Wyprawa do Lublińca
Piąta rano, znowu sobota, znowu wczesna pobudka. Na szczęście mały przegląd roweru zrobiłem wczoraj. Dzisiaj muszę tylko wsiąść na rower i pojechać.
Około 6:20 dojeżdżam na umówione miejsce pod Kościołem Mariackim spotykam się z Filipem i Irkiem (niezrzeszonym na BS), jedziemy do Sosnowca na zbiórkę Cyklozy. Docieramy 15 min. przed czasem, jesteśmy pierwsi. Mija pół godziny i docierają pozostali uczestnicy wycieczki. z Bikestats są jeszcze: Avacs, Djk71, Limit, Gozdi89. W sumie uzbierała się grupa ok 20 osób.
W końcu ruszamy, jedziemy bocznymi drogami, ścieżkami polnymi, leśnymi, czyli to co tygrysy lubią najbardziej ;). Trasa wiedzie przez Czeladź, Wojkowice, Wymysłów, Brynicę, Żyglin, Miasteczko Śląskie, Kalety, Rusinowice i Lubliniec.
Rozmowy z tubylcami© amiga
W trakcie wycieczki robimy kilka przerw na uzupełnienie zapasów we "wsiowych" sklepach, zaliczmy też mały bunkier.
Wchodzimy do bunkra ?© amiga
Jeszcze tylko się podciągnąć...© amiga
Wycieczka japończyków ?© amiga
Mech przybunkrowy© amiga
Bunkier z innej strony© amiga
W końcu wjeżdżamy w lasy, jedziemy piaszczystymi ścieżkami, przed "Piłką", odbijamy na chwilę w bok i.. lądujemy na bagnach, dość dziwne miejsce, zważywszy to że wszędzie dookoła masa piachu, okolica przypomina nieco Jurę KC, a tu ni stąd ni zowąd bagna ;) - fajne.
Chwila przerwy w rezerwanie przyrody© amiga
na bagnach© amiga
Uśmiech proszę© amiga
Ruszamy dalej, czas nas nieco goni, w planie jest niby tylko 150km, ale teren daje się nam we znaki, gdzie się da (na szosach) próbujemy przyspieszać i idzie nam to całkiem sprawnie.
trzeba trochę przyspieszyć© amiga
niektórzy się nie spieszą ;P© amiga
W końcu lądujemy w Lublińcu, szybki objazd rynku i docieramy do knajpki. Trzeba coś zjeść, ceny i pasza rewelacyjne, może trzeba będzie częściej wpadać tu na obiady ;). Po ponad godzinie ruszamy dalej, zatrzymujemy się na chwilę przy Biedronce i gnamy dalej. Krótka przerwa jeszcze przy biedronce, na uzupełnienie zapasów i jedziemy.
Przydrożna kapliczka© amiga
Chwila przerwy© amiga
Ciekawe co autor miał na myśli ?© amiga
Niedaleko jednej z knajpek trafiamy na fabrykę papieru, widać, że jest lekko naruszona zębem czasu, ale jeszcze działa (zatrudnia 10 osób), zabudowania robią niesamowite wrażenie, miejmy nadzieje, że to miejsce przeżyje, być może w innej formie, podobnie jak fabryka zapałek w Częstochowie.
Fabryka papieru kiedyś prochownia© amiga
Szkoda, żeby to miejsce zostało zapomniane© amiga
Przed bramą© amiga
W Tarnowskich Górach (Darek, Irek, Filip i ja) odrywamy się od peletonu i postanawiamy jechać przez Bytom, Zabrze, Rudę Śląską i Panewniki do domu. Robimy krótkie przerwy w dolomitach,
Kwiaty w dolomitach© amiga
Dolomity v2© amiga
przy ścianie w Miechowicach.
Gadająca ściana© amiga
Robi się już dość późno, a do Katowic wybraliśmy nie najkrótszą drogę (w końcu 200 musi pęknąć). Przed nami jeszcze ok 40km ;), w trasie jeszcze chwila na pozowanie,
Dobrze jest przypozować ;P© amiga
a w Halembie mam okazję zobaczyć piękny zachód słońca.
Piękny zachód słońca nad Halembą© amiga
Sama wycieczka była rewelacyjna, jedynie do czego mógłbym się przyczepić, to brakowało przerw postojów przy miejscach wartych zobaczenia, choćby Świerklaniec, obok którego tylko śmignęliśmy, minęliśmy również kilka ciekawych kościółków drewnianych, murowanych, olane zostały zabytki Lublińca. Trochę tego szkoda. Za to w zamian był Polo Market, Biedronka, i wsiowe sklepy ;)
Koniec narzekania i tak było zajebiście. Dzięki za super wypad, dzięki za super towarzystwo, dzięki za wszystko, na przyszłość piszę się na kolejne wypady.
Z innych spraw to organizacja samej wyprawy była wzorowa, awarii po drodze było niewiele w tym 2 złapane przeze mnie gumy + jeszcze jeden snejk (nie mój) i awaria bagażnika (pościł spaw).
Wracając do domu brakowało mi do pełni szczęścia ok 7km (do kolejnej 200), więc kawałek odprowadziłem Filipa, później wróciłem częściowo lasami, częściowo bocznymi ścieżkami nadrabiając ten mały brak. Przy wyjeździe z lasu na coś najeżdżam, słyszę przeraźliwy ssyk i... łapię kolejną panę. Dętka jest rozcięta w 2 miejscach na długości ok 6-7mm co ciekawe na oponie nie ma żadnego śladu rozcięcia. Przeszukuję środek opony, nie ma nic wbitego, nic nie lata w środku, dziwna ta awaria. Dętki już mi się skończyły więc łatam jedną z tych które mam i wracam do domu.
Jeszcze jedno wg Endomondo było ok 1900m przewyższeń.
Na Picasa web album wystawiłem zdjęcia w większości 1:1 bez obróbki, bez przeglądania, tyle że po konwersji na jpg. Można je oczywiście pobrać. Jak ktoś chce je w oryginale (ok 3GB) - format NEF to proszę o kontakt ;)
Zdjęcia