Pierwszy wyjazd do Gliwic w 2014
Poranek 2 stycznia...
Nie zastanawiam się jak i czy jechać na rowerze, po prostu wsiadam i ruszam... jest rześko -2 stopnie, troszeczkę obawiam się możliwości wystąpienia oblodzeń na drogach, ale szybko okazuje się iż warunki są rewelacyjne. Jedynym elementem niewiadomym jest jeszcze ruch na ulicach..., dzisiaj może być totolotek..., część osób jeszcze na urlopach...
W Piotrowicach w zasadzie wszystko już jest jasne..., lekko nie będzie..., miejscami auto za autem z prędkością 15-20km/h "mknie" po szosach ;P.
Decyduję się na jazdę nieco bocznymi drogami..., tyle ile się da..., co nie zmienia faktu, że część Panewnickiej i centrum Kochłowic zaliczone. Za to na Wirku, postanawiam sprawdzić jaki jest stan Bielszowickiej. W zeszłym tygodniu zdziwiło mnie, że ta droga jest przejezdna, że nie kończy się w stawie, że jest asfalt... Na tą chwilę są jeszcze zasieki, samochodami nie da się jechać..., za to rowerem czemu nie?
Korzystam z tego przy okazji zatrzymując się i focąc..., pora idealna, wschód słońca :)
Droga jeszcze nieotwarta ale DDR-ka już jest :) © amiga
W oddali widać kopalnię © amiga
Prace jeszcze trwają © amiga
Przy okazji zauważam, że mam coś mniej powietrza z tyłu..., dopompowuję... i jadę dalej już bez przystanków, za to jeszcze z drobną modyfikacją trasy już w Kończycach... chciałem sprawdzić przejazd w kierunku Makoszow. Ścieżki która jest na google.maps nie zauważyłem, ale może to być spowodowane postawieniem kilku nowych budynków... Przy okazji spróbuję przetestować to z drugiej strony jadąc na Kończyce ;P
W Gliwicach jestem w takim sobie czasie, za to... dzięki Bielszowickiej wiem, że będę miał kilometr mniej do pracy :)