po lesie
Środa, 12 marca 2014
· Komentarze(1)
Kategoria do 34km, Do/Z Pracy, Solo, W jedną stronę
Chwytak & Dj Wiktor - "BIMBER"
Zbliża się czas wyjścia z firmy, coś ze mną jest nie tak od kilku godzin czuję się nijako..., chyba coś mnie dorywa... znowu..
W końcu jestem na rowerze i ruszam, mięśnie odmawiają współpracy..., szybko dochodzę do wniosku, że "po szosach" to nie będzie dobry wybór. Bezpieczniej będzie pojechać lasem. Postanawiam trochę pokluczyć po Sośnicy..., szukając innego wariantu przejazdu...
Alternatywa niby jest, ale niedługo. Gdy tylko dokończona zostanie DTŚka to w zasadzie cała dzielnica zostanie oddzielona od lasu..., bez możliwości przejścia. Chore, mam wrażenie, że znowu ktoś dał ciała. Jedyna opcja to będzie tłuc się pod wiaduktem po torach.
Brawo dla projektanta. Przebijam się nieco na azymut... w w końcu dojeżdżam do hałdy. Tutaj już jestem prawie jak u siebie.
W Makoszowach pakuję się po raz kolejny na wały wzdłuż Kłodnicy, tak sobie jadę nie przejmując się specjalnie niczym. Tyle że dalej sił nie ma i coś mam wrażenie, że tak będzie przez kilka dni.
W lesie Panewnickim przejeżdżając w okolicach hałdy łapię panę. Masakra... Miejsce prawie identyczne jak to poranne.Staję i wymieniam dętkę. A gość twierdził, że te opony są z wkładką antyprzebiciową... :) Czwarta pana w miesiąc...W plecaku mam co prawda nowe oponki do Gianta, ale założę je dopiero w domu. Są nieco bardziej terenowe. Maxxis Wormdrive. Ciekawe jak się sprawdzą. Oponie o wersji 26" do górali są zniechęcające. Tyle, że to nieco inny rozmiar, inne wykonanie. Gorzej, że w sklepie specjalnie wyboru nie było.
Zachód słońca w Makoszowach © amiga
Jeszcze kilkadziesiąt min i będzie zupełnie ciemno © amiga
Zbliża się czas wyjścia z firmy, coś ze mną jest nie tak od kilku godzin czuję się nijako..., chyba coś mnie dorywa... znowu..
W końcu jestem na rowerze i ruszam, mięśnie odmawiają współpracy..., szybko dochodzę do wniosku, że "po szosach" to nie będzie dobry wybór. Bezpieczniej będzie pojechać lasem. Postanawiam trochę pokluczyć po Sośnicy..., szukając innego wariantu przejazdu...
Alternatywa niby jest, ale niedługo. Gdy tylko dokończona zostanie DTŚka to w zasadzie cała dzielnica zostanie oddzielona od lasu..., bez możliwości przejścia. Chore, mam wrażenie, że znowu ktoś dał ciała. Jedyna opcja to będzie tłuc się pod wiaduktem po torach.
Brawo dla projektanta. Przebijam się nieco na azymut... w w końcu dojeżdżam do hałdy. Tutaj już jestem prawie jak u siebie.
W Makoszowach pakuję się po raz kolejny na wały wzdłuż Kłodnicy, tak sobie jadę nie przejmując się specjalnie niczym. Tyle że dalej sił nie ma i coś mam wrażenie, że tak będzie przez kilka dni.
W lesie Panewnickim przejeżdżając w okolicach hałdy łapię panę. Masakra... Miejsce prawie identyczne jak to poranne.Staję i wymieniam dętkę. A gość twierdził, że te opony są z wkładką antyprzebiciową... :) Czwarta pana w miesiąc...W plecaku mam co prawda nowe oponki do Gianta, ale założę je dopiero w domu. Są nieco bardziej terenowe. Maxxis Wormdrive. Ciekawe jak się sprawdzą. Oponie o wersji 26" do górali są zniechęcające. Tyle, że to nieco inny rozmiar, inne wykonanie. Gorzej, że w sklepie specjalnie wyboru nie było.
Zachód słońca w Makoszowach © amiga
Jeszcze kilkadziesiąt min i będzie zupełnie ciemno © amiga