Piątkowy poranek...

Piątek, 16 maja 2014 · Komentarze(0)
Myslovitz - Fikcja jest modna

Wczorajszy wieczór udało się wykorzystać na przygotowanie pomarańczki do wyjazdu na maraton. W końcu wymieniłem przednią oponę, stara jest zmęczona, ale dalej dało się na niej jeździć, w swojej karierze przebiła się jedynie 4 razy, przejechała ze mną 17000km. Maxxis Tomahowk jest wytrzymały, jednak tym razem chcę czegoś szerszego o nieco innym bieżniku. Wybór dość ograniczony, o oczywiście zakupy robię na ostatni moment. W pobliskich sklepach niewielki wybór. Za to zaciekawiał mnie opona... Panaracer Soar All Condtion 26x2.1. Ciekawie jak się sprawdzi... czy przebije starego Tomahowka :) 
Przy okazji kopania w rowerze wymieniłem suport, stary już wykazywał oznaki zmęczenia..., pewnie przejechałbym na nim jeszcze 500-1000km, ale czuję, że coś jest nie tak z łożyskami, były luzy... A Hollowtech II ma tą przewagę, że wymiana suportu zajmuje 10 min w warunkach domowych. Jeszcze jedną rzecz którą będę chciał wymienić w przyszłości to korba, te 42 zęby to jakieś nieporozumienie. Za to 48 które są w Giancie działają rewelacyjnie. Ale to przyszłość. Rower w zasadzie gotowy do wyjazdu.

Poranek... Spoglądam za okno, leje jak diabli, niby powinienem być już do tego przyzwyczajony, jednak wieczorem czeka mnie wyjazd do Otwocka. Tylko jak... w butach pewni będzie mokro..., będzie chlupać..., może w firmie chociaż trochę się wysuszą....

Wychodzę późno, chyba się łudzę, że może deszcze przestanie padać, że uda się przejechać w nieco lepszych warunkach..., myliłem się, jak lalo tak leje... O jeździe w terenie specjalnie nie ma mowy, dodatkowo odpalam tylną lampkę, może będzie mnie lepiej widać. Za to warunki na tyle paskudne, że samochodów na drogach jest jakby mniej. 
Woda na drodze stawia dzisiaj opór, zresztą to żadna przyjemność jechać po rozlanych jeziorach. Nie wiem czy dzisiaj wyjątkowo nie powinienem pojechać pociągiem... tyle, że i tak musiałbym dojechać rowerem to... 6.5km, na których też pewnie zmókłbym.
W 2 miejscach dosłownie na chwilę wjeżdżam w las... to krótkie kilkusetmetrowe odcinki i nie podoba mi się to co widzę..., masa wody, błota rozlewisk... mam nadzieję, że w Otwocku tak źle nie będzie...
Dojeżdżam do formy, wszystko przemoknięte, nie ma na mnie centymetra suchego ubrania...., i o ile wdzianko mam zastępcze, a w zasadzie główne to z butami może być problem. Te które mam na sobie muszą jechać ze mną na ZaDymno...
Zobaczymy. Dobrze, że kaloryfery grzeją :)

Okolice Zednka
Okolice Zednka © amiga

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa enera

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]