Spotkanie integracyjne Siewierz 2014
Sobota, 14 czerwca 2014
· Komentarze(1)
Kategoria do 136km, W jedną stronę, W towarzystwie, Firmowo
Amanda Palmer - Guitar Hero
Sobota... wybiła 4:00, wstaję a w zasadzie to zwlekam się..., to nie moja pora na wstawanie. Zbieram się, ale idzie mi to nieskładnie, w nocy około pierwszej słyszałem, że coś się stało o kołem, ssyk i widziałem, że uciekło powietrze z koła. Czemu?
Dopiero z rana sprawdziłem co się stało: puściła łatka... więc dla świętego spokoju połatałem ją założyłem i w drogę o 5:20.
Około 6:30 melduję się pod firmą, dzwoni Darek... spóźni się nieco... awaria rowera...
Ekipa się zbiera © amiga
Otwieram pomieszczenia, zbieram gadżety i wkrótce docierają kolejni rowerzyści... w ciągu 30 minut jesteśmy już w komplecie, możemy jechać na... firmowe spotkanie integracyjne w Siewierzu.
Udało się zebrać 29 osób, tylko jedna zrezygnowała ze względy na anginę, resztę nie przestraszyły prognozy i możliwe lokalne burze.
Kwiat Etisoftu na trasie © amiga
Ruszamy z 25 minutowym opóźnieniem... prowadzimy z Darkiem na zmianę, krótka przerwa w okolicy stadionu Piasta, dołącza do nas Natalia, nieco dalej przed leśną czeka na nas 2 kolejnych uczestników w Rokitnicy dołącza się kolejne kilka osób. Silną grupą jedziemy dalej.
Chwila przerwy © amiga
Pierwszy fragment jest mocno pofałdowany, to tutaj spodziewamy się największych kłopotów, okolice Ostoi Miechowickiej i DSD oraz droga do Nakła Śląskiego mogą stwarzać problemy.
Wszyscy zadowoleni © amiga
Nikt się jednak nie poddaje, wszyscy jadą, tempo oczywiście różne, niemniej na krótkich postojach grupa łączy się.
Pierwszy "duży" postój przy tulipanowcach w Miechowickiej Ostoi Leśnej, kolejny nieco krótszy w okolicy DSD.
Dojeżdżając do jeziora Chechło-Nakło zaczyna delikatnie kropić, stajemy w pobliskich knajpkach, na zachodzie widać ciemne chmury, spróbujemy przeczekać.
Trzeba przeczekać chwilę © amiga
Krzysiek © amiga
Agnieszka ;) © amiga
Tomek pozuje z misiem © amiga
Burze nas ominęły, 30 minut później ruszamy dalej, zaczyna się odcinek leśny, z dala od zgiełku, od dróg, ruchu... chyba też dodatkowe siły wstąpiły w kolegów i koleżanki, może dlatego, że to już półmetek? Kierujemy się na Pasieki w pobliżu Bibieli, chcemy pokazać zalaną kopalnię, a w zasadzie to co jest w tym miejscu, czyli urokliwe mieniące się stawili i.... ruiny (jest ich niewiele).
Gnamy ile sił w nogach © amiga
Po krótkim odpoczynku pora ruszyć dalej, musimy wydostać się w okolicy Ożarowic, peleton zaczyna się delikatnie rwać, ponownie łączymy się w pobliżu lotniska.
I co z tego, że teren © amiga
Czeka nas prostszy kawałek po szosach, ale na otwartym terenie, przejeżdżamy przez Zendek i na chwilę zatrzymuję się przy kościele gdzie witwa nas Olga ;), tyle, że pozostali bikerzy jadą dalej bez zatrzymania..., a mogliśmy uzupełnić elektrolity :)
Co ciekawe im bliżej jesteśmy Siewierza tym szybciej jedziemy..., to dość zaskakujące. Przy bunkrze zostajemy z Darkiem tyłu i chwilę trwa zanim doganiamy resztę, Darek ciągnie do przodu, ja zostaję z tyłu by nikt nie został gdzieś w lesie.
Kolejna przerwa... w okolicach Zendka © amiga
Powoli ruszamy dalej © amiga
Darek zamyka peleton © amiga
Przed nami ostatni 12-13km odcinek po lesie, wkrótce mała przeprawa po piachach - na szczęście to krótki odcinek 300-400m, słyszę kilka uwag pod adresem projektanta trasy - czyli mnie bo... to moja robota w tym miejscu... Na szczęście dalej jest już bezproblemowo. Pod koniec krótki deszcz wymusza na nas założenie przeciwdeszczówek. Ostatnia zbiórka tuż przed zajazdem leśnym i w komplecie wjeżdżamy na teren ośrodka.
Zaskoczenie, na naszą cześć zostały odpalone szampany, ludzie wiwatują..., szok, widzę, że na wszystkich to działa... wszyscy zadowoleni.
Dobry duch EBT © amiga
Już później rozmawiając z kolegami, koleżankami to... nie było nikogo kto by żałował wyjazdu, pomimo tego, że kilka osób zrobiło życiową trasę a niektórzy byli w tym roku pierwszy raz na rowerze.
Zaskoczyła też średnia, bo wszyscy z którymi rozmawialiśmy twierdzili, że 15km/h przy tak dużej grupie jest nie do utrzymania..., a nam wyszło ok 18km/h. Mało tego spodziewaliśmy się awarii, a było ich zaskakująco mało, jedna guma jeszcze przed ruszeniem z Gliwic i drobne problemu z kołem w jednym z rowerów... ale to wszystko udało się dość szybko usunąć i problem w zasadzie nie istniał...
Sobota... wybiła 4:00, wstaję a w zasadzie to zwlekam się..., to nie moja pora na wstawanie. Zbieram się, ale idzie mi to nieskładnie, w nocy około pierwszej słyszałem, że coś się stało o kołem, ssyk i widziałem, że uciekło powietrze z koła. Czemu?
Dopiero z rana sprawdziłem co się stało: puściła łatka... więc dla świętego spokoju połatałem ją założyłem i w drogę o 5:20.
Około 6:30 melduję się pod firmą, dzwoni Darek... spóźni się nieco... awaria rowera...
Ekipa się zbiera © amiga
Otwieram pomieszczenia, zbieram gadżety i wkrótce docierają kolejni rowerzyści... w ciągu 30 minut jesteśmy już w komplecie, możemy jechać na... firmowe spotkanie integracyjne w Siewierzu.
Udało się zebrać 29 osób, tylko jedna zrezygnowała ze względy na anginę, resztę nie przestraszyły prognozy i możliwe lokalne burze.
Kwiat Etisoftu na trasie © amiga
Ruszamy z 25 minutowym opóźnieniem... prowadzimy z Darkiem na zmianę, krótka przerwa w okolicy stadionu Piasta, dołącza do nas Natalia, nieco dalej przed leśną czeka na nas 2 kolejnych uczestników w Rokitnicy dołącza się kolejne kilka osób. Silną grupą jedziemy dalej.
Chwila przerwy © amiga
Pierwszy fragment jest mocno pofałdowany, to tutaj spodziewamy się największych kłopotów, okolice Ostoi Miechowickiej i DSD oraz droga do Nakła Śląskiego mogą stwarzać problemy.
Wszyscy zadowoleni © amiga
Nikt się jednak nie poddaje, wszyscy jadą, tempo oczywiście różne, niemniej na krótkich postojach grupa łączy się.
Pierwszy "duży" postój przy tulipanowcach w Miechowickiej Ostoi Leśnej, kolejny nieco krótszy w okolicy DSD.
Dojeżdżając do jeziora Chechło-Nakło zaczyna delikatnie kropić, stajemy w pobliskich knajpkach, na zachodzie widać ciemne chmury, spróbujemy przeczekać.
Trzeba przeczekać chwilę © amiga
Krzysiek © amiga
Agnieszka ;) © amiga
Tomek pozuje z misiem © amiga
Burze nas ominęły, 30 minut później ruszamy dalej, zaczyna się odcinek leśny, z dala od zgiełku, od dróg, ruchu... chyba też dodatkowe siły wstąpiły w kolegów i koleżanki, może dlatego, że to już półmetek? Kierujemy się na Pasieki w pobliżu Bibieli, chcemy pokazać zalaną kopalnię, a w zasadzie to co jest w tym miejscu, czyli urokliwe mieniące się stawili i.... ruiny (jest ich niewiele).
Gnamy ile sił w nogach © amiga
Po krótkim odpoczynku pora ruszyć dalej, musimy wydostać się w okolicy Ożarowic, peleton zaczyna się delikatnie rwać, ponownie łączymy się w pobliżu lotniska.
I co z tego, że teren © amiga
Czeka nas prostszy kawałek po szosach, ale na otwartym terenie, przejeżdżamy przez Zendek i na chwilę zatrzymuję się przy kościele gdzie witwa nas Olga ;), tyle, że pozostali bikerzy jadą dalej bez zatrzymania..., a mogliśmy uzupełnić elektrolity :)
Co ciekawe im bliżej jesteśmy Siewierza tym szybciej jedziemy..., to dość zaskakujące. Przy bunkrze zostajemy z Darkiem tyłu i chwilę trwa zanim doganiamy resztę, Darek ciągnie do przodu, ja zostaję z tyłu by nikt nie został gdzieś w lesie.
Kolejna przerwa... w okolicach Zendka © amiga
Powoli ruszamy dalej © amiga
Darek zamyka peleton © amiga
Przed nami ostatni 12-13km odcinek po lesie, wkrótce mała przeprawa po piachach - na szczęście to krótki odcinek 300-400m, słyszę kilka uwag pod adresem projektanta trasy - czyli mnie bo... to moja robota w tym miejscu... Na szczęście dalej jest już bezproblemowo. Pod koniec krótki deszcz wymusza na nas założenie przeciwdeszczówek. Ostatnia zbiórka tuż przed zajazdem leśnym i w komplecie wjeżdżamy na teren ośrodka.
Zaskoczenie, na naszą cześć zostały odpalone szampany, ludzie wiwatują..., szok, widzę, że na wszystkich to działa... wszyscy zadowoleni.
Dobry duch EBT © amiga
Już później rozmawiając z kolegami, koleżankami to... nie było nikogo kto by żałował wyjazdu, pomimo tego, że kilka osób zrobiło życiową trasę a niektórzy byli w tym roku pierwszy raz na rowerze.
Zaskoczyła też średnia, bo wszyscy z którymi rozmawialiśmy twierdzili, że 15km/h przy tak dużej grupie jest nie do utrzymania..., a nam wyszło ok 18km/h. Mało tego spodziewaliśmy się awarii, a było ich zaskakująco mało, jedna guma jeszcze przed ruszeniem z Gliwic i drobne problemu z kołem w jednym z rowerów... ale to wszystko udało się dość szybko usunąć i problem w zasadzie nie istniał...