Leśno Rajza

Sobota, 7 września 2013 · Komentarze(8)
Tilt - Runął już ostatni mur


Kilka dni wcześniej dowiedzieliśmy się, że w niedalekiej okolicy organizowany jest rajd nowo otwartym szlakiem rowerowym, tzw. Leśną Rajzą…
Początek dość wcześnie, impreza zaczyna się ok. 7:00 w Kaletach, tyle, że trzeba tam dojechać…, samochód nie wchodzi w rachubę bo… to tylko 20-kilka km… dojedziemy. Wyjeżdżamy z Darkiem ok. 5:20, dobrze że jest względnie ciepło - 11 stopni, kilka km dalej mamy spotkać się z Witkiem. Dojeżdżamy na umówione miejsce spotkania i… czekamy chwilę, w końcu decydujemy się na tel. kontrolny… Witek jedzie, ale mam małe opóźnienie, zmieniamy miejsce spotkania i lecimy na Tarnowskie Góry, musimy zahaczyć o ścianę płaczu oraz jakiś sklep…
Jesteśmy już na rynku, sprawy załatwione, możemy zrobić kilka fot…
W Tarnowskich Górach na rynku © amiga


Tylko ochrona przechadza się po centrum © amiga


Dojeżdża Witek, jest późno, 6:20, naciskamy na pedały i lecimy najkrótszą drogą przez Głęboki Dół…, spoglądamy na liczniki, temperatura w tym miejscu spadła dość mocno, jest ok. 3-4 stopnie, wilgoć tego miejsca daje się we znaki, nie zatrzymujemy się…, do Kalet już niedaleko…
Kilka minut po 7:00 dojeżdżamy na start, na szczęście organizatorzy sprawdzają jeszcze listę uczestników, rozdają wodę, koszulki i gadżety. Chwilę to trwa, ruszamy…

Zdążyliśmy w ostatniej chwili :) © amiga


Spoglądając na rowery na których przyjechali uczestnicy, spodziewamy się wolnego tempa, jednak dość szybko okazuje się, że nie jest tak źle…, średnia przejazdu to ok. 20km/h… . Spoglądamy na oznaczenia, są nowiutkie widoczne z daleka, więc nie spodziewamy się problemów z tej strony…
Jako, że uczestnicy są w różnym wieku i mają różną kondycję to peleton dość mocno się rozciąga, staramy się jechać gdzieś z przodu, łudząc się, że jest tutaj jakiś przewodnik, ktoś kto prowadzi całe towarzystwo…, szybko jednak okazuje się, że jedzie z nami tylko jedna osobą odpowiedzialna za szlak, jedna która z grubsza orientuje się którędy jechać, na dokładkę jest gdzieś w połowie stawki. W efekcie nadrabiamy kilka km gubiąc szlak w miejscach gdzie jest on źle oznaczony lub nie ma oznaczeń wcale…, w końcu odnajdujemy się wszyscy w okolicach Nakła-Chechła, tutaj czeka nas pierwsze spotkanie z wójtem, dostajemy kolejny zestaw gadżetów… i chwilę później ruszamy na miejsce gdzie ma być nieco dłuższy postój…

Krótka przerwa gdzieś w lesie © amiga


Kierujemy się na Woźniki, tyle, że tym razem jedziemy razem z przewodnikiem i mamy dobre kilkadziesiąt minut na dowiedzenie się wielu informacji odnoście samego szlaku, sposobu jego zaprojektowania i tego…, że jeszcze nie wszystko jest zrobione, są miejsca gdzie nie ma jeszcze oznaczeń, trasa ma kilka odnóg prowadzących gdzieś wgłąb poszczególnych gmin…
Przynajmniej wiemy czego się spodziewać, w między czasie dojeżdżamy do Woźnik, wita nas pani Wójt, dostajemy pamiątki oraz wodę i wafle…, na miejscu jesteśmy kilkadziesiąt minut, możemy porozmawiać, wymienić się swoimi pierwszymi uwagami… w sumie chyba wszyscy są zadowoleni, na dokładkę świeci słońce, i jest ciepło…, temperatura w okolicach 24 stopni. Pięknie…

Na rynku w Woźnikach © amiga


Trochę ludzi się zjechało, w końcu pogoda też dopisała © amiga


Pora na dalszą część trasy, wiemy że ma być przerwa w Kaletach, ale wraz z kilkoma osobami wyrywamy się do przodu, w efekcie przejeżdżamy miejsce zjazdu i pojechaliśmy w ekspresowym
Leśne ścieżki © amiga


Chyba najwyższa pora pochylić się nad mapą © amiga

tempie na Koszęcin…, sms do znajomych jadących w peletonie i… wiemy że właśnie dojechali do Kalet…., będzie poczęstunek: grochówa… , nie ma sensu wracać, wjeżdżamy na rogatki Koszęcina rozsiadamy się w pobliskim Mosirze, a jako że to pora obiadowa, zamawiamy coś na ząb.
Czy po tym można jechać? © amiga


Mosir w Koszęcinie © amiga

Mija dobre 40 minut… w końcu wracamy na trasę przejazdu peletonu… szybko okazuje się, że w między czasie powstało kilak grupek jadących niby Leśną Rajzą, za oznaczeniami, ale… każda z grup, jakoś inaczej dociera na kolejne miejsca spotkań…, przypomina to trochę rajd na orientację, do dzisiaj zastanawiam się jak się wszyscy odnajdowaliśmy w lesie?

Zastanawiające są pustki dookoła © amiga


Chwila na serwis © amiga


Tym razem już bez wygłupów staramy się trzymać przewodnika, pojawia się jednak problem z oznaczeniami, pracownicy którzy je wykonywali popełnili kilka błędów wyprowadzając nas na manowce… . W efekcie trafiamy na spore odcinki zapiaszczone…, źle to wróży czasowi przejazdu, zresztą ja już jestem lekko spóźniony, jednak szukam jakiegoś miejsca gdzie mogę dotrzeć do cywilizacji.
W barze u Celiny :) © amiga

W końcu w okolicach Kotów żegnam się z Darkiem i Witkiem, muszę pędzić do Katowic, wyjeżdżam na 11 i gnam ile sił na Tarnowskie Góry, tam coś mnie kusi aby nie jechać przez Bytom tylko skręcić na południe przebić się w okolicach Miechowic i dalej już standardową trasą przejechać przez Zabrze i Rudę Śląską… Oczywiście jak to ja gdzieś gubię niebieski szlak i na czują błądzę w okolicach A1-ki, ech… masakra… jestem trochę na siebie zły, zero kompasu, zero mapy, tyle, że mam odpalone Endomondo…
Powoli zaczyna też odczuwać zmęczenie, w końcu kilka km już przejechałem, w Rudze śląskiej popełniam kolejny błąd nawigacyjny, na szczęście szybko go koryguję i wracam na ustalony szlak.
Do domu docieram ok. 19:06, prawie 190km za mną.
Już na miejscy zastanawiam się czy ten wyjazd miał sens, czy mi się podobało, czy mam jakieś uwagi?
W zasadzie na wszystko mogę odpowiedzieć tak…, chyba największy problem na tą chwilę stanowią oznaczenia i brak dostępnej „normalnej” mapy…, ale jak się dowiedzieliśmy to ten problem ma być wkrótce poprawiony a kolejna edycja powinna być już, bez niespodzianek. Czego mi najbardziej brakowało? Może tego, że przejeżdżaliśmy w pobliży kilku niesamowicie urokliwych miejsc i… nie było tam postoju…, chodźmy okolice Zielonej…, o czym dowiedziałem się po fakcie przeglądając foldery pozbierane na trasie…. Przydały by się też jakieś informacje o pobliskich atrakcjach umieszczone wzdłuż tego szlaku, bo… jazda na rowerze jest ok, ale warto mieć jakiś cel… W Woźnikach z daleka widziałem np stary drewniany Kościół, ale już nie podjechaliśmy do niego…, może przy innej okazji…? I chyba największa wpadka organizatorów to brak osób zabezpieczających cały przejazd, jeden przewodnik na ok. 60 osób to zdecydowanie za mało. Myślę, że był to główny powód rwania się peletonu i tego, że pominęliśmy postój w Kaletach…, a szkoda, grochówka pewnie była pyszka :). W sumie, jeżeli przyszłoroczny kalendarz na to zezwoli to z chęcią przejadę się po tej okolicy ponownie. Lasy są piękne.

Komentarze (8)

mandraghora łydka jak łydka... przyzwyczajaliśmy się do piachu :)
mord temperatura to było czyste wariactwo... w głębokim dole nawet sprawdzałem czy licznik mi nie zgłupiał..., ale na 3 różnych było to samo... 3 stopnie. Za to w dzień w słońcu na rynku w Woźnikach piekło niemiłosiernie.... w cieniu było nieco lepiej. Lasy do przyjęcia, tam temperatura była o ok 10 stopni niższa.
biber W zalanej kopalni, byłem w zeszłym roku, zresztą częściowo te tereny mam zwiedzone, ale fakt, do Kalet i Woźnik wcześniej nie zawitałem. Może uda się to na następnej edycji, teraz już wiem na co mogę sobie pozwolić.Prędkość peletonu była dość niska, więc spokojnie można było pozwiedzać i później dogonić resztę ekipy. Problemem mogły być jeszcze oznaczenia trasy, a w zasadzie ich brak. Niemniej lasy piękne.

Dzięki za życzenia i nawzajem :)

amiga 10:09 środa, 18 września 2013

Witaj
W Woźnikach oprócz tego drewnianego kościółka św. Walentego, obok którego znajduje się grób J. Lompy jest też wieża ppoż na którą teoretycznie można wejść (taka sama jest w Koszęcinie) - mi się nie udało niestety. A do Woźnik z Tarnowskich Gór jest piękna trasa prze lasy koło "Pasiek" (zatopionej kopalni srebra) (Darek napisał, że je minęliście ? dziwne jak dla mnie) A tak ogólnie to po tych lasach idzie jeździć i jeździć... Wiatru w plecy!

biber 19:30 wtorek, 17 września 2013

Ładnie, 100km w terenie no i drugie tyle w asfalcie, tylko te temperatury nie dają mi spokoju ;) min. 3* a max. 36* ??

mors 22:36 czwartek, 12 września 2013

No to poszaleliście z odległością! Robicie łydę na Mordownik? ;-))))

mandraghora 19:13 wtorek, 10 września 2013

Wojciech Dokładnie... miejsce piękne, trasa rewelacja..., do dopracowania są szczegóły
Szczypior_izka Były dodatkowe mapy..., ale nie takie jakbyśmy chcieli..., dostaliśmy mapę woj. śląskiego w skali 1:200000 + foldery samych gmin. A przydały by się mapy najbliższej okolicy w skali 1:20000..., Może następnym razem...

amiga 07:10 wtorek, 10 września 2013

te tereny są naprawdę ciekawe, dużo fajnych ciekawych miejsc, których na folderach nie ma, Woźniki Śl.- punkt widokowy na Coglowej Górze, Lubsza , Czarny Las, Góra Grojec...dużo tego żeby wymieniać. Za każdym razem jak pomykam po ziemi woźnickiej, lublinieckiej i tarnogórskiej jest fajnie.

Wojciech 19:45 poniedziałek, 9 września 2013

Kalety- Zielona są świetne i warte obejrzenia. A propo folderów-> otrzymaliście jakieś inne jeszcze mapki oprócz tej głównej z oznaczoną trasą? (np poszczególnych gmin-> gdy byliście w Woźnikach to mapa Woźnik itd.) ?

szczypior_izka 19:19 poniedziałek, 9 września 2013

Ale mimo wszystko było O.K.

Wojciech 15:15 poniedziałek, 9 września 2013
Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa iaski

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]