Powrót do domu....z Karpacza
Niedziela, 18 sierpnia 2013
· Komentarze(3)
Kategoria do 272, Solo, W jedną stronę
CREE-"To co chciałeś"
Niedziela, odczuwam skutki wczorajszej Izerskiej Wielkiej Wyrypy. Dzisiaj ostatni dzień pobytu w Karkonoszach. Czeka mnie powrót do domu... Darek z rodziną
wracają samochodem, a ja chcę się przejechać jeszcze kawałek rowerem... . Wiem jedno wyjazd będzie dość późny i nie ma mowy o pokonaniu całej trasy. Więc spora część będzie pociągiem tylko skąd? Mam kilka wariantów, Wałbrzych, Wrocław, Oława, Brzeg..., zobaczymy jak będzie mi się dzisiaj jechało, jaka będzie pogoda, czy starczy chęci... W każdym bądź razie zamierzam być max 20km od kolei... tak na wszelki wypadek gdyby coś...
Wyjeżdżam ok 11:00 i będę jechał do ok 18:00, wtedy muszę już wiedzieć gdzie zakończę jazdę, na jakiej stacji będę kończył podróż... W mapniku ląduje mapa dla TIRów 1:250000, nie mam żadnego konkretnego plany więc wszystko okaże się już w trakcie jazdy.
Po pierwsze chcę po raz ostatni przejechać przez Karpacz, więc na dzień dobry mam kilka km pod górkę...., może to i dobre..., może warto trochę się zmęczyć?
W Karpaczu szaleństwo, sporo korków, jedzie się nieprzyjemnie, kieruję się jakimiś bocznymi szlakami kieruję się na... Kowary, później kombinuję i wychodzi mi, że najlepiej będzie przejechać przez Kamienną Górę. Po drodze mały szczegół prawie 10km podjazd...., dawno tak się nie umęczyłem, ale górka zrobiona, jako premię dostaję 15km zjazd... prędkość >45km/h sama przyjemność....
Z Kamiennej Góry kieruję się na Świebodzice, przez Nowe i Stare Bogaczowice, przejeżdżam w pobliży sklepu gdzie trochę ponad tydzień temu odbierał mnie Darek :), ale nie staję, jeszcze nie czuję takiej potrzeby....
Świdnicę standardowo omijam wielkim łukiem, nie mam ochoty na jazdę przez miasto.... więc pozostaje obwodnica Milikowice, Witków, Stary Jaworów, Bolesławice, Bagieniec, Wierzbna...
o drodze chwila postoju przy sklepie, kupuję jakieś ciastka, wodę..., kolę... i zastanawiam się gdzie dalej..., wiem, że Wrocław minę, więc może pojadę przez Sobótkę, będę miał otwartą drogę na Brzeg i Oławę w zależności od wariantu wybranego później?
Jadąc w pobliży Ślęży korci mnie aby na nią wjechać..., tyle, że dzień po Lwówku Śląskim i mając ograniczony czas to chyba nie jest najlepszy pomysł.... Za to w zamian robię sobie 10 min przerwy, konsumuję ciastka, wypijam trochę wody i zmieniam nieco pozycję siodełka, mam wrażenie, że przy okazji ostatniego czyszczenia generalnego nieco inaczej je zamontowałem....
Wsiadam na rower... ruszam..., mijam Jordanów Śląski, Tyniec nad Ślężą, zbliżam się do Borowa...
Kolejna chwila przerwy..., dzwonię do Darka, chwilę rozmawiamy, coś wspomina o uszkodzonej dętce w rowerze Wiktora...., przy okazji pytam o rozkład pociągów... i.... wiem już że jadę do Oławy..., mam ok 2 godziny czasu później przez kilak godzin nie ma nic..., a nie chce ryzykować noclegu na dworcu gdzieś...., nie mając w zasadzie żadnych dodatkowych ubrań ze sobą...
Kończę rozmowę, wsiadam na rower i…. czuję, że z tyły nie ma powietrza.... ech....
Ucieka kolejne 10 minut..., ponowny start..., wiem jedno, mam 2 godziny napierania, ok 40km przed sobą...., będę jechał bez zatrzymania..., bez przerw..... itd...
Muszę zdążyć na pociąg o 19:15 – ostatni z tych które mnie interesują....
Skręcam przez Brzozę na Węgry, Stary i Nowy Śleszów, przejeżdżam pod A4-ka...., jest nieźle, mam niezły czas.... mijam Wierzbno...., dojeżdżam do Marszowic..., spoglądam na zegarek i... mam masę czasu...., mijam jakiś sklep..., chwila zastanowienia, wracam, muszę uzupełnić zapasy, kupuję banany i kolę, będzie idealna do Pociągu...., mogę jechać dalej, jeszcze 3-4km... dojeżdżam do Oławy a tu niespodzianka... Zakaz ruchy rowerów po drodze którą jadę..., w zamian jest rowerówka, ale tragiczna, wydzielony wąski pas z chodnika po jednej stronie drogi..., co chwilę jakieś światła..., nawet w Katowicach nie ma takiej tragedii jak tutaj...
2 razy pytam się tubylców o dworzec PKP, chyba nie wszyscy wiedzą, że coś takiego jest w Oławie..., w końcu mam dość rowerówki, łamię przepisy i jadę szosą.... końcówka przez jakiś park i odnajduję budynek dworca..., oczywiście kasy zamknięte.... , trudno...
Spoglądam na rozkład jazdy, wszystkie 3 interesujące mnie pociągi, wjeżdżają na peron II, tam też się udaję..., mam ok 20 min czasu.... do przyjazdu pierwszego.... Mogę zająć się bananami... :)
W końcu wjeżdża pociąg InterRegio..., zatrzymuje się na drugim końcu peronu, widzę, jak ludzi biegną aby zdążyć przed odjazdem, do pokonania ok 200m..., wsiadam na rowerek i odjeżdżam do ostatnich drzwi, wstawiam rower do środka i mogę jechać do Katowic...
Oczywiście nikt nie wspomniał, że pociąg od Gliwic jedzie drogą okrężną przez Bytom, ech gdybym o tym wiedział to wysiadłbym w Gliwicach. Rowerem dojeżdżam szybciej...., a tak straciłem niepotrzebnie dodatkową godzinę...
Wysiadam w Katowicach, wsiadam na rower, przede mną ostatnie 6.5km..., jest 23:00..., szybka kąpiel, jeść mi się nie chce.... idę spać...
Zdjęcia częściowo już wspomnieniowe :)
Przy okazji..., mapa dla tirow jest genialna, żadnych niespodzianek, terenu, po prostu długie przeloty...., od miejscowoście do miejscowości...
Niedziela, odczuwam skutki wczorajszej Izerskiej Wielkiej Wyrypy. Dzisiaj ostatni dzień pobytu w Karkonoszach. Czeka mnie powrót do domu... Darek z rodziną
Tam byłem..... kilka dni temu© amiga
wracają samochodem, a ja chcę się przejechać jeszcze kawałek rowerem... . Wiem jedno wyjazd będzie dość późny i nie ma mowy o pokonaniu całej trasy. Więc spora część będzie pociągiem tylko skąd? Mam kilka wariantów, Wałbrzych, Wrocław, Oława, Brzeg..., zobaczymy jak będzie mi się dzisiaj jechało, jaka będzie pogoda, czy starczy chęci... W każdym bądź razie zamierzam być max 20km od kolei... tak na wszelki wypadek gdyby coś...
Westernowe miasteczko w pobliżu Karpacza© amiga
Wyjeżdżam ok 11:00 i będę jechał do ok 18:00, wtedy muszę już wiedzieć gdzie zakończę jazdę, na jakiej stacji będę kończył podróż... W mapniku ląduje mapa dla TIRów 1:250000, nie mam żadnego konkretnego plany więc wszystko okaże się już w trakcie jazdy.
Po pierwsze chcę po raz ostatni przejechać przez Karpacz, więc na dzień dobry mam kilka km pod górkę...., może to i dobre..., może warto trochę się zmęczyć?
W Karpaczu szaleństwo, sporo korków, jedzie się nieprzyjemnie, kieruję się jakimiś bocznymi szlakami kieruję się na... Kowary, później kombinuję i wychodzi mi, że najlepiej będzie przejechać przez Kamienną Górę. Po drodze mały szczegół prawie 10km podjazd...., dawno tak się nie umęczyłem, ale górka zrobiona, jako premię dostaję 15km zjazd... prędkość >45km/h sama przyjemność....
Dźwig przy dworcu w Kowarach© amiga
Z Kamiennej Góry kieruję się na Świebodzice, przez Nowe i Stare Bogaczowice, przejeżdżam w pobliży sklepu gdzie trochę ponad tydzień temu odbierał mnie Darek :), ale nie staję, jeszcze nie czuję takiej potrzeby....
Świdnicę standardowo omijam wielkim łukiem, nie mam ochoty na jazdę przez miasto.... więc pozostaje obwodnica Milikowice, Witków, Stary Jaworów, Bolesławice, Bagieniec, Wierzbna...
o drodze chwila postoju przy sklepie, kupuję jakieś ciastka, wodę..., kolę... i zastanawiam się gdzie dalej..., wiem, że Wrocław minę, więc może pojadę przez Sobótkę, będę miał otwartą drogę na Brzeg i Oławę w zależności od wariantu wybranego później?
Ślęża, czeka na mnie, ale nie dzisiaj, jeszcze nie© amiga
Jadąc w pobliży Ślęży korci mnie aby na nią wjechać..., tyle, że dzień po Lwówku Śląskim i mając ograniczony czas to chyba nie jest najlepszy pomysł.... Za to w zamian robię sobie 10 min przerwy, konsumuję ciastka, wypijam trochę wody i zmieniam nieco pozycję siodełka, mam wrażenie, że przy okazji ostatniego czyszczenia generalnego nieco inaczej je zamontowałem....
Wsiadam na rower... ruszam..., mijam Jordanów Śląski, Tyniec nad Ślężą, zbliżam się do Borowa...
Kolejna chwila przerwy..., dzwonię do Darka, chwilę rozmawiamy, coś wspomina o uszkodzonej dętce w rowerze Wiktora...., przy okazji pytam o rozkład pociągów... i.... wiem już że jadę do Oławy..., mam ok 2 godziny czasu później przez kilak godzin nie ma nic..., a nie chce ryzykować noclegu na dworcu gdzieś...., nie mając w zasadzie żadnych dodatkowych ubrań ze sobą...
Kończę rozmowę, wsiadam na rower i…. czuję, że z tyły nie ma powietrza.... ech....
Ucieka kolejne 10 minut..., ponowny start..., wiem jedno, mam 2 godziny napierania, ok 40km przed sobą...., będę jechał bez zatrzymania..., bez przerw..... itd...
Podjazd na przełęcz Karkonoską... zostanie na za rok© amiga
Muszę zdążyć na pociąg o 19:15 – ostatni z tych które mnie interesują....
Skręcam przez Brzozę na Węgry, Stary i Nowy Śleszów, przejeżdżam pod A4-ka...., jest nieźle, mam niezły czas.... mijam Wierzbno...., dojeżdżam do Marszowic..., spoglądam na zegarek i... mam masę czasu...., mijam jakiś sklep..., chwila zastanowienia, wracam, muszę uzupełnić zapasy, kupuję banany i kolę, będzie idealna do Pociągu...., mogę jechać dalej, jeszcze 3-4km... dojeżdżam do Oławy a tu niespodzianka... Zakaz ruchy rowerów po drodze którą jadę..., w zamian jest rowerówka, ale tragiczna, wydzielony wąski pas z chodnika po jednej stronie drogi..., co chwilę jakieś światła..., nawet w Katowicach nie ma takiej tragedii jak tutaj...
Na szlaku na przełęczy Karkonoskiej© amiga
2 razy pytam się tubylców o dworzec PKP, chyba nie wszyscy wiedzą, że coś takiego jest w Oławie..., w końcu mam dość rowerówki, łamię przepisy i jadę szosą.... końcówka przez jakiś park i odnajduję budynek dworca..., oczywiście kasy zamknięte.... , trudno...
Spoglądam na rozkład jazdy, wszystkie 3 interesujące mnie pociągi, wjeżdżają na peron II, tam też się udaję..., mam ok 20 min czasu.... do przyjazdu pierwszego.... Mogę zająć się bananami... :)
W końcu wjeżdża pociąg InterRegio..., zatrzymuje się na drugim końcu peronu, widzę, jak ludzi biegną aby zdążyć przed odjazdem, do pokonania ok 200m..., wsiadam na rowerek i odjeżdżam do ostatnich drzwi, wstawiam rower do środka i mogę jechać do Katowic...
Oczywiście nikt nie wspomniał, że pociąg od Gliwic jedzie drogą okrężną przez Bytom, ech gdybym o tym wiedział to wysiadłbym w Gliwicach. Rowerem dojeżdżam szybciej...., a tak straciłem niepotrzebnie dodatkową godzinę...
Wysiadam w Katowicach, wsiadam na rower, przede mną ostatnie 6.5km..., jest 23:00..., szybka kąpiel, jeść mi się nie chce.... idę spać...
Piknik na Słoneczniku© amiga
Zdjęcia częściowo już wspomnieniowe :)
Przy okazji..., mapa dla tirow jest genialna, żadnych niespodzianek, terenu, po prostu długie przeloty...., od miejscowoście do miejscowości...