Takie tam po lesie
Poniedziałek, 18 czerwca 2012
· Komentarze(2)
Kategoria Run Forrest, Run
Piotr Rogucki - Nie Bielsko
Kolejny wypad z buta po lesie. Skleroza nie bili i zapomniałem włączyć endomondo, trasa więc skopiowana z ostatniego wpisu jest identyczna. czasu i tętno z pulsometra. Więc jest w tym trochę prawdy.
Dane:
Trasa: 15.03km
Czas: 1:55:15
HR AVG: 153
HR Max: 185
Kalorie: 2085
Wypad do lasu bardzo późno (21:00), z kilku powodów, po pierwsze musiałem doładować komórkę, po drugie było obrzydliwie gorąco, a po trzecie jakiś długo się zbierałem. Za to podczas biegu sporo niezapomnianych wrażeń, spotkałem 3 stada dzików, użyłem sprawdzonej metody, tzn. klaskania w dłonie - zawsze działa i zawsze sp...ą ;P. 2 sarny ukrywające się w lesie, zdradziły je świecące w świetle czołówki oczy, pierwsze wrażenie niesamowite, może to wilcy ? Ale w tych lasach nie ma drapieżników, czasami może przybłąka się jakiś żbik, czy lis lecz to tyle. W trakcie biegu mało nie rozdeptałem nieostrożnego jeża, jakiś samobójca czy co ? A na koniec zdjąłem z ręki kolejnego w tym roku kleszcza. Tym razem jeszcze się nie wbił. Z powodu małego pajęczaka nie będę jednak zmieniał trasy na miasto. Dalej podoba mi się bardziej w lesie, tym bardziej, że znam go dość dobrze. W końcu wychowałem się w pobliżu.
Kolana znowu dostały w d..ę, pewnie jutro to poczuję, bandaże Codoban pewnie pomagają, ale ciężko powiedzieć na ile? Liczę na to, że w ciągu miesiąca wszystko się ustabilizuje i będę mógł dziennie robić 15km po lesie ;P
W trakcie biegu miałem 2 przerwy, jedna krótka, - sznurówka i druga nieco dłuższa, drogę zajechał mi pociąg i musiałem poczekać kilka min aż przejedzie ;P
Kolejny wypad z buta po lesie. Skleroza nie bili i zapomniałem włączyć endomondo, trasa więc skopiowana z ostatniego wpisu jest identyczna. czasu i tętno z pulsometra. Więc jest w tym trochę prawdy.
Dane:
Trasa: 15.03km
Czas: 1:55:15
HR AVG: 153
HR Max: 185
Kalorie: 2085
Wypad do lasu bardzo późno (21:00), z kilku powodów, po pierwsze musiałem doładować komórkę, po drugie było obrzydliwie gorąco, a po trzecie jakiś długo się zbierałem. Za to podczas biegu sporo niezapomnianych wrażeń, spotkałem 3 stada dzików, użyłem sprawdzonej metody, tzn. klaskania w dłonie - zawsze działa i zawsze sp...ą ;P. 2 sarny ukrywające się w lesie, zdradziły je świecące w świetle czołówki oczy, pierwsze wrażenie niesamowite, może to wilcy ? Ale w tych lasach nie ma drapieżników, czasami może przybłąka się jakiś żbik, czy lis lecz to tyle. W trakcie biegu mało nie rozdeptałem nieostrożnego jeża, jakiś samobójca czy co ? A na koniec zdjąłem z ręki kolejnego w tym roku kleszcza. Tym razem jeszcze się nie wbił. Z powodu małego pajęczaka nie będę jednak zmieniał trasy na miasto. Dalej podoba mi się bardziej w lesie, tym bardziej, że znam go dość dobrze. W końcu wychowałem się w pobliżu.
Kolana znowu dostały w d..ę, pewnie jutro to poczuję, bandaże Codoban pewnie pomagają, ale ciężko powiedzieć na ile? Liczę na to, że w ciągu miesiąca wszystko się ustabilizuje i będę mógł dziennie robić 15km po lesie ;P
W trakcie biegu miałem 2 przerwy, jedna krótka, - sznurówka i druga nieco dłuższa, drogę zajechał mi pociąg i musiałem poczekać kilka min aż przejedzie ;P