieźle. 30PSI więcej nie ryzykuję, muszę tylko dojechać. Do mety mam może kilkanaście km. Oczywiście o zbieraniu PK nie mam mowy.
No i po zawodach
No i po zawodach © amiga

Za duże ryzyko, że będę musiał z buta kończyć maraton. Odbijamy na Szczyty i dalej już na Krzeczów. Czuję spore bicie na kole… rower jest niestabilny przy zjazdach na których osiągam ok 40km/h hamuję… 30 min później osiągamy
Metę

Mamy zaliczone 12 punktów o jeden za dużo na trasę mega i sporo za mało by liczyć się na giga. Za to mamy sporo czasu by zjeść, doprowadzić siebie i rowery do stanu używalności i porozmawiać ze znajomymi, wymienić się uwagami. Rozdanie nagród i tombola zaczyna się ok 19:00. Darek zdobywa nową mapę :) Jednak czas nagli. Pora wracać na Śląsk. Było pięknie, jak zawsze na BikeOriencie.
Przestało padać
Przestało padać © amiga
Nagrody już przygotowane
Nagrody już przygotowane © amiga
Można jeszcze porozmawiać
Można jeszcze porozmawiać © amiga
Chyba już wszyscy dotarli
Chyba już wszyscy dotarli © amiga
Jeszcze tylko przygotować się do zdjęcia
Jeszcze tylko przygotować się do zdjęcia © amiga
Grupowa fotka
Grupowa fotka © amiga

Komentarze (11)

Pech nas nie opuszcza w tym roku, ale zabawa jak zawsze przednia... I nowe doświadczenia...

djk71 18:41 wtorek, 8 lipca 2014

Wojciech :) Tereny niesamowite
Mandraghora Nie mogłem znieść tego zgrzytania łańcucha. Wydawało mi się, że w Otwocku był piasek, myliłem się, tutaj było go znacznie więcej, miałem go wszędzie..., a opona cóż.... ważne, że udało się dojechać, chociaż pierwsze oględziny wskazywały raczej na spacer farmera z rowerem na plecach....
Aniuta po takim wysiłku idealne...
Tymoteuszka Pogoda robiła psikusy :), a co do 15 minut to masz rację... tym razem było czasu za dużo na rozrysowanie wariantów...
Bod10 :) Ja naprawdę się dziwię, że to wytrzymało tyle kilometrów...
xsadusx Nie powiem, kilka PK było ciekawe postawionych, co nie zmienia faktu, że znajdowały się na miejscu..., trzeba oddać Piotrkowi, że potrafi perfekcyjnie przygotować mapy
Kosma100 Chyba widzieliśmy się w tym roku..., nie było to na którymś Korno?
Atari Kontuzję czuję do dzisiaj... przy chodzeniu, a siniak się rozlał na prawie całą łydkę i kolano...

amiga 08:28 poniedziałek, 7 lipca 2014

A ja Was minąłem zaraz po upadku pomiędzy PK6 a PK1 - nawet patrząc na wynik - średni jak na etisoft ;) - pomyślałem, że skutkiem wywrotki była jakaś poważniejsza kontuzja - na szczęście jak widać "tylko" oponka.

atari 14:29 środa, 2 lipca 2014

Fajnie było się zobaczyć... po latach :)
Pozdrawiam :)

kosma100 12:39 poniedziałek, 30 czerwca 2014

Mógłbyś serwis oponiarski otworzyć. Szkotka niezastąpiona jak zawsze.

Bod10 10:46 poniedziałek, 30 czerwca 2014

Gratuluję zdobytych 12PK, ja zostałam daleko w tyle.
Dochodzę do wniosku, że te 15 minut na rozrysowanie trasy jest o wiele za dużo. Człowiek wariuje, przychodzi milion pomysłów na minutę, dla mnie za dużo.
Zaczęłam rywalizację od drugiego brzegu Warty, od drugiego wąwozu, błąd, dużo piachu po drodze, zero asfaltów, zmęczyłam się za szybko, przed ostatnim punktem na jaki mnie było stać, stwierdziłam zgon. Na szczęście dojechałam do mety, mokra oczywiście.
Pozdrawiam.

Tymoteuszka 10:31 poniedziałek, 30 czerwca 2014

Czyli co? Do zestawu serwisowego dołącza zwijka?

limit 07:33 poniedziałek, 30 czerwca 2014

Widzę, że nie tylko ja kąpałam rower w Warcie :) Ale peszek z tą oponą... fotka mówi sama za siebie, opatrunek pierwsza klasa. Chyba zacznę wozić taśmę izolacyjną i kropelkę ;-)

mandraghora 06:42 poniedziałek, 30 czerwca 2014

zgadzam się było pięknie.

Wojciech 21:35 niedziela, 29 czerwca 2014
Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa kojni

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]