go work

Czwartek, 20 lutego 2014 · Komentarze(0)
EL CONDOR PASA - SIMON & GARFUNKEL.

Po raz ostatni w tym tygodniu jadę do pracy. Niby czwartek, ale... jutro wyjazd do Poznania a później w okolicę Bydgoszczy. Rower przygotowany, przynajmniej tak mi się wydaje.  Mapnik założony, ciężki plecak też, kompas na ręce... mogę jechać.
Po kilometrze staję, coś jest nie tak, czuję, że tylne koło jakieś miękkie jest, przez tydzień z KTM-a zeszło część powietrza. Ech...
Chwila pompowania, mogę jechać dalej, ale i tak mam wrażenie, że jadę na mule... 

Chyba przyzwyczaiłem się do Gianta...., do tych wąskich opon..., korby 48ki :) Tutaj muszę walczyć na 42 zębach..., niby da się to nadrobić kadencją..., ale ja wolę siłowe rozwiązania ;P Na dokładkę na podjazdach mam problem z amorem, stary był sporo bardziej twardy, nie bujał tak... ale przecież mam blokadę na kierownicy i zaczynam z niej korzystać.... jest zdecydowanie lepiej..., ale każdy podjazd to konieczność włączenia blokady. Nic to musi wejść w krew... 

Po drodze zastanawiam się czy nie zjechać na myjnię, spłukać trochę rower. Jednak nie teraz..., zrobię to wieczorem... po wyjeździe z firmy.

Dojeżdżam do pracy..., kąpiel i można zasiąść przed komputerem.

Masakra - jak ja dawno tam nie byłem..., chyba pora zorganizować sobie wycieczkę w okolice Mikołowa ;)
Masakra - jak ja dawno tam nie byłem..., chyba pora zorganizować sobie wycieczkę w okolice Mikołowa ;) © amiga

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa dmree

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]